Rozdział 18 - Opuszczone miasteczko

698 44 15
                                    

- Kim byli ci ludzie? Tacy dziwni byli... I ktoś zabrał mi papierosy - stwierdził Płomień
- Komuniści... A przynajmniej za takich się podawali, nie wiem, żadnego komunisty w życiu nie widziałem... Znaczy, przed Atakiem był taki polityk, podawał się za demokratę, ale zachowywał się inaczej. No nieważne, ich ideologia polega na dzieleniu się wszystkim ze wszystkimi... Tak w dużym skrócie, w mniejszym to że wszyscy są równi sobie i że wszystko należy do wszystkich. Czyli np. siedzisz sobie w schronie, masz swoją butelkę wody, a oni wchodzą ci do domu i ją ot tak zabierają - wytłumaczył Wiśnia
- Dziwny był ten świat przed Atakiem...
- To chyba właśnie do niego doprowadziło.
- Aha... Daleko jeszcze?
- Nie, za 10 minut lądujemy w Jarocinie poszukać paliwa.
- Andrzej? - wtem odezwała się Wstęga
- Przyzwyczaiłem się już do Wiśni, ale tak, słucham?
- A tamten Krotoszyn to było małe miasto, nie? Mniejsze od Wrocławia.
- Tak... Aj! Prawie byśmy w drzewo uderzyli.
- I podczas Wojny nie było ważnym strategicznie miejscem?
- Chyba nie.
- To czy tam wybuchła bomba też czy z innego miasta rykoszetem poszło czy jak?
- Widziałem krater, więc chyba bomba, ale tak słaba, że licznik Geigera prawie tam zamilkł, więc jedyną ich apokalipsą jest zima. A tak to mogliby już odbudować miasto.
- Aha... Ale to mieli jakiś cel, by to bombardować?
- Nie mam pojęcia, kurde, nie wiem wszystkiego o świecie sprzed Wojny. Podczas Ataku miałem tylko 13 lat!
- To już dorosły byłeś.
We wrocławskich kanałach, z powodu braku siły roboczej, dzieci osiągiwały pełnoletność już w wieku 10-11 lat, a Wiśnia wciąż się nie przyzwyczaił i pełnoprawnych górników traktował jak dzieci.
- Przed Atakiem było trochę inaczej.
- Jak?
- CZEMU CIĄGLE ZADAJECIE PYTANIA?! CZY DACIE MI W KOŃCU SENSOWNIE WYLĄDOWAĆ?! KU*WA, MAM JUŻ DOŚĆ TYCH CIĄGŁYCH PYTAŃ O PRZEDWOJENNY ŚWIAT! BYŁ ZŁY I TO DOPROWADZIŁO DO WOJNY!
Wylądowali. Wiśnia zapiął kurtkę, nasunął chustę na twarz, założył plecak i gogle i wyszedł.
- IDĘ SZUKAĆ PALIWA!
Poszedł w stronę ruin miasta. Wstęga i Płomień tylko spojrzeli po sobie i patrzyli, jak Wiśnia odchodzi.
- Co mu odwaliło? - zdziwiła się Wstęga
- Nie wiem... Chyba nie lubi za dużo pytań.
- Po prostu byłam ciekawa...
- Rozumiem.
- Ale darł się lepiej niż kapral Wyszoniek na musztrze.
- Dobra. To przygotujmy jedzenie, a ty mi opowiesz o tych swoich Aliantach.

* * *

Wiśnia doszedł drogą do zardzewiałej tabliczki z napisem "Jarocin". Był wściekły. Ciągle tylko "a jak było", "a czemu teraz inaczej", "a czemu to", "a czemu tamto". Denerwowało go to. Słabe miał kontakty z ludźmi, introwertycyzm w tym nie pomagał, Zespół Aspergera tym bardziej. Jednak jak już znalazł fajnych ludzi, to było OK. Z zasady. Bo jak teraz przesadzili, to nie było OK. A może to on przesadził... Oni tylko zadawali pytania o dawny świat, którego nie znali. Mieli do tego prawo, a on się wkurzył. Chyba ich przeprosi... I tak rozmyślając doszedł do ruin CPN-u. Minął zardzewiałe samochody, wybuchnięte dystrybutory i wszedł do sklepu. Wśród rozlanych napojówi pogniecionych słodyczy leżał sześciopak piwa. Wiśnia uśmiechnął się pod nosem i wziął go do ręki. Do drugiej wziął kanister z olejem do diesla, który znalazł w piwnicy. Wyszedł z Orlena i zwrócił. Przeprosi przyjaciół i będzie dobrze.

* * *

Płomień wyciągnął worek z prażonymi robaczkami, na patelnię nalał łoju z butelki i postawił nad ogniskiem. Kiedy patelnia się rozgrzała, nasypał na nią trochę robaczków i zostawił, by się podgrzały. Następnie dorzucił do nich suszonych grzybów i zakrył to wszystko kawałkiem blachy z uchwytem, co pełniło funkcję przykrywki.
- Wstęga? - zagadał
- Tak?
- Co porabiasz?
- Ostrze noże. Stępiły mi się ostatnio... A ty?
- Gotuję obiad. Wstęga, a ty wierzysz temu Handlarzowi? Temu z Malborka?
- Nie wierzę. Mogłabym wierzyć, ale to działa na tej zasadzie: jakby kłamał, to by było, że miałam rację. A jak nie, to nie będzie rozczarowania.
- Sprytnie.
- Taa... A tak w ogóle, to ty oprócz wojska to masz jakieś zainteresowania?
- Lubię czytać. Jak tylko znajdę jakąś książkę lub komiks, to kupuję. A ty?
- Lubię gotować, walczyć, hodować grzyby, pić... I dziewczyny lubię - zaśmiał się, puszczając oko
- Taa, hehehe. A upatrzyłeś już sobie jakąś?
- Taak... - odparł, nieco zestresowany
- Uuuu, a znam ją? Mogę ci pomóc ją poderwać, jak tylko wrócimy.
- Niewykluczone, że znasz.
Stresującą dla obojga rozmowę przerwał Wiśnia.
- Heeej!
- Cześć Wiśnia, przepraszamy za takie natręctwo pytaniami - wstał i rzekł głośno Krzysztof
- Nie, to ja przepraszam. Nie znacie starego świata i macie prawo go poznać. A ja nie lubię dużej ilości pytań i wielu innych rzeczy od urodzenia, to takie... No, niektórzy tak mieli. No nieważne, mam dla was prezent. Kto chce piwo? - podniósł do góry sześciopak - Przeterminowane o 19 lat, ale zobaczymy, jakiego daje kopa!
- To zróbmy zakrapianą imprezę! Mamy jeszcze wódkę z Trzebnicy - zaproponował Krzysztof
- Doskonale!
I zaczęli pić, zagryzając robaczkami i grzybami. Po paru godzinach już zasnęli, choć mieli jeszcze dziś lecieć. Obudzili się o 17:13 z kacem - potworem.
- Oooo Boże... W wojsku rozstrzelali by mnie za to... Aaaa, Jezu, dajcie wody... - jęknęła Wstęga.
Płomień jej podał jej butelkę leżącą na ziemi. Kiedy ona trochę się napiła, to on wziął i też trochę upił, potem dał Andrzejowi. On wypił do końca.
- I pół litra wody poszło psu w dupę...
Kiedy ochłonęli, Wiśnia zasiadł do radiostacji. Nastawił numer stacji i zaczął nadawać.
- Halo, halo... Handlarz? Filip?
- Jestem.
- Jesteśmy w Jarocinie, jutro lecimy dalej, u ciebie będziemy w przyszłym tygodniu, albo za dwa... Niedługo ogólnie.
- Tylko szybko, zaczynam tu słyszeć głosy...
- Głosy?
- Głosy. Szepty, szepty zgładzonych. Tych, co odeszli wraz z falą uderzeniową. Ich szepty i jęki lecą z tych rur, jakby owe do Czyśćca prowadziły...
- Weź sobie coś poczytaj. Ja jutro znowu nadam.
- Dobrze.
Po Handlarzu został tylko szum zakłóceń. Wiśnia popatrzył na ledwo przytomnych przyjaciół. Mieli dużo czasu przed snem, chyba coś razem porobią. Może nowe strzały. Albo poeksplorują miasto. Wstał i poszedł z nimi o tym porozmawiać.

Uff, dzisiaj trochę nudny rozdział, ale uwierzcie mi, powoli coś się zbliża ;).

Metro 2033 - PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz