Ponad 3000 odczytów, heh... Ale jazda, dziękuję ^^
Brudny śnieg zaskrzypiał pod butami wrocławskiej trójki. Drzwi windy zsunęły się, człowiek z dołu pożegnał ich przez interkom i się rozłączył. Kiedy kierowali się w stronę bramy oddzielającej Garnizon od reszty lodowych pustkowi, Wiśnia rozglądał się trochę po ruinach. Wśród gruzów budynków i innych budowli były zardzewiałe samochody, ciężarówki i inna machineria. Co jakiś czas trafiało się wypalone drzewo, z sopelkami wiszącymi na gałęziach. W tym czasie oddział się poprzedstawiał sobie. Szóstką żołnierzy dowodził siódmy, kapitan Wyszkowiak. Po nim byli kapralowie Lemek i Kuszczyński, dalej byli porucznicy Borewicz (nazywany Bondem) i Nowak, a najniżej rangą byli dwaj cisi szeregowi Kłyś i Szeregowy.
- Jesteś szeregowy Szeregowy? - spytał zdziwiony Płomień
- Mhmm... - odparł cicho Szeregowy - Tak wyszło...
- Aha...
Szli dalej.
- Uważajcie na jednomyślne jaroszki - powiedział kapitan
- Co? - zareagowali Wiśnia, Wstęga i Płomień
- Coś w rodzaju królików pokrytych brodawkami, jednomyślne, one...
- Co to znaczy "jednomyślne"? - spytała Wstęga
- To znaczy, że jest kilka ciał, ale jeden umysł. I potrafią tym zarażać. Jak masz słaby łeb, to cię dołączają do swojego umysłu i zabierają niewiadomo gdzie. A z "niewiadomo gdzie" już się nie wraca. Tylko jeden wrócił, ale był kompletnie oszalały, toczył pianę i pluł krwią, jego oczy były przekrwione. Zasnął, budził się co parę godzin na kilkanaście sekund i wracał spać. A raz to już się nie obudził.
- Ojej... - odparli wszyscy z Wrocławia jednocześnie.
Dalej szli w milczeniu. Wiśnia skojarzył taką ciszę z kosmosem. I zaczął się zastanawiać, co się stało z ludźmi, którzy podczas Ataku byli w kosmosie, na stacji kosmicznej. Najpewniej po zobaczeniu grzybów atomowych w ich rodzinnych krajów, takich jak USA czy Rosja, próbowali żyć na ostatnich zapasach, aż umarli z głodu albo sami się zabili. Wiśnia wątpił, żeby ktoś próbował wrócić na to pustkowie. Rzeczy nie zdarzają się tak jak w tym filmie.... Jak on się nazywał... "Przyciąganie"? "Siła ciążenia"? A nie, "Grawitacja". Z Sandrą Bullock i George'm Clooney'em. Główna bohaterka przeżyła katastrofę kosmiczną i ostatnimi siłami próbowała wrócić na Ziemię, co finalnie jej się udało. Ale życie to nie film, ani książka, ani gra. A szkoda, Wiśnia za młodu kochał każdą z tych rzeczy. Kochał... i to wszystko, co kochał. Nie miał rodziny. Nie miał dziewczyny. Wszystko spłonęło, zginęło, zostało pocięte i rozszarpane. Zostali mu tylko przyjaciele. Fakt, kochał ich, ale to nie było to samo. Nie takie uczucie, jakie mieli między sobą. I wtedy Andrzej odkrył, czego mu brakowało przez te 20 lat. Czego potrzebowała ta pustka w jego sercu, która pożerała większość jego emocji. Miłości. Prawdziwej. Zawsze wierzył w przeznaczenie, że spotka swoją miłość przypadkiem, dziewczynę szaloną jak on. Może był spokojnym człowiekiem, ale jakby miał kogoś takiego, to byłby w stanie zaszaleć. Niestety, nie spełniło się... W tym świecie można było zginąć na każdym kroku, a znaleźć kogoś prawdziwego do prawdziwej miłości? Trzeba było cudu większego niż butelka świeżej wody, bez posmaku ziemi i filtra węglowego. Nie znajdzie już nikogo. Prędzej umrze. To było łatwiejsze. W ogóle śmierć zawsze była najłatwiejszym rozwiązaniem. Ale rzadko najlepszym. Acz u niektórych jedynym.
- Gdzie się tak właściwie zatrzymamy na noc? - spytał Płomień
- Na autostradzie jest kompleks wojskowy "Schron 15", udostępniony ocalałym cywilom. Tam spędzimy noc. Jako że wszystkie pokoje są już zajęte, będziecie przydzieleni do różnych osób i będziecie spali na podłodze czy coś tam... No nieważne, idziemy. Raus!
Poszli dalej. Doszli do ogrodzenia, Bond otworzył kratę, przesunął kilka worów z piachem i przeszli na autostradę. Szli w ciszy przez jakieś pięć kilometrów, po czym usłyszeli huk. Natychmiast się uzbroili i rozejrzeli.
- Tam! W bazie! - krzyknął Lemek
Faktycznie, z południowego zachodu, czyli tam gdzie była baza widać było błysk. Śnieg zaczął się rozpuszczać, powietrze zrobiło się cieplejsze i poczuć można było całkiem mocny wiatr. Licznik Geigera zaterkotał jak jeszcze nigdy.
- Nie wierzę... Padnij! Kryjcie się za gruzy i drzewa!
Cały oddział to uczynił. Wiśnia ukrył się za drzewem, Wstęga za gruzami a Płomień za jakimś starym workiem z piachem. 33-latek zerknął w stronę bazy. Nad nią unosiła się chmura dymu w kształcie niewielkiego grzybka.
- Ale... jak? Kto? - jego oczy wypełniły łzy. Ten dźwięk był zbyt znany, to uczucie strachu przed zagrożeniem
- IV Rzesza... - odparł Kuszczyński - To była ta ich tajna broń... Taktyczna bomba jądrowa...
- IV Rzesza?! - krzyknęła młoda Aliantka
Broda kapitana Wyszkowiaka trzęsła się.
- TO SKU*WYSYNY!!! TĘPE CH*JE!!! JESZCZE IM MAŁO TEGO WSZYSTKIEGO!!! KU*WA MAĆ!!! NAZIOLE PIER*DOLONE!!! - wrzeszczał
- Kapitanie... - szepnął Kłyś
- ZAMKNIJ MORDĘ!!! BIERZ RADIO I PRÓBUJ KONTAKTOWAĆ SIĘ Z DOWÓDZTWEM!!!
- Tak jest...
Kłyś i Szeregowy przysiedli do radia. Wyciągnęli antenę, kręcili pokrętłami, nasłuchiwali. Nic, tylko szum.
- No właśnie kapitanie jest taki problem, że fala EMP zakłóca fale radiowe i nie ma jak się skontaktować - rzekł Kłyś - Ponadto... Jest dziewięćdziesiąt dziewięć procent szans, że punktem zero był bunkier, więc... Jaki to ma sens?
- ...KUUUU*WAAAAAAAAAAAAAA!!!
- Co teraz zrobimy, kapitanie?
- Teraz ja jestem dowódcą tego, co zostało z Garnizonu... Idziemy do Schronu 15. Tam prześpimy się i idziemy dalej. Do Malborka.
- Tak jest... - powiedzieli wszyscy. Poszli dalej, w paskudnych nastrojach.* * *
- Jak to "żyją"?! - krzyknął Wódz
- Po spuszczeniu bomby na Schron 13 nasi agenci zauważyli grupę kierującą się na północny wschód. Wśród nich była ta trójka z Wrocławia - odparł cicho nazista
- Nie... NIE! O, scheisse, teraz idą do Malborka. Wysłać rozkazy do tamtejszego oddziału! Niech przechwycą tego człowieka ze schronu! Nikt nie zniszczy moich planów, nikt! A już na pewno nie ta banda sku*wiałych mieszczuchów!
- Tak jest... - szepnął nazista i wyłączył radio - Niech żyje Wódz...
CZYTASZ
Metro 2033 - Polska
Science-FictionRok 2033. Od III wojny światowej minęło 20 lat. Chociaż trwała ona kilka godzin, pociągnęła za sobą skutki rozciągnięte na pół stulecia, jeśli nie dłużej. Ogromny poziom promieniowania, mutanty i sroga zima nuklearna nie dają żyć. Na Polskę i na res...