Zastanawiałam się chwilę, aż w końcu podałam rękę chłopakowi i ruszyłam za nim do jego pokoju.
Usiadłam na jego łóżku, a chłopak zniknął w drzwiach łazienki. Chwilę później wyszedł z niej. Położył się na łóżku i zaczął mówić.
-Posłuchaj El. Nie chcę na ciebie naciskać. Ale ja obiecałem, że ci powiem, więc dotrzymam obietnicy. Gdybyś jednak chciała opowiedzieć o tym...
-Przestań. Chcę dokończyć tą rozmowę i wymaga ona również fatygi z mojej strony.
Naprawdę chciałam powiedzieć mu wszystko, tak jak obiecałam.
-Dobrze. Może ja zacznę?-Zapytał Leondre.
-Ok-zgodziłam się.
-A więc jak już wspomniałem, zostałem zawieszony. Nie jest to jakaś błachostka i cieszę się, że tylko tak się to skończyło-Leo przełknął ślinę.-Najpierw zaczęło się niewinnie. Wyłudzanie kasy od dzieciaków, znęcanie się nad nimi. Później szantażowałem nauczycielki. Na końcu dowiedzieli się o podobno mojej grupie przestępczej. Nie miałem z tym nic wspólnego, ale ktoś zrobił tak, że mieli na mnie dowody. Po za tym te jebane szantaże dały do zrozumienia, że i tak już jestem "przestępcą".-Zrobił cudzysłów w powietrzu na to ostatnie słowo.
-O Boże. Ty jesteś... Jak mogłeś wyrządzić krzywdy innym?-Byłam w szoku.
-Nie radziłem sobie. To było moim odreagowaniem. Teraz nie jestem taki.
-Leo?-Szepnęłam.
-Hmm?
-Nie można zmienić się w trzy tygodnie. Byłeś okropny dla innych, teraz możesz jedynie próbować się zmienić, ale na pewno nie uda ci się to w tak krótkim czasie.
-Pracuję nad sobą-stwierdził Leo.
-Cieszę się-uśmiechnęłam się. -Dziękuję Ci.
-Za co?-zapytał zdziwiony.
-Za zaufanie-powiedziałam a chłopak usiadł na brzegu łóżka, a ja powtórzyłam gest.
-A teraz ty księżniczko-uśmiechnął się i spojrzał na mnie swoimi dużymi, czekoladowymi oczami.
-Nie nazywaj mnie tak. Już ci to mówiłam.
-No dobrze już. Mów.
-A więc (...) z tego wszystkiego można wywnioskować tylko, że moje życie było i jest zniszczone. Nigdy nie potrafiłam żyć jak normalna nastolatka. Nigdy nie było mi to dane. Moje życie to totalny przegryw-skończyłam cała zapłakana.
Nagle poczułam jak silne ramię Leondre mnie obejmuje. Chwilę później nie wiem jakim cudem siedziałam na kolanach Leo okrakiem, wtulona w jego szyję. Nie wiem czemu to robi, ale chyba właśnie tego potrzebowałam. Chciałam, żeby ktoś to przemilczał. Uwolniłam się z uścisku chłopaka i spojrzałam w jego tęczówki, w których się zatopiłam już któryś raz z kolei. Nie wiem czemu właśnie on tak na mnie działa.
Nagle nasze twarze dzieliły milimetry, ale w odpowiedniej chwili się obudziłam.-Czemu to robisz Leondre?-Zapytałam.
-Ale co?-Zapytał zdziwiony.
-Pocieszasz, wspierasz, próbujesz mnie, że tak powiem poznać?
-Bo ty tego potrzebujesz. To widać. Cierpisz, ale nie pokazujesz tego. Czujesz ból, ale zaciskasz zęby, żeby pokazać, że jesteś silna. Niszczysz się tym świństwem-pokazał moje fajki, które miałam w kieszeni-ale rzadko przy kimś, najczęściej palisz sama w swojej łazience.
-Skąd o tym wiesz?
-Ja wiem wszystko skarbie-powiedział i właśnie ktoś wszedł do pokoju.
***
PaniX.
![](https://img.wattpad.com/cover/102967450-288-k140911.jpg)
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią