-Gryffindor!- krzyknęła tiara.
Wszyscy włącznie ze mną spojrzeliśmy na mojego tatę.
Wyglądał jak zwykle w oczach innych. Opanowany, z zabijającym spojrzeniem dla każdego, kogo nienawidził. Poważny i tajemniczy i tylko ja umiałam poznać po jego oczach prawdziwe emocje. Smutek i zawód. Wiedziałam, że nie za bardzo mu to na rękę. Mimo to, będąc zawiedziona prawdziwymi emocjami taty, postanowiłam zachować poważny wyraz twarzy. Umiałam, nie ważne z jakimi emocjami jak tata, zachowywać powagę. Trudne, ale jak się to umie -skuteczne.
-To jak-zaczął Dumbledore - może pójdziemy coś zjeść?
-Dobry pomysł. -odparła profesor McGonagall.
Razem udaliśmy się coś zjeść. Poznałam wszystkich nauczycieli, streszczony regulamin, listę wyposażenia(było to samo co w Durmstrang, tylko bez książki „Smoki-tajemnice ich życia"),dowiedziałam się też co nieco o szkole. Podczas całej kolacji tata nie odezwał się do mnie ani słowem.
Wakacje spędziłam w Hogwarcie. Nie nudziłam się. Pomagałam Filchowi sprzątać, czytałam z Hagridem książkę o smokach, zbierałam składniki eliksirów dla taty, szykowałam pokoje dla inny nowych i starych uczniów. Pomagałam też przygotować lekarstwa dla chorych i układać książki w bibliotece. Kiedy jednak nie miałam co robić (chociaż to się rzadko zdarzało) to zwiedzałam zamek. Wielki był. Nie trudno się tu zgubić.
„Czemu nie dostałam jakiejś mapy" -pomyślałam gubiąc w zamku po raz siódmy- „Chociaż-kto by ją zrobił?"Rozmyślając nad swoim życiem w końcu trafiłam do pokoju nauczycielskiego. Weszłam bez pukania.
- Siemanko, jest tata?- spytałam
-Elizo...- zwróciła mi uwagę McGonagall.
-Czyli nie ma. Do widzenia.-pożegnałam się szybko i wyszłam.
Za dwa dni koniec wakacji. Nie zaczęły się lekcje, więc ja już nie miałam co robić. Nudziło mi się. Po błonach nie mogłam chodzić, bo byli tam dementorzy. W tym roku w wakacje chyba zgłupiałam. Zbliżać się samotnie do bijącej wierzby to niezwykłe przeżycie .Ale skąd mogłam wiedzieć, że na kartce pisze liście czegoś tam, a nie liście bijącej wierzby.
Wreszcie początek roku zaczął się od Ceremonii Przydziału, potem kilka słów, a na koniec uczta. Nie odzywałam się do nikogo. Zjadłam i rozejrzałam się i moją uwagę przykuł ...
...chłopak o kruczo czarnych włosach z okularami. Potem jednak musiałam wracać do dormitorium.
Weszłam do mojego pokoju. Dzieliłam go z jakimiś dziewczynami. Dwie z nich się wyróżniały. Jedna miała rude włosy była o 1 rok młodsza. Drugą widziałam jak siedziała obok chłopaka z czarnymi włosami w okularach. Wtedy podeszła do mnie ta dziewczyna w rudych włosach. Obok niej podeszła też ta druga.
-Cześć.-odezwała się rudowłosa-Jestem Ginny, Ginny Weasley. A to Hermiona Granger. –wskazała na koleżankę- A ty?
-Eliza Snape.- odparłam szybko
-Eliza co?!-Zdziwiła się Hermiona. Ginny wyglądała tak samo zdziwiona.-nie mów że powiedziałaś „Snape"
-Tak moje nazwisko to Snape. – odpowiedziałam- Mój tata to Severus Snape. Czy coś się nie podoba?
-Nie. Ale nie mogę pojąć..-zaczęła Hermiona
-...czy my gadamy o tym samym Snape?- spytała Ginny-Ten Snape co nienawidzi gryfonów, Pottera i nauczycieli od OPCM?
-Tak-powiedziałam
Spojrzały po sobie. W końcu przemówiła Hermiona:
-A jaki jest dla ciebie?
-Kiedy trafiłam do Griffindoru strzelił focha przez dwa dni potem się z tym pogodził. Ogólnie jest miły.
Spojrzały po sobie. Potem wybuchły śmiechem.
-O co chodzi?
-Wyobraziłam sobie Harry'ego jakby dowiedział się że jesteś córką Snape.- powiedziała Hermiona.
-Jak wyglądał?- spytała Ginny.
-Taki napuszony z kijem bejsbolowym.
Uśmiechnęłam się.
-A ja wyobraziłam sobie Snape jak się śmieje. Ale porównałam go do prawdziwego.-powiedziała z uśmiechem Ginny.
Po tej rozmowie poszliśmy spać.
Rano wstałam i spojrzałam na plan lekcji. Pierwsze były eliksiry. Uśmiechnęłam się nie zauważalnie. Umiałam zachować wyraz twarzy poważny bez względu na emocje. Jak tata. Ubrałam się więc i poszłam na eliksiry. Potem mieliśmy wróżbiarstwo. Czy to umiem? Pomyślmy..... nie. Zawsze zgaduje i trafiam. Mój tata tego nie lubi.
Jak tylko się skończyło to było po prostu bosko. Nie można wyczekiwać niczego innego niż końca wróżbiarstwa. Potem zajęcia opieki nad zwierzętami. To lubię.
Hagrid zabrał więc wszystkich. Doszliśmy na miejsce. Kazał nam otworzyć podręczniki na stronie 40. Wtedy usłyszałam jak ktoś za mną spytał:
-A niby jak to zrobić? - Zerknęłam dyskretnie za siebie.Za mną stał blondyn ze szczurowatą twarzą.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Poszłam dalej, pogłaskałam książkę i otworzyłam na stronie 40.
Tematem lekcji był hipogryf, a Harry (wiem bo Hagrid mówił jego imię) zgłosił się do przywitania z nim. A raczej nie zauważył że inni się cofają. Potem odbył ciekawą podróż. Potem szczurowaty śmiał się z Hipogryfa. Potem Hipogryf się wściekł.
No i się skończyło niezbyt dobrze.
CZYTASZ
Córka Severusa
Fanfiction//Porzucone// Na trzeci rok, do Hogwartu, dochodzi Elizabeth Patricia Snape. Córka uczącego w tej szkole nauczyciela - Severusa Snape. Dziewczyna ma kilka rzeczy po ojcu, ale też takie których nikt by Severusowi nie przepisał. Eliza wygląda jak ojci...