#4

392 40 6
                                    

Obudziłam się nie wiedząc gdzie dokładnie jestem. Byłam cała obolała, ale mimo to nie chciałam marnować dnia. Wstałam z łóżka i poszłam wybrać jakieś ubranie z walizki, która na pewno była moja. Zdecydowałam sie na to:

W mojej torbie znalazłam rękawiczki bez palców, które były przydatne do zakrycia ran i siniaków po uderzeniach. Założyłam je na dłonie i wzięłam kuferek z kosmetykami. Udałam sie do łazienki i to co zobaczyłam w odbiciu lustra, przeraziło mnie. Mój policzek zdobiło rozcięcie i siniak praktycznie w tym samym miejscu. Na całe szczęście nie powinnam mieć blizny, bo nie wygląda to na głęboką ranę.

Zrobiłam makijaż, uprzednio związując włosy w niechlujnego koka. Musiałam odzyskać telefon, więc zamierzałam iść do parku, żeby go poszukać. Wzięłam pieniądze z torby i fajki, które tam były. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z pokoju.

Kiedy szłam do wyjścia głównego natknęłam się na tatę.

-Już wstałaś? Myślałem, że sobie pośpisz.

-Tak. To znaczy nie mogłam spać. A teraz chciałabym iść do parku poszukać telefonu, który zgubiłam.

-A nie możemy najpierw porozmawiać?-Zadał mi pytanie, którego nie chciałam usłyszeć.

-Tato ja nie chcę wracać do tego. Wczoraj to się skończyło, a ja nie chciałabym już tego wspominać. Chcę po prostu zapomnieć. Będzie trudno, ale mam Ciebie i teraz może być tylko lepiej.

-Dobrze. Jak uważasz, ale pamiętaj, że gdybyś zmieniła zdanie...

-Na pewno-przerwałam mu.-A teraz lecę. Do zobaczenia-Pożegnałam się i dałam mu buziaka w policzek.

-Dobrze. Widzimy się na obiedzie.

***

Siedziałam bez celu na ławce zaciągając się kolejny raz dymem papierosowym z posmakiem mięty i cytryny.

Szukałam telefonu w całym parku, ale nigdzie go nie było. Miałam tam moje prywatne rzeczy, a teraz wszystko przepadło.

Zgasiłam końcówkę i wtedy przyszła mi do głowy pewna myśl. Leo! Przecież on tu został, kiedy odeszłam. Tylko jak ja mam się z nim skontaktować.

Stwierdziłam, że napiszę z telefonu taty. Przecież to tylko chwila. Pobiegłam szybko do hotelu i skierowałam sie do pokoju. Nie zastałam tam taty, gdyż drzwi były zamknięte.

Zeszłam do recepcji, ale ani śladu po nim. Zapytałam o godzinę i już wiedziałam, że znajdę go w hotelowej restauracji, przecież jest pora obiadowa. Miałam się z nim tam spotkać.

-Hej tato!-Rzuciłam szybko, kiedy odnalazłam go przy jednym stoliku.

-Nareszcie jesteś. Po...-Nie dokończył wypowiedzi, bo mu przerwałam.

-Nie teraz. Jest sprawa. Dasz mi na messengera?-Zapytałam.

-Jasne. Masz-powiedział i podał mi telefon.

Zalogowałam się i włączyłam konwersację z Leo.

Elena Morrison:
Hej. Głupio mi pisać i wgl, ale jest sprawa. Zgubiłam ostatnio telefon i chciałam zapytać czy może go znalazłeś? Daj znać jak najszybciej.

Nie musiałam długo czekać, bo odrazu dostałam odpowiedź.

Leondre Devries:
Tak się składa, że akurat leży na szafce nocnej w moim apartamencie hotelowym.

Elena Morrison:
Jejku myślałam, że już go nie odzyskam. Możemy się spotkać w parku jak najszybciej?

Leondre Devries:
Za chwilę będę.

Nie odpisałam już tylko wylogowałam się, wytłumaczyłam tacie sytuacje i pospiesznie opuściłam budynek.

Pov Leo

Dobrze, że odezwała się teraz, a nie jutro, kiedy byłbym już w Port Talbot.

Udałem się do Restauracji hotelowej, żeby powiadomić Erica o mojej nieobecności.

***

-Nie no jasne idź. Tylko nie chodź długo po mieście bo po kolacji wyjeżdżamy-powiedział Eric, kiedy oznajmiłem, że idę na miasto.

-Wrócę jak najszybciej-stwierdziłem i wyszedłem z hotelu.

Kierowałem się już w stronę ławki na której miałem spotkać sie z Eleną. Zobaczyłem,  że ona tam siedzi, więc przyspieszyłem, żeby jak najszybciej oddać jej zgubę i wrócić do hotelu.

Kiedy podszedłem blisko, ona zapewne mnie nie zauważyła,  bo cały czas siedziała. Usiadłem obok i wystawiłem jej telefon pod nos.

-To twoja zguba-powiedziałem.

-Dzięki Leo-odpowiedziała oschle i zabrała telefon.

-Dlaczego masz okulary, skoro nie święci słońce?

-Bo lubię. Leo oddałeś mi telefon i jestem wdzięczna, ale mieliśmy nie kręcić dłużej tej znajomości-odpowiedziała patrząc na mnie.

-Wiem i jestem tak samo jak ty za tym, żeby tego nie ciągnąć.

-No to nie wiem co ty tu jeszcze robisz?-W tym samym momencie wyciągnęła fajki.

Przypaliła jednego papierosa i położyła paczkę obok siebie. Wziąłem ją i poczęstowałem się. 

-Co ty odpierdalasz?! To jest moje-oburzyła się blondynka.

-Chciałem tylko zajarać z Tobą ostatni raz.

-Jejku dobra niech Ci będzie, ale jak skończysz, to odrazu sobie idziesz.

-Ok-zgodziłem się.-A teraz powiedz mi po co Ci te okulary?

-Bolą mnie oczy.

-Ale ostatnio było wszystko ok z Twoimi oczami.

-Było, ale już nie jest.

-Kłamiesz-powiedziałem i chwyciłem jej okulary.

Jednym ruchem odkryłem jej oczy, ale to co bylo na policzku pod lewym okiem, przeraziło mnie.

Elena odwróciła sie tylko i nic nie mówiła.  Oddalem jej okulary, a ona tylko mi je wyrwała z rąk i założyła znowu.

-Kto Ci to zrobił El?

-Nic Ci do tego! Ja juz pójdę-wkurzyła się i odeszła.

W sumie miała rację. Przecież i tak już się więcej nie spotkamy. Ona zostaje tu, a ja wracam do Port Talbot.

***
PaniX.

Fuck Naive Hopes |L.D|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz