#26

309 36 12
                                        

Piątek. Prawie północ i sobota. Wszyscy wracają. Leondre nie chce mnie znać. Próbowałam kilka razy podjąć z nim rozmowę, ale mi to nie wychodziło. Zrobiłam błąd duży mówiąc mu coś co nie jest prawdą, nie było i nie będzie. Dlaczego? Sama nie wiem. Może się bałam? Tylko jak, tak teraz o tym myślę, to nie miałam czego się bać. Jestem tak bardzo niedoświadczoną dziewczynką w takich sprawach, że robię głupstwa i rezygnuję z uczuć, które pierwszy raz w ogóle czuję.

Zapomniałam wspomnieć, że obecnie siedzę na schodach przed szkołą i czekam na powrót Tilly, Chloe i mimo wszystko Charlsa. Przyjechałam z Victorią i Leondre, ale Vici rozmawia na uboczu z mamą Charlsa i jak się nie mylę tatą Chloe. Leondre siedzi kawałek dalej i jest wgapiony w głupi ekran swojego telefonu co chwilę się uśmiechając jak idiota. Jest mi przykro, bo nawet na mnie nie spojrzy, a jeszcze kilka dni temu... Nie warto do tego wracać.

Siedziałam tak jeszcze chwilę, aż w końcu zadzwonił mój telefon. Była to Chloe. Przesunęłam palcem po wyświetlaczu, jednocześnie odbierając i natychmiast pożałowałam.

-Hejka!-Krzyknęły jednocześnie Tilly i Chloe.

-Hej, możecie nie krzyczeć do słuchawki, byłabym wdzięczna.-Uśmiechnęłam się.

-Oj, przepraszamy-odpowiedziała Chloe.

-Wiesz co?-Zaczęła Tilly zanim zdążyłam coś powiedzieć.

-Nie wiem, ale zapewne za chwilę mi powiecie.

-Za pięć minut będziemy pod szkołą i mamy dla ciebie niespodziankę.-Ucieszyła się Til.

-Nie lubię niespodzianek, ale jestem ciekawa co to za niespodzianka.-Mimowolnie się uśmiechnęłam.

-Za chwilę się widzimy!-Krzyknęły obydwie i się rozłączyły.

Chwilę później przyjechał autobus, wstałam i podeszłam bliżej. Dziewczyny wysiadły i zaczęły biec w moją stronę, zrobiłam to co one i za chwilę leżałyśmy we trzy na ziemi. Zaczęłam płakać, stęskniłam się za nimi naprawdę, nawet tydzień bez nich to jak wieczność.
Wstałyśmy po jakimś czasie, a dziewczyny dały mi małe pudełeczko. Od razu je otworzyłam, a w środku była srebrna bransoletka z napisem „Best Friends Forever |T.E.C| „.

-T.E.C?-Zdziwiłam się.

-Tilly, Elena i Chloe-oznajmiła Chloe.

-Ojejku dziękuję. To najlepszy prezent jaki dostałam!-Ucieszyłam się i przytuliłam obydwie razem.

Dostrzegłam z tyłu Charlsa zmierzającego w naszą stronę, przeprosiłam dziewczyny uwalniając się z ich uścisku i pobiegłam do niego. Wskoczyłam na niego, objęłam nogami w pasie i wtuliłam się w niego. Charlie był w szoku, ale odwzajemnił mój gest i również przytulił.

-Tęskniłam.

-Ja też, ale lepiej skończmy się przytulać, bo Chloe będzie zazdrosna.

-Chloe? Dlaczego Chloe miałaby być zazdrosna? To znaczy ja wiem, że jej się podobasz, ale byłam pewna, że Ty nie wiesz.

-Bo ten...-Nie potrafił wysłowić się Charlie.

-Charlie no mów!-Zeszłam z niego natychmiast.

-Jesteśmy razem.-Powiedziała Chloe zza moich pleców i minęła mnie, następnie wtulając się w blondyna.

-Od kiedy?-Zabolało mnie, bo niedawno Charlie wyrażał zainteresowanie mną.

-Od trzech dni.-Uśmiechnęła się Chloe, a Charlie jak idiota stał i patrzył w ziemię.

-Szczęścia wam życzę-uśmiechnęłam się smutno i odwróciłam się do Tilly.

-Widziałaś Leo?-Zapytała brunetka.-Chciałam się z nim przywitać, ale go nie widzę nigdzie.

-Nie widziałam. Możemy go poszukać.-Złapałam ją za rękę i miałyśmy iść.

-Dziewczyny to chyba nie będzie konieczne!-Nareszcie wydusił coś z siebie Charlie.

-Jak to?-Zdziwiłam się.

-Jest tam z Amy, nawet nie wiedziałem, że oni coś...

-Ja też nie-odezwały się dziewczyny w jednym czasie, a ja spojrzałam w miejsce wskazane przez Charliego.

Moje oczy się zaszkliły, a wspomnienia z ostatniego tygodnia wróciły. Cofnęłam się lekko do tyłu, a z oczu spływały mi już pojedyncze łzy, wszyscy byli wpatrzeni w dwójkę obściskującą się centralnie przed nami. Amy była odwrócona tyłem od nas i znowu przytuliła Leondre, a on to odwzajemnił i uśmiechnął się w tym samym czasie. Patrzyłam w nich jak obrazek, już nie wycierałam łez, dałam upust emocjom, nie obchodziło mnie nic, ani nikt dokoła . Moi przyjaciele coś do mnie mówili, ale ja nic nie słyszałam, nie chciałam słyszeć. Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Leo od razu przestał się uśmiechać, patrzył na mnie współczującym wzrokiem, a chwilę później odsunął od siebie Amy. Powiedział jej coś i uśmiechnął się smutno, ona rzuciła mu się na szyję, ale od razu praktycznie się oderwała. Chłopak szedł w moją stronę. Stałam wmurowana i nie wiedziałam właściwie co się dzieje. Leo kilka sekund później był już przy nas, przeprosił wszystkich, żeby przeszli i podszedł do mnie, bardzo blisko. Dzieliły nas centymetry, przysunął się jeszcze bliżej, chwycił moja twarz w swoje dłonie, uniósł lekko i schylił się żeby złączyć nasze usta, a później pogłębił pocałunek, od razu odwzajemniłam jego gest i przyciągnęłam go bliżej. Nie obchodziło mnie to, że wszyscy patrzą, a Chloe z Tilly piszczą jak idiotki zapewne skacząc z podniecenia. Nikt mnie nie obchodził, liczył się On i Ja, liczyliśmy się My. Było to kolejne namiętne doznanie, które przetoczyło się w walkę o dominację w tym pocałunku. Nasze języki były przeznaczone do wspólnej bitwy, którą toczyły między sobą. Byłam szczęśliwa, pierwszy raz odkąd pamiętam.

Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy zabrakło nam powietrza. Wszyscy którzy stali obok zaczęli klaskać, a moje przyjaciółki piszczeć i kątem oka widziałam jak Charlie je trzyma, żeby nie podchodziły. Wokół nas zebrało się więcej ludzi, czułam się speszona, ale jak widać Leondre to nie przeszkadzało. Nadal trzymał moją twarz w dłoniach i patrzył mi w oczy przy tym ocierając kciukiem moje policzki od łez. Chwilę później, kiedy nasze oddechy się unormowały, oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się do mnie, a ja się rozpłynęłam na miejscu.

-Leo...

-Ćsii...-Uciszył mnie.-Nigdy nie płacz przeze mnie księżniczko, bo nie jestem wart tego, żebyś wylewała tyle łez przeze mnie.

Po tych słowach musnął delikatnie moje usta i mnie przytulił, a ja wtuliłam się w jego tors.

***
Pani X.

Fuck Naive Hopes |L.D|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz