Siedziałem na ławce z obolałą ręka. Wiedziałem, że nikogo już nie obchodze i nikt nie będzie chciał do mnie przyjść. Nikt oprócz Emmy mnie nie pamiętał, wiec nie mogło im na mnie zależeć. To przykre jeśli tęsknisz za kimś i marzysz o tym żeby go jeszcze kiedyś zobaczyć, a kiedy już go spotykasz on cię nie pamięta. Po nadto uważa cie za zabujce osoby której za nic w świecie byś nie skrzywdził... Takie chwile są trudne, ale trzeba sobie jakoś z nimi radzić. Nie mogłem wejść do domu, bo wiązały by się z tym nieprzyjemne konsekwencje. Nie mogłem też siedzieć bezczynnie na ławce, wiedząc, że coś jest ze wszystkimi nie tak. Wstałem i nie namyslając się zbyt długo postanowiłem zapukać do drzwi mojego domu. Podszedłem ostrożnie, wszedłem po schodkach i stanąłem przy wejściu. Wziąłem wdech i zapukałem. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, wiec zacząłem się jeszcze bardziej denerwować. Zapukałem poraz kolejny. Tym razem po około 5 sekundach drzwi się otworzyły. Za nimi stał Viktor i widać było zakłopotanie na jego twarzy.
- Dzień dobry- przywitałem
- Yyyyyyy... jak... to znaczy...- wyjąkał- Przepraszam kim ty jesteś- powiedział już normalnie. Bylem już pewny ze maczał w tej sprawie palce, ale starałem się tego po sobie nie pokazywać.
- Czy natrafiłem na dom Jadwigi Szczepanowskiej?-zapytałem bardzo poważnie
- Chyba nie. Poza tym to polskie nazwisko, a my jesteśmy na Florydzie.
- Jasne... tylko dlaczego Polak nie mógłby mieszkać na Florydzie?
- No...
- Tak czy siak bardzo Panu dziękuję. Żegnam.- powiedziałem i oddaliłem się od domu. Ta rozmowa mimo wszystko wydawała mi się zabawna, chociaż nie osiągnąłem celu. Wróciłem na ławkę. Patrzyłem na ludzi chodzących chodnikiem. Każdy z nich miał swoje problemy i swoje życie, które było jedno i wyjątkowe. Przypomniałem sobie różnie cytaty i sentencje na temat życia człowieka. Popatrzyłem się w prawo. Zdziwiłem się bardzo, bo na ławce obok mnie siedziała Emma. Przetarłem oczy i jak je otworzyłem dziewczyny już nie było. Kolejny raz widziałem coś czego nie było. Nie mogłem sobie tego jakoś normalnie wytłumaczyć. Kilka razy nie wiedziałem kamieni które stały mi na drodze kiedy wiózł Enocha w taczce. Innym razem drzewo pojawiło się nagle na środku drogi. Niepokoiłem się tym. Popatrzyłem znowu w prawo. Znowu była tam Emma. W pierwszej chwili pomyślałem, że to znowu wytwór mojej wyobraźni, ale dziewczyna zaczęła coś do mnie mówić:
- Jacob! Żyjesz?!
- Chyba tak...
- Całe szczęście
- Jesteś prawdziwa?- zapytałem z niedowierzaniem
-A jaka? Z czekolady?- zaśmiała się- Ale teraz to już na poważnie. Wiem co musisz zrobić, żeby wszyscy znów cie pamiętali.
- Skąd?
- Zapytałam Miliarda. On o tych rzeczach wie wszystko.
- Co ci powiedział?
- Zdziwił sie bardzo kiedy go spytałam. Nie rozumiał po co pytam i na porządku nie chciał odpowiedzieć, ale po kilkunastu minutach zgodzil się. Paplał coś od rzeczy, ale zrozumiałam, że jeśli chcesz żeby wszyscy znowu cię pamiętali musisz wejść do domu tak, żeby wszyscy razem cię zobaczyli. Najważniejsze jest to, że nikt nie moze się odezwać.
- Myślisz że to zadziała?- zapytałem
- Nie wiem... ale mam plan jak to zrobić... chodź zaraz bedzie resetacja- powiedziała i pobiegła do domu.- No chodź!- zawołała, więc poszedłem za nią.
- Jak ty chcesz to zrobić? Przecież nam się nie uda... Emmo, nie ma sensu próbować.- mówiłem, ale ona nie chciała mnie słuchać.
- Jacob, za 7 minut jest resetacja, wiec wszyscy już są w salonie. Wejdziemy, a ja krzyknęła:,,CICHO!".
- No nie wiem... Viktor i Medy będą próbowali mi wszystko zepsuć...
- Tak...wiec jak krzyknę ,,CICHO!" to dopiero wejdziesz. Dobrze?
- A jak ma to mi niby pomóc?
- Dowiesz się w swoim czasie... ja wchodzę, czekaj.- powiedziała i weszła do domu. Czekałem na sygnał. Kiedy usłyszałem głośne ,,CICHO" wparowałem do domu. Zobaczyłem tam wszystkich, ale nikt z nich nie patrzyl na mnie. Medy i Viktor mieli zaklejoną buzię taśmą klejąca. Brownyn, Clarie,Olive, Horacy i Milard patrzyli na Emme, która wydawała się lekko zawstydzona. Enoch leżał na fotelu. Pani Peregrine stała w kuchni i przygotowywała się do zresetowania pętli. Ten widok był bardzo dziwny...
- Hej!!!- krzyknąłem i momentalnie wszyscy popatrzyli się na mnie. W tej samej sekundzie zmienił im się wyraz twarzy i podbiegł do mnie krzycząc: Jacob, Jacob!!! Teraz nareszcie poczułem się jak w domu...Cześć! Podobało się?
Życzę wam osobliwego dnia...
Pa!
CZYTASZ
Osobliwe ZAGMATWANIE
FantasiKolejna część z serii osobliwy dom pani Peregrine. Jak widać po samym tytule książka jest zagmatwana, więc nie wiem ile jeszcze rzeczy się w niej wydarzy... UWAGA!!! W książce mogą się pojawiać spojlery do serii o osobliwym domu pani Peregrine.