Rozdział 2 - Bitwa na Wolnych Enklawach

2.6K 135 13
                                    

Martwe ciało kobiety upadło na ziemię, mając strzałę w oku. Ludzie zaczęli kryć się w barach i próbowali uciec nawet na Powierzchnię.
Grupa umundurowanych weszła od strony "rynku" Wolnych Enklaw i strzelali do wszystkiego, co się ruszało.
Wiśnia i inni klienci wskoczyli pod stoły, a Słowianka uciekła na zaplecze. Kilku żołnierzy tu wbiegło i zastrzelili pierwsza osobę z łuku. Kilka osób też wyciągnęło broń i pobiegło się bronić. Wiśnia ustawił się w punkcie taktycznym i rozpoczął obronę. Załadował bełt, naciągnął korbą cięciwę i pierwszy poleciał w nogę żołnierza, który krzyknął cicho i upadł.
Wiśnia wystrzelił kolejny, nie trafił, obok niego upadło zadźgane przez kogoś ciało. Wtedy zauważył go agresor i strzelił z kuszy. Strzelec schował się za zwłokami. Coś go złapało za kark i podniosło, po czym chciało mu wbić nóż, ale Wiśnia złapał go a rękę i blokował. Po chwili do baru wbiegło kilku żołnierzy, ale w innych mundurach i raz, dwa, zabili wszystkich atakujących w barze.
Ktoś w kominiarce złapał Andrzeja za rękę i wyciągnął poza bar. Pod eskortą razem z innymi ocalałymi zostali przeniesieni na bardziej zniszczone pole walki, przeszli przez nie po trupach i przez stary tunel przeszli do niewielkiego kompleksu bunkrów.
Po kilku głośniejszych protestach wybuchnął kapiszon, a ludzie ucichli. Wyjaśniono im, że to przez to, że każdy z nich może być agentem, czy czymś.
Usadzono ich w ciasnej poczekalni z kilkoma plastikowymi krzesłami. Żołnierz wziął jakiegoś pijaczynę i weszli do pokoju za drzwiami wyłożonymi gąbką. Po godzinie pijaczyna wyszedł, a żołnierz wyższy rangą krzyknął:
- Proszę iść do prawych drzwi na końcu korytarza!
Pijak poszedł, lekko się zataczając i wyszedł do innych żołnierzy. Weszła kolejna osoba.
Po jeszcze jednej godzinie ona wyszła, a raczej została wyciągnięta i przejęta przez wojskowego, następnie popchnięta w stronę drzwi po lewej na końcu korytarza. Słychać było strzał i cichy krzyk zabranego tam człowieka. Chyba go oskarżyli. Wezwano Wiśnię do środka. Ten, przerażony, wszedł i cicho zamknął drzwi. Zobaczył wychudzonego, jak wszyscy w kanałach, urzędnika.
- Usiądź, proszę. Herbaty? - zapytał
- Nie, dziękuję.
- Cóż, wiem co się tam wydarzyło i współczuję. Na pewno nie chciałeś tego, by to się wydarzyło.
- Cóż... Nawet nie wiedziałem... Po prostu jadłem śniadanie...
- I co dalej?
- No... Oni wbiegli na stację i zaczęli zabijać. Miałem akurat przy sobie broń, to się broniłem.
- Ktoś jeszcze był uzbrojony?
- Parę osób miało broń białą, typu noże czy maczety, nie przyjrzałem się dokładnie.
- Byłbyś w stanie powiedzieć, kto?
- Niestety, nie znam tych ludzi.
- No. Dobrze. Teraz opowiedz mi na spokojnie wszystko, od początku.

* * *

- Doskonale, dziękuję. Wie Pan, po człowieku widać, że kłamie, po jego mimice, oczach, zachowaniach. Po Panu widać, że mówi Pan prawdę. Drzwi po prawej.
- Dziękuję - uśmiechnął się Wiśnia - A... Mam pytanie. Co się stało z tym człowiekiem co wszedł do drzwi po lewej?
- Proszę wyjść i się nie interesować. Dodatkowy stres mógłby Panu zaszkodzić.
- Ale...
- Wyjść.
Wiśnia posłusznie wstał i wyszedł. Poszedł do drzwi po prawej.

Metro 2033 - PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz