Biegłem przez korytarz nie patrząc się za siebie. Musiałem uciec przed Viktorem i Finlay'em. Kiedy skończyła mi się droga wpadłem do pierwszego pokoju pod ręką i zamknąłem drzwi. Byłem w pomieszczeniu które można by było nazwać garderobą. Uznałem, ze nikogo tu nie będzie, wiec mogę ukrywać się w spokoju.
- Co ty tu robisz?- zapytał ktoś stojący za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem Medy. Jeszcze jej tu brakowało...
-A ty?- odparłem
- Pytałam pierwsza...
- Słuchaj Medy, to nie jest najlepszy moment na kłótnie...
- Ja się wcale nie kłócę, ale widzę, że tak jak wszyscy nie masz ochoty że mną rozmawiać i się po prostu czepiasz
- Nie, nie o to mi chodzi
- Tak oczywiście...- powiedziała i wyszła. Wspaniale... już kolejna osoba była na mnie zła... Nie wiem co się jej stało, ale zachwycała się dziwnie. Musiałem coś z tym zrobić,ale wolałem jeszcze chwile zostać w garderobie i uniknąć śmierci. Usiadłem na pufie, na której wcześniej siedziała Medy. było mi niewygodnie, wiec wstałem, poprawiłem ją i zobaczyłem, że pod siedzeniem coś jest. Odłożyłem pufę na bok i zobaczyłem nieduży kuferek. Nie miałem pojęcia co w nim jest i trochę bałem się go otwierać, bo Medy miała różne dziwne pomysły. Jednak bardzo chciałem się przekonać co jest w środku, a nie koniecznie mogłem go przenieść do swojego pokoju. Po dłuższej chwili namysłu postanowiłem, że zaryzykuje i otworze skrzynkę . Wziąłem głęboki wdech i uchyliłem drzwiczki. Nic nie wybuchło więc otworzyłem kuferek do końca. Momentalnie odsunąłem się od niego, bo zobaczyłem w nim 3 fiolki z płynem przypominającym mi ambrozje. Na co dziewczynce która wgląda na około 10 lat ambrozja!!! Kiedy już trochę ochłonąłem zbliżyłem się do kufra i zobaczyłem, że na każdej z fiolek jest karteczka. Pierwsza z niewyraźnym napisem: ,,Ambrozja" (czego można było się spodziewać), druga: ,, Zostaw na czarną godzinę", a trzecia: ,,Enoch''. Kiedy przeczytałem karteczkę z ostatniej fiolki przez chwile zapomniałem jak się oddycha i serce zaczęło mi szybciej bić. Zamknąłem szybko kufer i usiadłem pod ścianą. Nie wiedziałem co mam myśleć. Medy była czasami nieobliczalna, to prawda, ale chyba nie posunęła by się do tego, żeby zrobić, z osobliwej duszy Enocha ambrozje. Poza tym nie dała by rady zrobić tego sama, a Viktor czy nawet Finlay nie bardzo mogli jej w tym pomóc.
Nagle zobaczyłem, że drzwi garderoby otwierają się. W pierwszej chwili pomyślałem, że to Viktor i Finlay, więc schowałem się w koncie pomieszczenia, jednak przez drzwi przeszła Medy i popatrzyła na mnie, na kuferek, a potem znowu na mnie.
- Czyli już wiesz...- westchnęła, usiadła przy ścianie i wzięła skrzynkę na kolana.
- Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałem, bo nic innego nie przyszło nic do głowy.
- Jeszcze nic nie zrobiłam!
- Ale...
-Co ale?!- wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
- Skoro nic nie zrobiłaś to dlaczego masz fiolkę ambrozji z napisem; ,,Enoch''?- zapytałem bez zbędnego owijania w bawełnę.
- Czyli nie chodzi cie to, że trzymam sobie bez pozwolenia i wiedzy kogokolwiek 3 buteleczki ambrozji?...- zapytała potulnie.
-Mów!- krzyknąłem może trochę za głośno. - I nawet nie próbuj się wymigać- dodałem.
- W sumie to powinnam ci powiedzieć już jakiś czas temu...- westchnęła
- Czekaj chwile... dlaczego miałabyś mi cokolwiek mówić, skoro knujecie coś z Viktorem i Finlay'em przeciwko mnie?
-Poprawka, to Viktor i Finaly chcą cie zabić, po tym jak zabili Enocha nie chce ich znać!- powiedziała nie przejmując się tym, że wiem o całym ich planie.
Nagle jak na zawołanie do garderoby
wpadł nasz kochany duecik. Finlay bez słowa chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął do góry żebym wstał. Viktor stał z uśmiechem przy drzwiach.- No to teraz cie mamy i już nic nie zdoła nas powstrzymać...- zaśmiał się
Hej!
Co tam u was? Przygotowani do szkoły?
CZYTASZ
Osobliwe ZAGMATWANIE
FantasyKolejna część z serii osobliwy dom pani Peregrine. Jak widać po samym tytule książka jest zagmatwana, więc nie wiem ile jeszcze rzeczy się w niej wydarzy... UWAGA!!! W książce mogą się pojawiać spojlery do serii o osobliwym domu pani Peregrine.