-Boże Leo, będzie przypał-uznałam wystraszona.-Przestań. Nic na nas nie mają.
-W sumie. Dobra ja idę. Widzimy się w domu.
Poszłam na lekcje, a raczej jej koniec. Następna byla wychowawcza i zleciala jak zwykle szybko.
***
Siedziałam w łazience i paliłam, kiedy nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Przygasiłam fajka i wyszłam z łazienki.
-Charlie? Mogłeś napisać, że przyjdziesz-odezwałam się do blondyna.
-Zepsułem telefon. Słyszałaś co się stało?-Zapytał.
-Nie, a co się stało?-Zdziwiłam się.
-Mama Chloe nie żyje. Zmarła około dwunastej, Chloe do mnie dzwoniła chwilę temu, bo niedawno się dowiedziała.
-Jejku to straszne. Powinniśmy do niej iść-stwierdziłam.
-Chciałem, ale ona chce być sama i myślę, że dobrze jej to zrobi. Za tydzień wyjeżdżamy ze szkoły na jakąś wycieczkę, może wtedy uda jej się odreagować.
-W sumie masz rację. Jaką wycieczkę?-Dopytałam i zamknęłam drzwi do łazienki.
-Do Włoch. Szkoda, że ty nie możesz.
-Nie chciałabym nawet. A Tilly jedzie?-Zapytałam.
-Tak. Leondre zostaje, bo...w sumie nieważne.
-Bo był zawieszony, wiem o tym.
-Powiedział ci?-Zdziwił się Charlie.
-Tak. Rozmawialiśmy trochę ostatnio-uśmiechnęłam się na wspomnienie tego jak siedziałam wtulona w niego.
-Wy rozmawiacie na takie tematy?-Zdziwił się ponownie.
-No tak wyszło. Zmienimy temat?-Zaproponowałam.
-Nie chcę. Porozmawiajmy o tobie i Leo!
-Nie ma nas. Charlie, my rozmawialiśmy zaledwie dwa razy-skłamałam.
-O dwa razy za dużo.
-Człowieku to twój przyjaciel, a jesteś o niego zazdrosny. Leo mnie nie interesuje-zapewniłam wtulając się w tors blondyna.
-A skąd twoja przyjaźń z Chloe?-Zapytałam, kiedy oderwałam się od niego.
-Ostatnio się zaprzyjaźniliśmy. Zwierzała mi się. Jest dla mnie mega bliska.
-Mega bliska?-Udawałam zdenerwowanie.
-Po prostu potrzebowała kogoś teraz i tak wyszło-tłumaczył się.
-Już dobrze. Przecież my się tylko przyjaźnimy-uśmiechnęłam się.
-No tak-jego mina posmutniała.
-Co jest?-Zapytałam wiedząc o co chodzi.
-Nic. Chodź idziemy na miasto palaczu.-Blondyn pociągnął mnie za rękę.
***
Weszliśmy z Charliem do mojego domu za rękę i usłyszałam jak ktoś ewidentnie uciekł na górę.
-Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, sok?-Zapytałam.
-Jasne, sok będzie okey-uśmiechnął się Charls, a ja pociągnęłam go za sobą do kuchni.
-Pomarańczowy może być?-Dopytałam dla pewności.
-Nie chcę nic do picia.-Odkręcił mnie do siebie.-Myślałem raczej, że to pretekst.-Był niebezpiecznie blisko, a ja opierałam się o blat kuchenny.
Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale później doszłam do wniosku, że Charlie chciał mnie pocałować, a ja tego nie chciałam. Był blisko, coraz bardziej, dotknął delikatnie moich ust, ale do niczego nie doszło. Odepchnęłam go.
-Myślę, że powinieneś już iść-odwróciłam wzrok.
-Ale...-nie dałam mu dojść do słowa.
-Żadne "ale" Charlie. Wyjdź! Nie kocham cię i nie będę się zmuszać. Idź już-powiedziałam i ruszyłam, żeby otworzyć mu drzwi.
-El?-Zatrzymał się w progu i na mnie spojrzał.
-Tak?
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj za uczucia, po prostu wyjdź już!-rozkazałam.
-Cześć!-Pożegnał się i czekał chwilę na odpowiedź, ale jej nie uzyskał i wyszedł.
Zamknęłam drzwi, zgasiłam światła i poszłam do siebie.
Wzięłam prysznic, ubrałam się w dresy i bokserkę, wykonałam moją rutynę i poszłam zapalić.Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Była dwudziesta, a ja nigdy nie chodzę tak wcześnie spać. Poszłam wiec do Tilly.
Weszłam bez pukania bo kompletnie zapomniałam o tym i zobaczyłam Tilly z Mattem, jej chłopakiem. Dosłownie zjadali sobie twarze. Wyszłam szybko speszona, odkreciłam się i wpadłam na Leo.
-Jejku przepraszam-powiedziałam przestraszona i minęłam chłopaka, żeby iść do siebie.
-Czekaj El-zaczął blondyn.-Czy ty i Charlie...No wiesz...Jesteście razem?
-Skąd to pytanie?-Zapytałam.
-Bo widziałem jak dzisiaj wy, razem w kuchni...-sSpeszył się.
W jego oczach był widzoczny smutek? Tylko dlaczego? Może mam jakieś dziwne przewidzenia?
-Tak.
-Co tak?-Zdziwił się.
-Jesteśmy razem-uśmiechnęłam się.
-Jak to?
-No pytasz to mówię ci, że jesteśmy razem-uśmiechnęłam się znowu.-Ale przyjaciółmi.
-Idiotka.
-Debil.
-Pieprz się Eleno.
-Nie mam z kim.
-Nie było w tym podtekstu.
-Ale ja go znalazłam.
-Ty jesteś zboczona.
-Nie jestem, po prostu wyczułam w tym podtekst.
-Wmawiaj sobie-uśmiechnął się, a ja się rozpły...odwzajemniłam uśmiech.
-Czekaj. Czemu pytałeś o mnie i Charlsa?-Wróciłam do tematu.
-Chciałem wiedzieć. Charlie się nie chwalił i po za tym, przyjaciele się nie całują.
Ty to zrobiłeś Leondre, a nie byliśmy przyjaciółmi.
-Ale my okazujemy inaczej naszą przyjaźń-skłamałam.
-To jak związek.
-Nie to nadal przyjaźń Leo. Czemu widzę, że się przejmujesz?-Zapytałam.
-Nie przejmuję. Po prostu chcę wiedzieć.
-Zapytaj Charliego.
-Ty mi już powiedziałaś-stwierdził i mnie wyminął.
-Idziesz już?
-Zakończyliśmy tę rozmowę El-odpowiedział chłopak-Dobranoc.
-Dobranoc Leo-odpowiedziałam, ale jego już nie było.
***
PaniX.
![](https://img.wattpad.com/cover/102967450-288-k140911.jpg)
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią