Obudziłam się nie wiedząc gdzie dokładnie jestem. Byłam cała obolała, ale mimo to nie chciałam marnować dnia. Wstałam z łóżka i poszłam wybrać jakieś ubranie z walizki, która na pewno była moja. Zdecydowałam sie na to:
W mojej torbie znalazłam rękawiczki bez palców, które były przydatne do zakrycia ran i siniaków po uderzeniach. Założyłam je na dłonie i wzięłam kuferek z kosmetykami. Udałam sie do łazienki i to co zobaczyłam w odbiciu lustra, przeraziło mnie. Mój policzek zdobiło rozcięcie i siniak praktycznie w tym samym miejscu. Na całe szczęście nie powinnam mieć blizny, bo nie wygląda to na głęboką ranę.
Zrobiłam makijaż, uprzednio związując włosy w niechlujnego koka. Musiałam odzyskać telefon, więc zamierzałam iść do parku, żeby go poszukać. Wzięłam pieniądze z torby i fajki, które tam były. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z pokoju.
Kiedy szłam do wyjścia głównego natknęłam się na tatę.
-Już wstałaś? Myślałem, że sobie pośpisz.
-Tak. To znaczy nie mogłam spać. A teraz chciałabym iść do parku poszukać telefonu, który zgubiłam.
-A nie możemy najpierw porozmawiać?-Zadał mi pytanie, którego nie chciałam usłyszeć.
-Tato ja nie chcę wracać do tego. Wczoraj to się skończyło, a ja nie chciałabym już tego wspominać. Chcę po prostu zapomnieć. Będzie trudno, ale mam Ciebie i teraz może być tylko lepiej.
-Dobrze. Jak uważasz, ale pamiętaj, że gdybyś zmieniła zdanie...
-Na pewno-przerwałam mu.-A teraz lecę. Do zobaczenia-Pożegnałam się i dałam mu buziaka w policzek.
-Dobrze. Widzimy się na obiedzie.
***
Siedziałam bez celu na ławce zaciągając się kolejny raz dymem papierosowym z posmakiem mięty i cytryny.
Szukałam telefonu w całym parku, ale nigdzie go nie było. Miałam tam moje prywatne rzeczy, a teraz wszystko przepadło.
Zgasiłam końcówkę i wtedy przyszła mi do głowy pewna myśl. Leo! Przecież on tu został, kiedy odeszłam. Tylko jak ja mam się z nim skontaktować.
Stwierdziłam, że napiszę z telefonu taty. Przecież to tylko chwila. Pobiegłam szybko do hotelu i skierowałam sie do pokoju. Nie zastałam tam taty, gdyż drzwi były zamknięte.
Zeszłam do recepcji, ale ani śladu po nim. Zapytałam o godzinę i już wiedziałam, że znajdę go w hotelowej restauracji, przecież jest pora obiadowa. Miałam się z nim tam spotkać.
-Hej tato!-Rzuciłam szybko, kiedy odnalazłam go przy jednym stoliku.
-Nareszcie jesteś. Po...-Nie dokończył wypowiedzi, bo mu przerwałam.
-Nie teraz. Jest sprawa. Dasz mi na messengera?-Zapytałam.
-Jasne. Masz-powiedział i podał mi telefon.
Zalogowałam się i włączyłam konwersację z Leo.
Elena Morrison:
Hej. Głupio mi pisać i wgl, ale jest sprawa. Zgubiłam ostatnio telefon i chciałam zapytać czy może go znalazłeś? Daj znać jak najszybciej.Nie musiałam długo czekać, bo odrazu dostałam odpowiedź.
Leondre Devries:
Tak się składa, że akurat leży na szafce nocnej w moim apartamencie hotelowym.Elena Morrison:
Jejku myślałam, że już go nie odzyskam. Możemy się spotkać w parku jak najszybciej?Leondre Devries:
Za chwilę będę.Nie odpisałam już tylko wylogowałam się, wytłumaczyłam tacie sytuacje i pospiesznie opuściłam budynek.
Pov Leo
Dobrze, że odezwała się teraz, a nie jutro, kiedy byłbym już w Port Talbot.
Udałem się do Restauracji hotelowej, żeby powiadomić Erica o mojej nieobecności.
***
-Nie no jasne idź. Tylko nie chodź długo po mieście bo po kolacji wyjeżdżamy-powiedział Eric, kiedy oznajmiłem, że idę na miasto.
-Wrócę jak najszybciej-stwierdziłem i wyszedłem z hotelu.
Kierowałem się już w stronę ławki na której miałem spotkać sie z Eleną. Zobaczyłem, że ona tam siedzi, więc przyspieszyłem, żeby jak najszybciej oddać jej zgubę i wrócić do hotelu.
Kiedy podszedłem blisko, ona zapewne mnie nie zauważyła, bo cały czas siedziała. Usiadłem obok i wystawiłem jej telefon pod nos.
-To twoja zguba-powiedziałem.
-Dzięki Leo-odpowiedziała oschle i zabrała telefon.
-Dlaczego masz okulary, skoro nie święci słońce?
-Bo lubię. Leo oddałeś mi telefon i jestem wdzięczna, ale mieliśmy nie kręcić dłużej tej znajomości-odpowiedziała patrząc na mnie.
-Wiem i jestem tak samo jak ty za tym, żeby tego nie ciągnąć.
-No to nie wiem co ty tu jeszcze robisz?-W tym samym momencie wyciągnęła fajki.
Przypaliła jednego papierosa i położyła paczkę obok siebie. Wziąłem ją i poczęstowałem się.
-Co ty odpierdalasz?! To jest moje-oburzyła się blondynka.
-Chciałem tylko zajarać z Tobą ostatni raz.
-Jejku dobra niech Ci będzie, ale jak skończysz, to odrazu sobie idziesz.
-Ok-zgodziłem się.-A teraz powiedz mi po co Ci te okulary?
-Bolą mnie oczy.
-Ale ostatnio było wszystko ok z Twoimi oczami.
-Było, ale już nie jest.
-Kłamiesz-powiedziałem i chwyciłem jej okulary.
Jednym ruchem odkryłem jej oczy, ale to co bylo na policzku pod lewym okiem, przeraziło mnie.
Elena odwróciła sie tylko i nic nie mówiła. Oddalem jej okulary, a ona tylko mi je wyrwała z rąk i założyła znowu.
-Kto Ci to zrobił El?
-Nic Ci do tego! Ja juz pójdę-wkurzyła się i odeszła.
W sumie miała rację. Przecież i tak już się więcej nie spotkamy. Ona zostaje tu, a ja wracam do Port Talbot.
***
PaniX.
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fiksi Penggemar"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią