Finlay znowu podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Jesteś wspaniały, najlepszy.- powiedział z wielką radością. Też byłem szczęśliwy, bo w sumie to lubię uszczesliwiać innych ludzi... Tylko nie rozumiałem dlaczego padło na niego. Na mojego wroga numer jeden.
- Dlaczego nie widziałem tego wcześniej? Przecież od zawsze byłeś cudownym człowiekiem. Może gdybym szybciej to zobaczył to nie zatrułbym pewnie twojego wnerwiającego kolegi...
- Dziękuję.- powiedziałem nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Ale za co ty mi dziekujesz? Podziekujesz za chwilę.- wszedł do domu i udał się w stronę kuchni. Nalał sobie soku i wziął szklankę do ręki.
- To gdzie jest ten dzieciak?- zapytał i podszedł do mnie i dał mi do rąk sok.- Potrzymaj.- dodał.
- Chodzi ci o Enocha?- zapytałem z wielką nadzieją.
- Mało mnie obchodzi jak ten dzieciak się nazywa. Chcę po prostu, żebyś ty też miał mnie za dobrego człowieka i przyjaciela.- powiedział, zabrał mi sok, napił się i odstawił pustą szklankę na półce.- To gdzie on jest?- zapytał znowu.
- Chodź- powiedziałem i ruszyłem w kierunku pokoju w którym leżał martwy Enoch (no i Medy).
Idąc pomyślałem przez chwilę czy nie robię źle. Czy może nie jest to dziwne że mój wróg chce zostać moim przyjacielem i uratować osobę którą wcześniej zabił. Rozwiałem te myśli,bo doszliśmy celu.
- Wchodzimy?- zapytał Finlay - Czy wolisz tu bezczynnie stać na korytarzu?
- Chodź.- powiedziałem. - A wy zaczekajcie.- zwróciłem się do całej reszty.- I dopilnujcie, żeby Viktor się tu nie zbliżał.
Weszliśmy do pokoju. Było całkiem ciemno, więc zaswieciłem światło. Zobaczyłem martwego Enocha a obok niego leżącą Medy. Ciarki przeszły mi po plecach.
- Jesteś w stanie go ożywić?- zapytałem niedowierzajac.
-On żyje cały czas. Jest pod wpływem takiej trucizny, że nie może się ruszyć, nic powiedzieć ani słyszeć. W sumie najczęściej tak pokonuje przeciwników. To chyba najbardziej skuteczny sposób. Zwykle też nie odtruwam swoich ofiar, ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek- uśmiechnął się i wyjął z kieszeni niebieski proszek.
- To pomoże?- zapytałem niedowierzając.
- Spokojnie robiłem to już...- zawachał się przez chwilę.- Dokładnie jeden raz.- stwierdził radośnie
- I udało się?
- Wiesz... Wolę raczej o tym nie mówić...
- Czyli jakie są szanse, że si...- przerwałem bo ktoś złapał mnie od tyłu za ramię.
- Ja też eliminuje swoich wrogów- usłyszałem niewinny głos Sophie.
-Zostaw go!- przyknął Finlay, ale dziewczyna najwyraźniej nie zamierzała go słuchać.
- Skoro on jest lepszy ode mnie, to co cię obchodzi co robię!- krzyknęła już prawie płacąc.
- Sophie, przepraszam...
- Nie chcę cię słuchać ani tym bardziej widzieć! Co z naszym planem. Nie po to przyjeżdżałam tu aż z Niemiec, żebyś teraz olał mnie dla niego. Dla swojego wroga. Ogarnij się Finlay.
- Mam dość słuchania i wykonywania twoich poleceń
- Wiesz, ja też. Naprawdę jeszcze wczoraj myślałam, że rzucił byś dla mnie wszystko, żeby tyko mi pomóc, ale najwyraźniej tak nie jest... Najwyraźniej nie jesteś już moim przyjacielem...
Chciałem coś powiedzieć, zakonczyć tą kłótnię, ale nie mogłem. Nie mogłem oddychać. Zacząłem się dusić. Finlay odsunął się ode mnie a ja upałem na ziemię. Widziałem wszystko bardzo niewyraźnie. Słyszałem jakieś odgłosy ale nie wiedziałem do końca kogo i co chcą mi przekazać. Widzaiałem świat coraz bardziej niewyraźny, aż w końcu stało się zupełnie ciemno.Hejka!
W sumie powinnam zakończyć tą książkę w tym momencie. Główny bohater nie żyje. Czyli skończyła się narracja. Ale spokojnie ja zawsze dam sobie radę.
CZYTASZ
Osobliwe ZAGMATWANIE
FantasyKolejna część z serii osobliwy dom pani Peregrine. Jak widać po samym tytule książka jest zagmatwana, więc nie wiem ile jeszcze rzeczy się w niej wydarzy... UWAGA!!! W książce mogą się pojawiać spojlery do serii o osobliwym domu pani Peregrine.