Staliśmy tak jeszcze długo w romantycznej ciszy...
-Chodź! -zaproponowałem i wziąłem ja za rękę. Poszłem z nią do mojego pokoju,ach jak dawno tam nie byłem wszystko wydawało się takie obce...
Emma usiadła na łóżku a ja sprawdziłem czy nadal mam swój telefon. Jest! Podłączyłem do ładowarki i usiadłem obok dziewczyny.
- Co zamierzasz teraz zrobić -zapytała jakby nigdy nic.
- Chciałbym juz więcej nie mieszać się w te wszystkie zagmatwane sprawy...
- Ja też ale przynajmniej było ciekawie - odparła
-Szczególnie kiedy omal nie zginęliśmy- zaśmiałem się a ona śmiała się ze mną. Usłyszeliśmy głos pani peregrin wzywając na obiad.
-Chodźmy -zaproponowała Emma a ja nie miałem zamiaru się jej sprzeciwiać. Zaszlismy na dól gdzie siedzieli juz wszyscy: Milard,Enoch,Hught,Horacy, Olive,Clarie i Pani peregrine. Usiadłem a Emma obok mnie. Nadal nie mogłem pojąć jak wszyscy zmiescilismy się przy stosunkowo małym stole...
Smacznego! -powiedziała pani Pregrine. Nie byłem głodny ale zyby nie robić ymbrynce przykrości zjadłem trochę. Po posiłku postanowiliśmy sprawdzić jak tam u moich rodziców. Weszliśmy wiec do garażu i zobaczyliśmy auto. Podbiegł popatrzyłem przez przednia szybę ale nikogo tam nie było.
- O nie...-wyszeptałem i wszyscy podbiegł do mnie.
-Jak to się stało? -zapytała zdziwiona Olive bliska płaczu. Poczułem znajomy ból i niemal w tym samym momencie zabaw żyłem rozbite okno.
-GLUCHOLEC -wyznałem-Ale jak?Po co?-zapytała płacząc Clarie.
-Nie wiem ale jestem pewien że znowu coś knują- westchnąłem.
-Jacob przecież umiesz się z nimi obchodzić zapomniałeś - zapytał Milard
-Pamiętam... ale nie mogę bo go nie widzę i juz nie wyczuwam poszedł za daleko...
- Musimy odnaleźć twoich rodziców -orzekła pani Pregrine
-Tak- odrzekli chórkiem ale ja nie byłem tego taki pewny...
- Jacob -powiedziała Emma dasz sobie radę
- No nie wiem... czuje ze zaraz...- nie chciałem być dziecinny -tak Chodźmy juz im prędzej tym lepiej...
-Nie wyruszymy jutro o świcie- zadecydowała ymbrynka.- A Jacob chodź do mnie porozmawiamy.
-Dobrze - odpowiedziałem choć wcale nie byłem zadowolony z tego wezwania.************************************
-Przepraszam...-powiedziałem nie myśląc nad moją wypowiedzią
-Ale nie musisz mnie przepraszać -smutnym tonem powiedziała pani Peregrine - Chciałam z tobą pomówić o twoich rodzicach.
-Dobrze...-odrzekłem
-Jesteś pewien ze wyczułeś wtedy glucholca - zapytała ymbrynka
-Tak jestem pewien.-powiedziałem
- A nie uważasz ze twoi rodzice uciekli bo się nas bali?
-Wykluczone nie zostawili by domu, auta i mnie to dla nich za cenne...
-Dziękuję Jocobie i dobranoc
-Dziękuję i nawzajem - powiedziałem************************************
Było już ciemno. Bylem prawie pewny że wszyscy śpią i że ja tej nocy nie zasnę. Przypomniałem sobie tamten moment gdy dowiedziałem się o stracie rodziców. Wiem, byli zbyt nadopiekuńczy i nie wierzyli mi, ale mimo wszystko bardzo ich kochałem... Chciało mi się płakać, wiele razy próbowałem się powstrzymać ale nie wyszło...
Nie wiem ile czasu tak leżałem ale udało mi się w końcu uspokoić. Wziąłem telefon i usiadłem. Dziwne ale działał jak należy... Oglądałem zdjęcia swoje i Emmy i prawie zapomniałem... ale... Nagle do mojego pokoju weszła ona Emma a ja schował telefon pod poduszkę.
-Wszystko dobrze?-zapytała i usiadła no krześle obok biurka
-yyyyyyyy-nic innego nie przychodziło mi na myśl
-Widzę że nie...-uznała
-Sam juz nie wiem...
Usłyszałem dźwięk telefonu. To SMS. Przeczytałem i poczułem się jeszcze gorzej ponieważ moi rodzice nie piszą takich wiadomości...
,,Jackobeczku kochany nic nam nie jest tak jak myślałeś".Hej hej sorki że taki krótki rozdział ale mam nadzieje że wam się spodoba! Piszcie w komentarzach z czym kojarzy wam się słowo ZAGMATWANE
CZYTASZ
Osobliwe ZAGMATWANIE
FantasyKolejna część z serii osobliwy dom pani Peregrine. Jak widać po samym tytule książka jest zagmatwana, więc nie wiem ile jeszcze rzeczy się w niej wydarzy... UWAGA!!! W książce mogą się pojawiać spojlery do serii o osobliwym domu pani Peregrine.