Wszyscy zdarzyli już się rozejść. Stałem sam przy drzwiach i patrzyłem w głąb kuchni. Coś mi tam nie pasowało, ale nie wiedziałem co. Poszedłem tam, ale nadal nie mogłem wykryć co jest nie tak. Popatrzyłem przez okno na puste podwórko i dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się ze przy drzewie stoi nie ko inny jak Finlay. O mało co się nie wywróciłem. Czego on u nas szuka! Nie wiedziałem co mam zrobić. Gdybym wyszedł naraziłbym się na chłopaka, ale z drugiej strony gdybym został, prędzej czy później Finlay wszedłby do mojego domu i mogłoby się to skończyć dużo gorzej. Postanowiłem, że wyjdę i załatwię sprawę po męsku. Poszedłem do drzwi, założyłem buty i juz miałem nacisnąć klamkę kiedy usłyszałem za sobą głos, który ewidentnie należał do Viktora.
- Gdzie ty się wybierasz?
- Nie mogę wyjść z własnego domu?!
- Oczywiście, że możesz,ale teraz ja odpowiadam za twoje bezpieczeństwo- powiedział to tak sarkastycznie, ze już chyba bardziej się nie da. - Chcesz żeby to się skończyło tak jak w moim przypadku?- zapytał po krótkiej chwili ciszy.
- Po pierwsze, nie wychodzę z pętli. A po drugie, widzę głucholce i potrafię je kontrolować- odparłem.
- Lepiej na zimne dmuchać
- Przestań udawać takiego opiekuńczego Viktor. Słabo ci to wychodzi...- odpowiedziałem i odwróciłem się w stronę wyjścia. Nie zdążyłem nawet chwycić klamkę, bo drzwi się otworzyły i do mojego domu wpadł Finlay.
- Hej, Jake! Co tam u ciebie?!- przywitał się- dawno się nie widzieliśmy- dodał. Nic nie odpowiedziałem, bo Finlay i Viktor bez wytłumaczenia udali się w gląb korytarza. Poszedłem za nimi i bez zastanowienia wszedłem do pokoju Viktora.
-Co wy robicie!?- krzyknąłem
- Jacob, nie denerwuj się. Nie cieszysz się, że wpadłem?- zapytał z tym swoim uśmieszkiem Finlay
- Jak pani Peregrine się o tym mowie...- zacząłem
- Myślisz, że uwierzy, że ja, zabójca waszego przyjaciela Enocha, przyszedłem tu do was i zadawałem się z jej najbardziej zaufanym podopiecznym?- dokończy za mnie chłopak. Nic nie odpowiedziałem bo faktycznie, chłopak miał rację. Pani Peregrine zaśmiała by się gdybym jej o tym powiedział...
- I lepiej nie wtrącaj się w nasze sprawy, bo...- urwał podszedł od mnie i wystawił swoją rękę przed moją twarz. Szybko wyszedłem i udałem sie do swojego pokoju. Otworzyłem okno, żeby słyszeć rozmowę chłopaków. Musiałem sie dobrze wsłuchać, żeby coś usłyszec ale w końcu sie udało.
- No i co. Zamierzasz zostawić go martwego na zawsze?- usłyszałem głos Viktora
- A dlaczego nie? On nie jest martwy tylko porządnie zatruty. Daj znać jak przestanie oddychac, wtedy pomyślimy
- Finlay...
- Nie chce mi się marnować cennych godzin mojego życia na szukaniu antidotum. To naprawde nie trwa chwile. A tak poza tym to ten chłopak strasznie mnie denerwował
- Trzymaj się planu... już dosyć narobiłeś kłopotu zatruwając nie tego człowieka - westchnął Viktor.
- Bardzo przepraszam że byłem zdenerwowany, a jak jestem zdenerwowany to zatruwam pierwszą lepszą osobę. Chcesz być następny?
- Nie przeszedłeś tu po to żeby mnie zabić, tylko po to, żeby porozmawiać.
- No właśnie gdzie jest Medy?- zapytał zupełnie zmieniając ton głosu
- Ma ostatnio jakiegoś focha. Uznała, że dopóki Enoch jest martwy nie miesza się w nasze sprawy.
- Nie dam się wrobić
- Ale ja mówię serio!- w tym momencie szum pralki zakłócił mi ich podsłuchiwanie.
Wyszedłem na korytarz i i przyłożyłem ucho do pokoju w którym byli. Nic nie słyszałem.Nagle otworzyły się drzwi, a ja upadłem na podłogę.
- Podsłuchiwałeś - zapytał oburzony Viktor.
Wiedziałem już, że będę miał niemały problem...
Hej! Cieszycie się z powrotu Finały'a?
CZYTASZ
Osobliwe ZAGMATWANIE
FantasyKolejna część z serii osobliwy dom pani Peregrine. Jak widać po samym tytule książka jest zagmatwana, więc nie wiem ile jeszcze rzeczy się w niej wydarzy... UWAGA!!! W książce mogą się pojawiać spojlery do serii o osobliwym domu pani Peregrine.