Rozdział 33 - Przeddzień

618 33 19
                                    

Minęły trzy tygodnie od ataku atomowego na Schron 13. Nowi Alianci byli w trakcie treningu i egzystencji, atmosfera była naraz radosna i napięta przed pierwszą walką - atakiem na bazę Piłsudski-1b, miejsce gdzie co tydzień, według raportu wywiadu armii, bywa jedna z grubych ryb IV Rzeszy, sekretarz wydziału Polski Środkowej, by zalać robaka.
- Jebany alkoholik - mówił o nim kapitan - Ale czego się spodziewać, to naziści.
Tego typu kwestiami wywoływał salwy śmiechu. Plan polegał na szturmie na niewielki schron, który ochrzczono bazą, wyważenie drzwi głównych, zabicie wszystkich bądź zabranie w niewolę i wyciągnięcie informacji o celach Rzeszy w sprawie Malborka.
- Nie jestem pewien, czy to się uda - stwierdził ktoś z armii
- A masz lepszy pomysł? - krzyczał wtedy kapitan albo dowódca
I faktycznie nikt nie miał.

* * *

- Wiśnia. Wiśnia! Andrzej! - wołany usłyszał głos Alicji
- Chrap... Co? - spytał
- Wstawaj, zaraz śniadanie - mówiła jego uśmiechnięta dziewczyna.
Siedziała po turecku na jego materacu, miała na sobie zieloną koszulkę i cienkie spodnie z łat, miała bose stopy i pięknie błyszczące czarne włosy, choć brudne to piękne. Jak ona cała. Siedziała tak sobie i głaskała Wiśnię po plecach, szczerząc zęby w radosnym uśmiechu.
- Fajnie, ale co cię tak dzisiaj cieszy?
- No bo dzisiaj jest... A chodź, pokażę ci!
Wzięła go za rękę i, nie zakładając butów ani nic, pobiegli korytarzem. Minęli kilkanaście pokojów, parę korytarzy prowadzących do pokoju głównego, pokój z generatorami, kaplicę (okazało się, że mają, prowadzi ją ten dryblas Piotr, dlatego ma tatuaże z krzyżami) i doszli do biblioteki. Tak nazywano skromny pokoik z jedną półką, na której stało około pięćdziesięciu książek, wśród nich takie tomy jak "Czas Zmierzchu" Dmitrija Głuchowskiego, "Muminki" Tove Jannson, "Krzyżacy" Henryka Sienkiewicza, a było też parę książek polskich pisarzy jak Andrzej Sapkowski, Rafał Kosik, Robert J. Szmidt czy Agnieszka Gil, do tego jeszcze była para szkolnych podręczników.
- Nie pokazywałam ci tego na zapleczu, serio? - zapytała zdziwiona Alicja
- No... nie.
- To chodź!
Poszli do mniejszego pokoiku, gdzie była stara skrzynia, trochę szmat a na ścianie wisiał karton w specyficzną kratkę.
- Czy to... Kalendarz?
- Tak! Alex jest geniuszem matematyki i dokładnie oblicza, kiedy jaki będzie dzień jakiego roku.
- Wooow...
Wiśnia patrzył z niedowierzaniem na to, ile już czasu minęło. Był 20 października 2033.
- To już tyle czasu... Tak szybko...
- Co nie? Ale ty wciąż jesteś przystojny.
- Dzięki. Kurde... Nie żebym się nie spodziewał, że to dużo od Ataku minęło, ale dwadzieścia lat...
- Najgorsze dwadzieścia lat życia, nie?
- Taa... Pod ziemią jak szczury...
- Będzie dobrze - jej ciepła ręka poklepała jego plecy
- Za mojego życia nie, ale na pewno będzie...

* * *

Podczas śniadania Wiśnia siedział naprzeciwko Alicji, obok niej była Wstęga a obok Wiśni był Płomień. W tle z automatu grała piosenka "It's a sin, my darling, how I love you", a rudy i blondynka spoglądali na siebie co jakiś czas, trochę smutno, trochę zawstydzenie.
- Co się stało? - spytał Wiśnia szeptem Płomienia
- Z czym? - odparł szeptem Płomień
- No z tobą i Wstęgą.
- Aha... Yyy... No... Zerwaliśmy... - szepnął niepewnie
- Co? Jak to? Dlaczego?
- Ciiiii! Spokojnie, Andrzej. Ja sam nie wiem.
- Jak to "nie wiesz"? Nie mówiła ci?
- Mówiła, ale tyle z tego zrozumiałem, co całych szyb zostało na Powierzchni.
- ...Niewiele.
- Bardzo niewiele. No i tyle, nic z tym nie zrobię. Ktoś po prostu spierdolił, pewnie ja...
- Współczuję... Serio, wiem co to za uczucie.
- Dzięki...
Alicja nagle się poruszyła gwałtownie.
- Wiem! - krzyknęła
- Co wiesz? - pytanie padło od Wiśni
- Już wiem... Andrzej, opowiadałeś, że jakiś helikopter was zestrzelił, tak?
- Tak...
- I mówiłeś, że we Wrocławiu IV Rzesza was porwała bo mieliście kontakt z Malborkiem?
- No tak.
- A Wstęga?
- Słucham? - odparła zagadniona
- Ty coś tam wspomniałaś, że widziałaś coś na kształt helikoptera w tej chmarze nad Miliczem?
- No było coś takiego.
- Już rozumiem...
- To wyjaśnij, proszę - zainteresowała się cała ekipa wysłanników z Wrocławia
- Słuchajcie: kiedy Andrzej puścił transmisję radiową w barze, ktoś ze szpiegów dawnego Elledatromu...
- O co wszystkim chodzi z tym całym Elledatromem? - zapytała Wstęga
- To była firma zbrojeniowa sprzed Wojny, zaopatrzała w broń całą tą frakcję zrzeszającą kraje w celach militarnych... To było...
- NATO?
- Tak, NATO. I okazało się, że jej prezes ma poglądy neonazistyczne, a w placówkach na całym świecie są bunkry przeciwatomowe. Potem była Wojna i z Elledatromu powstała IV Rzesza. Ktoś zmutował i tak zaczęła rozpleniać się tam jednomyślność, dzięki której można kontrolować całą armię. Zaczęło się w Krakowie, gdzie jednomyślność była powszechna w zniszczonym centrum. Tam też, w bunkrze IV Rzeszy, rozpoczęła się jednomyślność. Potem jakiś stwór się tym "zaraził" i sam zaczął "zarażać". Tak powstał tak zwany Król, zaatakował Nową Hutę i tam jakaś wojna z nim była. Nie pamiętam. Nieważne, kontynuując: kiedy Andrzej puścił transmisję radiową w barze, jakiś szpieg z IV Rzeszy to usłyszał i rozpoczął śledztwo. Gdy doszedł, kim jesteś i gdzie mieszkasz, poinformował swoich i was dwóch porwali - wskazała na Krzysztofa i Andrzeja - Potem uratowała was Wstęga i reszta Aliantów. Rzesza ruszyła za wami, wiedząc, że doprowadzicie ich do Malborka. Kiedy już dolecieliście do Bydgoszczy, oni ogarnęli jak dojść do Malborka i was zbili, bo im nie byliście potrzebni. Ale nie przewidzieli, że przeżyjecie.
- ...To, jeśli jest prawdziwe, byłby dobry materiał na książkę - stwierdził Wiśnia - A co najstraszniejsze, to to że to chyba prawdziwe, bo aż zbyt dobrze się klei.
- Masz rację - powiedzieli jednocześnie Wstęga i Płomień, po czym się zawstydzili
- Musimy o tym powiedzieć kapitanowi - rzekła Alicja i poszła na korytarz.
Reszta grupy nie miała co robić, to też poszli.

Metro 2033 - PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz