Rozdział 33

618 32 0
                                    

-Inkwi-co? - spytałam nieprzytomnie, przy śniadaniu, w poniedziałek siedząc obok Harrego.

Nie wyspałam się.Jak zwykle.

- Wielkim Inkwizytorem? - mruknął ponuro Harry, wypuszczając z ręki na pół zjedzonego tosta - A cóż to takiego?

- Zapewne coś co utrudni nam życie... - mruknęłam cicho.

Hermiona zaczęła na głos czytać artykuł.

Słuchając tego zastanawiałam się co to za bzdury.

-... "Dumbledore nie mógł znaleźć nikogo...

-Bzdura, mógł wybrać Snape, ale na pewno nie ułatwiłoby to nam życia. - wysyczałam cicho, przerywając Hermionie.

Hermiona się nie przejęła i kontynuowała:

-... więc Minister mianował Umbrige, która, jak można by się spodziewać, odniosła natychmiastowy sukces...

- CO ona odniosła? - zapytał głośno Harry.

- Zaczekajcie, to nie wszystko - powiedziała ponuro Hermiona i kontynuowała:

Gdy Hermiona skończyła czytać spojrzała przez stół na mnie, Harrego i Rona.

-Teraz wiemy skąd się się wzięła Umbrige! Knot wydał ten Dekret Edukacyjny, żeby ją tu wcisnąć! A teraz daje jej prawo do wizytowania innych nauczycieli! - Hermiona oddychała szybko, a oczy jej płonęły żywym ogniem. - Nie mogę w to uwierzyć. To odrażające...

Włożyłam w usta za duży kawałek naleśnika, by nie zacząć klnąć na Umbrige.

- Wiem. - odpowiedział Harry i spojrzał na swoją prawą dłoń.

Z naszej czwórki Ron wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- A ty co? - zapytali jednocześnie Harry i Hermiona kiedy ja w myślach szepnęłam: "Oszalał..."

- Och, nie mogę się doczekać wizytacji u McGonagall! - wyjaśnił Ron, a ja zjadłam do końca naleśnika - Umbrige nie ma pojęcia, na co się naraża, jak zacznie się jej czepiać.

- Chodźcie! - powiedziała nagle Hermiona wstając. - Jeśli dziś wizytuje Binnsa, to lepiej się nie spóźnić...

Wszyscy wstaliśmy i poszliśmy na lekcję historii magii.

Umbrige nie wizytowała na tej lekcji, ani na dwugodzinnej lekcji eliksirów na której każdy dostał z powrotem swoje wypracowanie na temat kamienia księżycowego.

Spojrzałam na pergamin. W prawym górnym rogu widniało niewielkich wielkości "P". Cóż, co jak co, ale im większa napisana ocena tym gorsza.

-Dałem wam stopnie, które byście otrzymali, gdybyście takie prace przedstawili na egzaminie ze Standardowej Umiejętności Magicznej w zakresie eliksirów - powiedział mój tata ze złośliwym uśmiechem oddając prace innym. Typowe.

Zawsze uważałam że powinien się wyżywać na czymś innym niż uczniowie, ale co mnie to obchodzi.

Snape przeszedł wzdłuż sali i i odwrócił się w naszą stronę.

-Ogólny poziom waszych wypracowań można określić jako denny. - Zawsze tak gada. To typowe. - Gdybym to był egzamin, większość z was by nie zdała. Oczekuję, że włożycie o wiele więcej wysiłku w wypracowanie na temat różnych odmian antidotów na jady, bo inaczej zacznę karać szlabanem tych nieuków co dostali O.

Usłyszałam kąśliwą uwagę Malfoya, ale to raczej normalne. Wszystko jest normalne. I dobrze. Bardzo dobrze.

Oprócz Umbrige wszystko toczy się normalnym rytmem. To świetnie.

Uwielbiam tą normalność. Kocham tą normalność.

Ale mam wrażenie że długo to nie potrwa.

Nienawidzę takich myśli.

Zaraz zajęłam się przyrządzaniem eliksiru wzmacniającego, który wyszedł mi bezbłędnie.

Córka SeverusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz