- Kim byli ci ludzie? Tacy dziwni byli... I ktoś zabrał mi papierosy - stwierdził Płomień
- Komuniści... A przynajmniej za takich się podawali, nie wiem, żadnego komunisty w życiu nie widziałem... Znaczy, przed Atakiem był taki polityk, podawał się za demokratę, ale zachowywał się inaczej. No nieważne, ich ideologia polega na dzieleniu się wszystkim ze wszystkimi... Tak w dużym skrócie, w mniejszym to że wszyscy są równi sobie i że wszystko należy do wszystkich. Czyli np. siedzisz sobie w schronie, masz swoją butelkę wody, a oni wchodzą ci do domu i ją ot tak zabierają - wytłumaczył Wiśnia
- Dziwny był ten świat przed Atakiem...
- To chyba właśnie do niego doprowadziło.
- Aha... Daleko jeszcze?
- Nie, za 10 minut lądujemy w Jarocinie poszukać paliwa.
- Andrzej? - wtem odezwała się Wstęga
- Przyzwyczaiłem się już do Wiśni, ale tak, słucham?
- A tamten Krotoszyn to było małe miasto, nie? Mniejsze od Wrocławia.
- Tak... Aj! Prawie byśmy w drzewo uderzyli.
- I podczas Wojny nie było ważnym strategicznie miejscem?
- Chyba nie.
- To czy tam wybuchła bomba też czy z innego miasta rykoszetem poszło czy jak?
- Widziałem krater, więc chyba bomba, ale tak słaba, że licznik Geigera prawie tam zamilkł, więc jedyną ich apokalipsą jest zima. A tak to mogliby już odbudować miasto.
- Aha... Ale to mieli jakiś cel, by to bombardować?
- Nie mam pojęcia, kurde, nie wiem wszystkiego o świecie sprzed Wojny. Podczas Ataku miałem tylko 13 lat!
- To już dorosły byłeś.
We wrocławskich kanałach, z powodu braku siły roboczej, dzieci osiągiwały pełnoletność już w wieku 10-11 lat, a Wiśnia wciąż się nie przyzwyczaił i pełnoprawnych górników traktował jak dzieci.
- Przed Atakiem było trochę inaczej.
- Jak?
- CZEMU CIĄGLE ZADAJECIE PYTANIA?! CZY DACIE MI W KOŃCU SENSOWNIE WYLĄDOWAĆ?! KU*WA, MAM JUŻ DOŚĆ TYCH CIĄGŁYCH PYTAŃ O PRZEDWOJENNY ŚWIAT! BYŁ ZŁY I TO DOPROWADZIŁO DO WOJNY!
Wylądowali. Wiśnia zapiął kurtkę, nasunął chustę na twarz, założył plecak i gogle i wyszedł.
- IDĘ SZUKAĆ PALIWA!
Poszedł w stronę ruin miasta. Wstęga i Płomień tylko spojrzeli po sobie i patrzyli, jak Wiśnia odchodzi.
- Co mu odwaliło? - zdziwiła się Wstęga
- Nie wiem... Chyba nie lubi za dużo pytań.
- Po prostu byłam ciekawa...
- Rozumiem.
- Ale darł się lepiej niż kapral Wyszoniek na musztrze.
- Dobra. To przygotujmy jedzenie, a ty mi opowiesz o tych swoich Aliantach.* * *
Wiśnia doszedł drogą do zardzewiałej tabliczki z napisem "Jarocin". Był wściekły. Ciągle tylko "a jak było", "a czemu teraz inaczej", "a czemu to", "a czemu tamto". Denerwowało go to. Słabe miał kontakty z ludźmi, introwertycyzm w tym nie pomagał, Zespół Aspergera tym bardziej. Jednak jak już znalazł fajnych ludzi, to było OK. Z zasady. Bo jak teraz przesadzili, to nie było OK. A może to on przesadził... Oni tylko zadawali pytania o dawny świat, którego nie znali. Mieli do tego prawo, a on się wkurzył. Chyba ich przeprosi... I tak rozmyślając doszedł do ruin CPN-u. Minął zardzewiałe samochody, wybuchnięte dystrybutory i wszedł do sklepu. Wśród rozlanych napojówi pogniecionych słodyczy leżał sześciopak piwa. Wiśnia uśmiechnął się pod nosem i wziął go do ręki. Do drugiej wziął kanister z olejem do diesla, który znalazł w piwnicy. Wyszedł z Orlena i zwrócił. Przeprosi przyjaciół i będzie dobrze.
* * *
Płomień wyciągnął worek z prażonymi robaczkami, na patelnię nalał łoju z butelki i postawił nad ogniskiem. Kiedy patelnia się rozgrzała, nasypał na nią trochę robaczków i zostawił, by się podgrzały. Następnie dorzucił do nich suszonych grzybów i zakrył to wszystko kawałkiem blachy z uchwytem, co pełniło funkcję przykrywki.
- Wstęga? - zagadał
- Tak?
- Co porabiasz?
- Ostrze noże. Stępiły mi się ostatnio... A ty?
- Gotuję obiad. Wstęga, a ty wierzysz temu Handlarzowi? Temu z Malborka?
- Nie wierzę. Mogłabym wierzyć, ale to działa na tej zasadzie: jakby kłamał, to by było, że miałam rację. A jak nie, to nie będzie rozczarowania.
- Sprytnie.
- Taa... A tak w ogóle, to ty oprócz wojska to masz jakieś zainteresowania?
- Lubię czytać. Jak tylko znajdę jakąś książkę lub komiks, to kupuję. A ty?
- Lubię gotować, walczyć, hodować grzyby, pić... I dziewczyny lubię - zaśmiał się, puszczając oko
- Taa, hehehe. A upatrzyłeś już sobie jakąś?
- Taak... - odparł, nieco zestresowany
- Uuuu, a znam ją? Mogę ci pomóc ją poderwać, jak tylko wrócimy.
- Niewykluczone, że znasz.
Stresującą dla obojga rozmowę przerwał Wiśnia.
- Heeej!
- Cześć Wiśnia, przepraszamy za takie natręctwo pytaniami - wstał i rzekł głośno Krzysztof
- Nie, to ja przepraszam. Nie znacie starego świata i macie prawo go poznać. A ja nie lubię dużej ilości pytań i wielu innych rzeczy od urodzenia, to takie... No, niektórzy tak mieli. No nieważne, mam dla was prezent. Kto chce piwo? - podniósł do góry sześciopak - Przeterminowane o 19 lat, ale zobaczymy, jakiego daje kopa!
- To zróbmy zakrapianą imprezę! Mamy jeszcze wódkę z Trzebnicy - zaproponował Krzysztof
- Doskonale!
I zaczęli pić, zagryzając robaczkami i grzybami. Po paru godzinach już zasnęli, choć mieli jeszcze dziś lecieć. Obudzili się o 17:13 z kacem - potworem.
- Oooo Boże... W wojsku rozstrzelali by mnie za to... Aaaa, Jezu, dajcie wody... - jęknęła Wstęga.
Płomień jej podał jej butelkę leżącą na ziemi. Kiedy ona trochę się napiła, to on wziął i też trochę upił, potem dał Andrzejowi. On wypił do końca.
- I pół litra wody poszło psu w dupę...
Kiedy ochłonęli, Wiśnia zasiadł do radiostacji. Nastawił numer stacji i zaczął nadawać.
- Halo, halo... Handlarz? Filip?
- Jestem.
- Jesteśmy w Jarocinie, jutro lecimy dalej, u ciebie będziemy w przyszłym tygodniu, albo za dwa... Niedługo ogólnie.
- Tylko szybko, zaczynam tu słyszeć głosy...
- Głosy?
- Głosy. Szepty, szepty zgładzonych. Tych, co odeszli wraz z falą uderzeniową. Ich szepty i jęki lecą z tych rur, jakby owe do Czyśćca prowadziły...
- Weź sobie coś poczytaj. Ja jutro znowu nadam.
- Dobrze.
Po Handlarzu został tylko szum zakłóceń. Wiśnia popatrzył na ledwo przytomnych przyjaciół. Mieli dużo czasu przed snem, chyba coś razem porobią. Może nowe strzały. Albo poeksplorują miasto. Wstał i poszedł z nimi o tym porozmawiać.Uff, dzisiaj trochę nudny rozdział, ale uwierzcie mi, powoli coś się zbliża ;).
CZYTASZ
Metro 2033 - Polska
Ciencia FicciónRok 2033. Od III wojny światowej minęło 20 lat. Chociaż trwała ona kilka godzin, pociągnęła za sobą skutki rozciągnięte na pół stulecia, jeśli nie dłużej. Ogromny poziom promieniowania, mutanty i sroga zima nuklearna nie dają żyć. Na Polskę i na res...