Obudziłam się z bólem głowy. Spojrzałam na zegarek i było już po dziesiątej. Wstałam szybko i o dziwo pierwszy raz czułam się wyspana. Moje nowe łóżko było naprawdę wygodne, a w pokoju już się za klimatyzowałam.
Poszłam do łazienki wziąć prysznic i wykonać poranną rutynę. Na szczęście wczoraj wszystko rozpakowałam i dzisiaj mogłam już swobodnie korzystać ze wszystkiego bez szukania.
Po odbyciu kolejnych czynności, po zrobionym makijażu i ułożeniu włosów, owinięta w ręcznik udałam się do garderoby. Wybrałam dzisiejszą stylizację i ją ubrałam.
Kiedy wyszłam z garderoby, przestraszyłam się, bo na moim łóżku leżał Leo.
-A ty już ubrana? W ręczniku wyglądałaś bardziej pociągająco.-Odezwał się chłopak.
-Widziałeś mnie w ręczniku?-Zapytałam.
-No tak i dziwię się czemu mnie nie widziałaś? Ale w sumie przejdę do rzeczy. Eric i moja mama już pojechali, więc zostaliśmy sami, a jako, że jestem starszy...-wtedy stwierdziłam, że mu przerwę.
-Jako, że jesteś straszy to zostawisz mnie w spokoju. A gdzie Matilda?
-W szkole.
-Cudownie. A ty dlaczego nie poszedłeś?-zapytałam.
-Bo nie poszedłem. Wracam do szkoły dopiero w następnym tygodniu.
-No tak, bo "Pan Życia", nie musi chodzić do szkoły.
-Teraz to nawet nie mogę-powiedział i wstał.-Czekam na ciebie w salonie.Pójdziemy na miasto coś zjeść.
-Nie Leo. Wiesz wolałabym zostać i zrobić sama coś do jedzenia-stwierdziłam, a Leo bez słowa wyszedł.
Wzięłam fajki i poszłam do łazienki, żeby dym nie rozchodził się po całym pokoju, a po za tym z mojej łazienki nikt nie korzysta oprócz mnie.
Pięć minut później zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Leondre. Był oparty o blat kuchenny i patrzył w wyświetlacz telefonu.
-To jak robimy coś do jedzenia?-Zapytałam.
-Ok, ale co byś chciała?-Uśmiechnął się do mnie i odłożył telefon.
-Może naleśniki z nutellą-bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Ok, czekaj chwilę-powiedział i wyszedł jak oparzony.
Chwilę później poczułam na sobie krople czegoś czym Leo psiukał, a następnie dało się czuć zapach męskich perfum. Wkurzyłam się i już miałam coś powiedzieć, ale Leo odezwał się pierwszy.
-Nie chcę, żebyś śmierdziała fajkami.
-Ty jak palisz i śmierdzisz to nikt nie narzeka-stwierdziłam.
-Ja zazwyczaj jak palę to używam czegoś co zamaskuje zapach.
-No tak, przecież Victoria się nie może dowiedzieć.-Udałam, że mówię z przejęciem.
-Wie już. Zatkało-powiedział i poszedł wyciągnąć składniki na naleśniki.
Stałam tak wmurowana, ale w końcu podeszłam do niego i pomogłam mu w przyrządzeniu śniadania. Robiliśmy wszystko bez słowa. Nagle Leo sypnął na mnie mąkę.
-To na rozluźnienie-oznajmił i sypnął drugi raz.-A to za to, że jesteś nie miła-sypnął drugi raz, ale tym razem całą garść.
-A ten pierwszy?-Zapytałam zdziwiona.
-Żebyś zwrócić Twoją uwagę!-Powiedział i zaczął się śmiać, a ja wzięłam garść mąki i sypnęłam mu w twarz.
-Oddałam!-Krzyknęłam, a Leo złapał się za oczy i zaczął je trzeć.-Co Ci jest?-Zmartwiłam się.
-Strasznie bolą mnie oczy-oznajmił Leo ze słyszalnym bólem.
-To ich nie trzyj. Chodź lepiej przemyć to wodą-powiedziałam wystraszona.
Poszliśmy do łazienki, a raczej Leo szedł pierwszy, a ja za nim. Umył całą twarz i uznał, że mu lepiej. Udaliśmy się do kuchni i ja ustawiłam patelnię do naleśników na gaz i się odkręciłam, żeby wziąć wszystko co mi potrzebne. W tym samym czasie Leo wylał na mnie całe ciasto do naleśników. Byłam dosłownie cała w kleistej masie.
-Odegrałem się!-Krzyknął Leo zadowolony.
-Idiota-powiedziałam.
-Teraz już musimy iść na miasto-oznajmił.-Tylko lepiej się umyj- wybuchnął śmiechem.
-Ty lepiej też.
-stwierdziłam i w tym samym momencie rzuciłam się na niego.-Frajerka.
-Debil.-Wyzwałam go i szybkim krokiem udałam się do siebie.
***
PaniX.
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią