Obudziłam się około dwunastej w południe. Mimo to i tak byłam nie wyspana, bo co noc przeszkadza mi obolałe ciało. Nie chciałam dzisiaj nigdzie iść, więc stwierdziłam, że zostanę w piżamie i założę tylko szlafrok.
Związałam włosy w niechlujnego koka i zeszłam zrobić coś do jedzenia. Byłam tu zaledwie od przedwczoraj, ale starałam się zaklimatyzować i powoli mi to wychodzi. Może to też dlatego, że nie ma tu Victorii.
Kiedy zeszłam już na parter, nikogo nie zastałam. Matilda jest na pewno w szkole, a Leo... Nie interesuje mnie.
***
Posprzątałam po moim śniadaniu i poszłam do siebie nakarmić swoje „zwierzątko". Nie wiedziałam co mogę sama robić w tak wielkim domu.
Leżałam na łóżku i przeglądałam social media, kiedy nagle usłyszałam głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, a w nich zobaczyłam Charliego. Chciałam się przywitać, ale on zaczął pierwszy.
-Boże Elena co z tobą? Chora jesteś? Źle się czujesz?
-Też cię miło widzieć. Leo chyba nie ma i nie, nie jestem chora, tylko dzisiaj jest dzień „noł mejkap".
-Co jest?-zapytał zdezorientowany blondyn.
-Nie ważne-odpowiedziałam.-A co cię tu sprowadza?
-Ty.
-Ja?
-No tak. Zbieraj się to pokażę ci fajne miejsca.
-Nie mam ochoty nigdzie wychodzić-zaprotestowałam.
-Nie obchodzi mnie to. Za chwilę widzę cię gotową.
-No dobra, daj mi piętnaście minut, góra dwadzieścia.
-Ok, czekam.
Pov Leo
Wróciłem z siłowni i kiedy wszedłem do domu, zobaczyłem Charlsa.
-A ty co tu robisz?-zapytałem.
-No czekam na El-odpowiedział.
-Jak to czekasz na El?
-Zabieram ją na wycieczkę po Port Talbot.
-Chyba ochujałeś?
-Nie ochujałem, tylko zaczynam realizować plan wygrania zakładu.
-Jaki kurwa plan?
-Nie twój interes.
-Weź spierdalaj-powiedziałem i poszedłem do siebie.
Wziąłem szybki prysznic i stwierdziłem, że nie będę gorszy. Ogarnąłem się i wyszedłem z domu. Charlie i Elena wyszli chwilę przede mną więc spokojnie zdążę ich dogonić.
Pov Elena
Szłam z Charliem w nieznanym mi kierunku i w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Nie wiedziałam o czym mogłabym z nim rozmawiać. Po za tym nie chciałam nigdzie iść, a zgodziłam się z grzeczności.
Szliśmy już chwilę i nagle usłyszałam jak ktoś za nami biegnie. Zatrzymałam się, odkręciłam i zobaczyłam Leo, zmierzającego w naszą stronę. Chłopak podbiegł do nas i się przywitał. Następnie wszyscy udaliśmy się do jakiegoś parku, ale nie był to taki zwykły park jak w Cardiff. Były tu szerokie alejki, duża fontanna i kilka mniejszych oraz miejsca na pikniki. Był to typowy park do spędzenia czasu z rodziną.
***
Spędziłam miło czas z chłopakami. Byliśmy razem na obiedzie, w wesołym miasteczku i w galerii.

CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią