Gotowa do szkoły zeszłam na dół, gdzie siedział mój tata i pani Victoria.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry-odpowiedzieli jednocześnie.
-Co byś zjadła?-Zapytała Victoria.
-W sumie to nic. Dziękuję. Kupię coś sobie-oznajmiłam.
-Masz jeszcze pieniądze?-Zapytał tata.
-Tak na koncie. Ostatnio mi wplaciłeś.
-Ja nic nie wpłacałem. Miałem to zrobić za tydzień dopiero.
-Ja to zrobiłam przy okazji wpłacania pieniędzy Leondre i Matildzie-oznajmiła moja macocha.
-Ojejku dziękuję, ale ja to oddam-stwierdziłam.
-Nie trzeba dziecko. Dla mnie jesteś tak samo ważna jak moje rodzone dzieci.
-Ojej dziękuję bardzo. Ja już pójdę. A Matilda wyszła?-Zapytałam jeszcze.
-Tak Chloe po nią przyszła, bo musiały iść wcześniej-odpowiedziała pani Victoria.-Ale Leondre za chwilę powinien zejść.
-Ja chyba pójdę sama. Do zobaczenia!-Krzyknęłam wychodząc z domu.
***
Szłam korytarzem w poszukiwaniu Chloe i Tilly, bo jestem z nim w klasie. Nagle ktoś złapał mnie jedną ręką w tali. Zobaczyłam, że to Charlie.
-Idź sobie-odezwałam się bez chwili namysłu.
-Dlaczego?-Zapytał.
-Za to co do mnie wykrzyczałeś-oświęciłam go.
-Inaczej byś nie poszła. Chcieliśmy coś sobie z Devriesem wytłumaczyć.
-I co wytłumaczyliście?-Zapytałam.
-Że Leo ma nie robić niczego wiecej wbrew twojej woli-oznajmił blondyn.
-A co jeśli ja tego chciałam?-Zapytałam.
-A chciałaś?-Zapytał głos za nami, był to Leondre.
-Ja pierdole czy wy musicie to robić?-Zadałam pytanie retoryczne i poszłam sobie.
Słyszałam w tyle jak mnie wołali, ale mialam na to wyjebane. Czy oni nie mogą dać mi spokoju? A najbardziej Charlie, nie wiem o co mu chodzi? Jest zazdrosny o Leo? Z Leo mnie nic nie łączy, a to co wydarzyło się wczoraj jest tylko zwykłym oszustwem.
Znalazłam Chloe i Tilly i wyszłyśmy zajarać za szkołą. Wróciłyśmy na lekcje i jak zwykle wszystko szybko minęło.
***
Siedziałam właśnie w domu w łazience i paliłam fajka. Myślałam o dzisiejszym dniu, o wczorajszym dniu, o moim śnie i o mojej rodzicielce, którą chciałabym odwiedzić, ale nie wiem jak mogę to zrobić. Tata mnie nie zawiezie, a nie znam kogoś kto miałby prawo jazdy i samochód. Zostają mi busy, ale musiałbym zostać tam z noclegiem, a na to nikt się nie zgodzi. Tata wyjeżdża za dwa dni z panią Victorią na tydzień, ale nie wiem czy to będzie dobry pomysł jechać tam samej. Nie wiem czy mnie tam wpuszczą, ale w sumie moglabym odezwać się do Davida. Z nim miałam zawsze dobry kontakt, a jego mama ma dobre kontakty.
Z zamyśleń wyrwał mnie hałas w pokoju. Przygasiłam fajka i wybiegłam do pokoju. Przy szafce nocnej stał Charlie.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam.
-Przyszedłem przeprosić i chciałem ci coś powiedzieć-powiedział się blondyn.
-Przeprosiny przyjęte, a teraz słucham-powiedziałam i wzięłam miętówkę do ust.
-Wiesz dlaczego tak bardzo przeszkadza mi, że calowałaś się z Leondre?
-No właśnie nie, ale nawet nie probowałeś mi tego wyjaśnić.
-Zależy mi na Tobie-podszedł do mnie.
-Mi na Tobie też, będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Ale ja nie chcę być twoim przyjacielem.
-To co tu robisz?
-Podobasz mi się Eleno i myślę, że gdybyś dała mi szansę to mogłoby wyjść z tego coś więcej-wytłumaczył chłopak i zbliżył się do mnie.
Dotknął moich ust swoimi, a ja go odepchnęłam.
-Przestań Leo!-Krzyknęłam
-Leo?
-To znaczy Charlie. Po prostu obydwaj mnie wkurzacie.
-Jasne.
-No jasne. Myślę, że mogłoby nam się udać, ale musisz dać mi czas. Znamy się tylko tydzień-przytuliłam blondyna.
***
PaniX.

CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią