Epilog

210 30 9
                                        

-Czy teraz już wszystko będzie dobrze?

-Tak kochanie. Teraz wszystko będzie dobrze. My z Victorią już idziemy. Charlie przyszedł. Widzimy się za tydzień kochanie.

-Do zobaczenia-pożegnałam się.

-Hej Aniołku-przywitał się Lenehan.

-Cześć. Co u Ciebie?

-Chyba ja powinienem o to spytać.

-U mnie w porządku. Zaczęłam jeść i dzięki temu zdobywam punkty.

-Czyli już nie liczysz kalorii?

-To nie takie łatwe. Ciężko mi ich nie liczyć, ale jem i to ważne.

-Najważniejsze-uśmiechnął się i mnie objął.

-A teraz mów co u Ciebie?-Nie dawałam za wygraną.

-Mam dziewczynę.

-Jejku tak się cieszę!-Przytulilam go.-Opowiadaj.

-Ma na imię Veronica. Przyjechała tu z Polski i zamieszka na stałe. Poznaliśmy się na wycieczce szkolnej do Krakowa. Ona była tam ze swojej szkoły, a ja stąd. Mieliśmy bardzo dobry kontakt i teraz mieszka tu od tygodnia. Co tu więcej mówić? Kocham ją. Naprawdę jest idealną dziewczyną pod każdym względem.

-To takie piękne. Jak się nazywa dokładnie? Zaproszę ją na Facebooku to się poznamy.

-Nie każ mi wymawiać jej nazwiska! To jeden z najtrudniejszych polskich wyrazów jakie słyszałem.

-No dobra, to przyprowadź ją jak będziesz tu następnym razem.

-Okay. A teraz mów co z Leo?

-Co ma być?

-No przecież wiesz.

-Spaliśmy u mnie w pokoju razem przytuleni do siebie całą noc i to nic nie znaczyło. Był to zupełny przypadek.

-Na pewno?-Uniósł brew chłopak.

-Nie. Charlie on powiedział, że jestem jego powietrzem. Później do tego nie wracaliśmy. Nie było kiedy. Ostatnio widziałam go tydzień temu, jak mnie tu przyjęli. Przytulił mnie na pożegnanie i odszedł. Nawet się nie odwrócił.

-On za tobą tęskni i gwarantuję ci, że pojawi się tutaj dzisiaj. A ja lecę, Veronica wzywa. Mam nadzieję, że będzie dobrze kochanie. Trzymaj się. Widzimy się za tydzień.

-Mam nadzieję. Dziękuję. Kocham cię.

Przytulilam chłopaka kiedy wstał i pocałowałam w policzek, a on zrobił to samo. Chwile później już poszedł machajac mi na pożegnanie.

Usiadłam na ławce i patrzyłam na inne osoby z tą samą chorobą spacerujące za rękę ze swoją drugą połówką. To piękne, że mimo tego, co każda z tych dziewczyn  łącznie ze mną, zrobila ze swoim ciałem, nadal ma osoby które je kochają. Też mam takie osoby i wiem, że one mi pomogą.

Siedziałam już tak jakiś czas owinięta w swój ulubiony kocyk. Otulal mnie podmuch chłodnego wiaterku wcześniej wiosny. Mimo tego iż było chłodno, słońce lekko grzało swoimi promieniami. Do szczęścia brakowało mi tylko jego.

Nagle ktoś zasłonil mi oczy. Po ich delikatności poczułam, że to Leondre. Tylko jego dłonie są tak bardzo przyjemne w dotyku i tylko ich dotyk sprawia, że przez moje ciało przechodzą dreszcze.

Chłopak nadal nie odsłonił mi oczu, tylko zbliżył się i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. Podmuch wiatru sprawił, że woń jego perfum trafiła do moich nozdrzy. Byłam pewna już w stu procentach, że to właśnie on tu jest.

Załapałam za jego dłonie i odslonilam sobie oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta.

-Tęskniłam.

-Ja bardziej-powiedział i podszedł  do mnie.

Wstałam i wtuliłam się w niego. Było idealnie. Jak dla mnie takie chwile mogą trwać wiecznie.

Chwilę później siedzieliśmy na ławce. Leo mnie obejmował, a ja opierałam głowę o jego ramię. Nic nie mówiliśmy przez chwilę, ale wydawać się mogło, że to milczenie wyrażało więcej niż tysiąc słów.

-Jest ci tu dobrze?-zapytał w końcu.

-Jest w porządku. Zaczęłam jeść i punktuje na tym.

-Cieszę się, że próbujesz wyzdrowiec.

-Robię to dla ciebie, żebyś nie czuł się winny. Dla Charliego, dla taty, Victorii, dla Tilly, żeby nigdy się nie dowiedziała. Robię to dla siebie, bo chcę mieć normalne życie, jak zwyczajna nastolatka.

Leondre objął mnie jeszcze bardziej, przyciągając do siebie. Nie wiedziałam czy powinnam się odezwać, czy zostawić te chwile milcząco.

-Znowu mam czym oddychać.

-Nie mów tak, bo pomyślę, że czujesz coś więcej niż przyjaźń.

-A co jeśli tak jest?

-Powiedziałeś, że wcale się we mnie nie zakochiwałeś.

-Bo się nie zakochiwałem.

-No właśnie, więc nie mów, że jestem ci potrzebna do oddychania.

-Gdybym powiedział, że nie jesteś mi potrzebna do oddychania skłamałbym.

-Przestań. Ranisz mnie tym. Ja Cię Kocham Leondre, a ty ze mnie kpisz.

-Nie prawda Kochanie. Jesteś mi potrzebna do wszystkiego. Do oddychania, do życia i innych określeń, których jest za dużo, żeby wymieniać, a mamy mało czasu na to co chcę Ci powiedzieć. Nie zachowałem się w Tobie i nie robię tego teraz.

-Przestań! O czym ty mówisz?

-Daj mi skończyć.

-Po co Leondre? Już dawno żyje tym, że trzeba pieprzyc naiwne nadzieje, a takie mi teraz dajesz.

-Spójrz na mnie kretynko-powiedział i złapał mnie za podbródek.

Spojrzałam na niego, a wtedy on się uśmiechnął. Patrzyłam mu w oczy, a on mi, aż nagle dźwięk jego głosu przerwał ten stan, a to co usłyszałam, było najpiekniejszymi słowami na świecie, których mógł użyć.

-Kocham Cię.

Już nic mi nie było do szczęścia potrzebne. Byłam ja i był on. Tworzyliśmy całość i wszystko co się zdarzyło było po coś. A teraz nareszcie mogę być szczęśliwa doswiadczając uczuć, których mnie nauczył.

***
Jula

Fuck Naive Hopes |L.D|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz