Martwe ciało kobiety upadło na ziemię, mając strzałę w oku. Ludzie zaczęli kryć się w barach i próbowali uciec nawet na Powierzchnię.
Grupa umundurowanych weszła od strony "rynku" Wolnych Enklaw i strzelali do wszystkiego, co się ruszało.
Wiśnia i inni klienci wskoczyli pod stoły, a Słowianka uciekła na zaplecze. Kilku żołnierzy tu wbiegło i zastrzelili pierwsza osobę z łuku. Kilka osób też wyciągnęło broń i pobiegło się bronić. Wiśnia ustawił się w punkcie taktycznym i rozpoczął obronę. Załadował bełt, naciągnął korbą cięciwę i pierwszy poleciał w nogę żołnierza, który krzyknął cicho i upadł.
Wiśnia wystrzelił kolejny, nie trafił, obok niego upadło zadźgane przez kogoś ciało. Wtedy zauważył go agresor i strzelił z kuszy. Strzelec schował się za zwłokami. Coś go złapało za kark i podniosło, po czym chciało mu wbić nóż, ale Wiśnia złapał go a rękę i blokował. Po chwili do baru wbiegło kilku żołnierzy, ale w innych mundurach i raz, dwa, zabili wszystkich atakujących w barze.
Ktoś w kominiarce złapał Andrzeja za rękę i wyciągnął poza bar. Pod eskortą razem z innymi ocalałymi zostali przeniesieni na bardziej zniszczone pole walki, przeszli przez nie po trupach i przez stary tunel przeszli do niewielkiego kompleksu bunkrów.
Po kilku głośniejszych protestach wybuchnął kapiszon, a ludzie ucichli. Wyjaśniono im, że to przez to, że każdy z nich może być agentem, czy czymś.
Usadzono ich w ciasnej poczekalni z kilkoma plastikowymi krzesłami. Żołnierz wziął jakiegoś pijaczynę i weszli do pokoju za drzwiami wyłożonymi gąbką. Po godzinie pijaczyna wyszedł, a żołnierz wyższy rangą krzyknął:
- Proszę iść do prawych drzwi na końcu korytarza!
Pijak poszedł, lekko się zataczając i wyszedł do innych żołnierzy. Weszła kolejna osoba.
Po jeszcze jednej godzinie ona wyszła, a raczej została wyciągnięta i przejęta przez wojskowego, następnie popchnięta w stronę drzwi po lewej na końcu korytarza. Słychać było strzał i cichy krzyk zabranego tam człowieka. Chyba go oskarżyli. Wezwano Wiśnię do środka. Ten, przerażony, wszedł i cicho zamknął drzwi. Zobaczył wychudzonego, jak wszyscy w kanałach, urzędnika.
- Usiądź, proszę. Herbaty? - zapytał
- Nie, dziękuję.
- Cóż, wiem co się tam wydarzyło i współczuję. Na pewno nie chciałeś tego, by to się wydarzyło.
- Cóż... Nawet nie wiedziałem... Po prostu jadłem śniadanie...
- I co dalej?
- No... Oni wbiegli na stację i zaczęli zabijać. Miałem akurat przy sobie broń, to się broniłem.
- Ktoś jeszcze był uzbrojony?
- Parę osób miało broń białą, typu noże czy maczety, nie przyjrzałem się dokładnie.
- Byłbyś w stanie powiedzieć, kto?
- Niestety, nie znam tych ludzi.
- No. Dobrze. Teraz opowiedz mi na spokojnie wszystko, od początku.* * *
- Doskonale, dziękuję. Wie Pan, po człowieku widać, że kłamie, po jego mimice, oczach, zachowaniach. Po Panu widać, że mówi Pan prawdę. Drzwi po prawej.
- Dziękuję - uśmiechnął się Wiśnia - A... Mam pytanie. Co się stało z tym człowiekiem co wszedł do drzwi po lewej?
- Proszę wyjść i się nie interesować. Dodatkowy stres mógłby Panu zaszkodzić.
- Ale...
- Wyjść.
Wiśnia posłusznie wstał i wyszedł. Poszedł do drzwi po prawej.
CZYTASZ
Metro 2033 - Polska
Science FictionRok 2033. Od III wojny światowej minęło 20 lat. Chociaż trwała ona kilka godzin, pociągnęła za sobą skutki rozciągnięte na pół stulecia, jeśli nie dłużej. Ogromny poziom promieniowania, mutanty i sroga zima nuklearna nie dają żyć. Na Polskę i na res...