Rozdział 2

187 8 5
                                    

Obudziłem się na kanapie w salonie. Stały obok mnie wszyscy łączne z moimi rodzicami.
- Obudził się! - krzyknęła uradowana Emma.
-Nareszcie- westchneła mama- już się bałam.
- A co się stało?-zapytałem chcą się podnieść ale jakoś mi nie wyszło.
-Leżysz tak już 10 dni drogi chłopcze - wytłumaczyła pani Peregrine
-Ale co się stało? -zapytałem ponownie.
-Wchodząc do domu zostałeś staranowany przez nasze kochane dzieciaczki i spadłem ze schodów - wyjaśniła ymbrynka
-Korzystając z okazji ,wyjeżdżamy do Portugalii- oznajmił tata. W tym momencie wszyscy zmienili się w glucholce którymi nie mogłem zawładnąć.
OBUDZIŁEM SIĘ
Miałem dziwny sen...
Co to miało znaczyć? Że moim rodzicom nic nie jest czy porwał ich glucholce. Pomyślałem o wczorajszym dniu, i doszłam do wniosku że zniknęła gdzieś również Brownyn...
Czy to miało jakieś powiązanie? Czy moi rodzice uciekli za strachu zabijając wcześniej biedną Brownyn?
Miałem mętlik w głowie. Popatrzyłem się w bok, i zobaczyłem śpiąca na dywanie Emme. Pewnie zabrakło jej miejsca w pokojach goscinnych. Wstałem i wziąłem telefon. Dochodziła 4:00 a mieliśmy wyruszyć punkt 7:00. Miałem jeszcze trochę czasu. Wracając do łóżka  zachaczylem   o Emme. Obudziła się.
-Co się stało czy juz wyruszamy?
-Nie, spokojnie- odparłem
-Dobrze w takim razie dobranoc
-Tak tak -odrzekłem zakłopotany
Emma zasnęła a mi zrobiło się głupio że śpi na twardej podłodze.Nie chciałem jej już budzić. Poczułem wibracje telefonu. To był SMS. Nie znałem tego numeru, ale przeczytałem  i zacząłem się już trochę bardziej bać...
,,Przyłaź  tu natychmiast"

************************************

Nie powiedziałem nikomu o tym SMS.
Uznałem że to nie istotne. Szykowalismy się do drogi.
- Zabraliscie juz wszystko o co was prosiłam- zapytała pani Peregrine- wychodzimy! - dodała
Otworzyłem drzwi i... myślałem że zaraz zemdleje. Za drzwiami stał Viktor.
- Co ty tu robisz?!- zapytałem z widocznym zdziwieniem
- A kim ty jesteś? Nie znam cie i nie mogę ci ufać -powiedział a ja wiedziałem że nie będzie moim najlepszym przyjacielem.
- Jestem Jacob Portman, Wnuk Abe- oznajmiłem wręcz dumnie
- W takim razie miło mi cię poznać! - powiedział
- A gdzie jest Brownyn?- zapytałem
- Jest ze mną.- oznajmił- Chodź siostrzyczko.
- Idę!!!- zawołała Brownyn i podeszła do brata. W tej samej chwili pani Peregrine podeszła do mnie żeby wyrusza w drogę ale o mało nie zemdlała.
-Viktor?- zapytała zdziwiona
- Tak dzień dobry Pani Peregrine - przywitał się
- Jak to się stało, że odrzyłeś? - zapytałem
- Wejdźmy do domu a Viktor wszystko nam wytłumaczy. Dobrze?
- Tak Chodźmy juz - poparł ymbrynke.
Weszliśmy do salonu i usiedlismy na kanapie zbiegły się dzieci a Brownyn wskoczyła Viktorowi na kolana, który zaczął mówić.:
-Chcecie wiedzieć jak ożyłem, tak?
-Tak - powiedziałem
-Dobra a więc jak zapewne wiecie zostałem zjedzone przez głucholca.
I pani Peregrine zostawiła mnie w specjalnym pokoju, ci też wiecie. Ale zapewne nie wiecie że jeśli będzie się  obchodziło za zmarłym tak jak wy obchodziliscie się ze mną i zamknie się pętla nie mająca jeszcze 100 lat wtedy jest 1% szans że zmarły zamknięty w tej pętli ożyje odmładzi  się do czasu w prawdziwym świecie i bedzie w pełni normalnym żyjącym osobliwcem.
- Ja to wiedziałem ale wolałem tego wam nie mówić żeby zachować nas przy życiu - powiedział Milard
- Ty to masz jednak łeb Milard - oznajmił Enoch.
Wszyscy oprócz mnie Emmy i pani Peregrine wskoczyła na Viktora usciskujac go!
-Teraz mamy 2 razy silniejsza armię- ucieszyła się Clarie
- Tak a co z poszukiwaniem rodziców Jacoba?- zapytała Olive
-Czy wy macie zamiar wychodzić z tego domu?- zapytał Viktor odkopujac się z pod dzieci
-Tak a co nie możemy - nie podobało mi się jego towarzystwo...
- Ja bym uważał bo po ulicach grasuje Medy która ma nadzwyczaj wyjątkową osobliwość.
- Jaką?- zapytał ciekawy Enoch
- Jeśli czegoś zapragnie tak się staje!- powiedział a ja nie byłem zadowolony że on teraz robi za centrum uwagi!
- Viktor, tak właściwie to jak  nas znalazłeś?- zapytałem
- Yyyyyyyy... ona dala mi mapę... no a po drode zobaczylem Brownyn-wyjąkał
- A więc wie gdzie mieszkam?- zapytałem całkiem oburzony
-Chyba tak...
W tym momencie Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Otworzyłem i...
Nie wierzyłem własnym oczom...

Hej! Mam nadzieje że się podobał zwrot akcji. Piszcie w komentarzu.

Osobliwe ZAGMATWANIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz