Z pomocą niejakiego Adriana z Gdyni i jego ludzi cała Armia została wydostana z nazistowskiej niewoli (opisane w rozdziale "Odbicie" w książce "Uniwersum Metro 2033: Brutalność", do której was odsyłam, jednocześnie ją polecając). No, prawie cała... Jedenaście osób zginęło w bitwie o Twierdzę Malbork, trzy zostały zgniecione, gdy uderzyli w ruiny McDonalda podczas odbijania ich przez gdynian. Z 66 osób zostało ich tylko 52. Niby wciąż dużo, ale jednak...
Ruiny Trójmiasta i okolic różniły się od reszty lodowych pustkowi. W sumie to była tylko jedna różnica, ale za to ogromna. Pustkowie nie było lodowe. Fakt, wiało chłodem, ale wszystko wyglądało jak Wrocław przez pierwsze siedem lat przed zimą. Zamiast trzydziestu centymetrów śniegu i lodu - wyjałowiona, sucha ziemia. Wszystko było pokryte piachem i pyłem, zardzewiałe samochody nie były zmrożone. Zupełnie jakby zima postanowiła ominąć Pomorze. Jak to się stało? Nie wiadomo, wiele osób mówiło, że to kwestia ciepłych prądów znad Bałtyku, wywołanych jeszcze wybuchami w Skandynawii i na Wyspach Brytyjskich za czasów Ataku.
Adrian, wraz z kolesiem zwanym Miamim i ich ludźmi, zostali eskortowani do tak zwanych "Piwnic Kartuskich". Czym było to miejsce? Tego Wiśnia dowiedział się od samego Adriana.
- Słuchaj, kolego - zaczął gdynianin - Ty jesteś ten cały Wiśnia, tak?
- Tak. To Płomień - wskazał na rudzielca - A ta dziewczyna, którą niesie to Wstęga.
- I wy jesteście z Wrocławia, nie?
- No tak.
- Dobra. Z wami będzie dużo do obgadania. Teraz idziemy do Piwnic Kartuskich.
- Co to konkretnie jest za miejsce? - dopytywał się wrocławianin.
- To kompleks połączonych tunelami piwnic pod ulicą Kartuską, Piwnice zamieszkuje neutralna frakcja o tej samej nazwie.
- Neutralna? Co masz na myśli?
- Cóż, mamy tu kilka frakcji przyjaznych i nieprzyjaznych. Piwnice nie zaliczają się do żadnej z nich. Są neutralni, więc tam będziecie bezpieczniejsi niż w takim Stowarzyszeniu Piwnic Jastrzębskich.
- A kto jest waszym wrogiem?
- Właśnie naziści. Neonaziści, konkretniej mówiąc. Odkąd się ukazali, byli tylko dwoma skłóconymi plemionami. A teraz co się okazało? Że są, kurwa, rozplenieni po całej Polsce, jak zaraza. I nie są, jak my, uzbrojeni głównie w broń palną, a za to mają helikoptery, dwukoptery, ciężarówki, bazy, inne gówna i z tego co mówił ten cały Wyszkowiak, broń atomową.
- Cóż, my... nie chcieliśmy was wpakować w to gówno.
- No pewnie, że nie, przecież to oni was tu przywieźli, sieroty jedne. Ale stało się, no to teraz trzeba ich rozpierdolić w drobny mak.
- Szczerze... masz rację - odparł Wiśnia, znowu przyglądając się ze zdziwieniem nielodowemu pustkowiu.
Przez siatki zupełnie nieznanych Wiśni, ani nikomu z Armii, ulic doszli do lekko zawalonego bloku. Przy drzwiach stało dwóch strażników uzbrojonych w pokaźne karabiny. Przez wizjery masek przeciwgazowych obserwowali dwie kilkudziesięciuosobowe armie, idące w kierunku bloku. Adrian stanął przy jednym z nich.
- ...Co tu się dzieje?! - wydyszał zza maski strażnik po lewej.
- Musimy dać schronienie tym ludziom - Adrian wskazał na pięćdziesiątkę ubranych w kurtki i maski ocalonych.
- Ale dlaczego akurat u nas?!
- Jeśli my pomożemy im, to oni pomogą nam.
- To nie na moje siły... - stwierdził strażnik - Idę po Augustyna - wszedł do budynku. Wrócił po paru minutach z około sześćdziesięcioletnim mężczyzną w starym prochowcu i kapeluszu z rondem. Na oczach miał gogle spawalnicze, a na ustach i nosie czerwoną chustę.
Popatrzył chwilę na Armię i powiedział:
- Skąd to uciekinierzy?
- Z Malborka - odparł Adrian.
- Z... Malborka? Tam przeżyli ludzie?
- W Malborku... nie, już nikt. Ale stamtąd ich wieźli naziści, to odbiliśmy ten legion obdartusów i musimy dać im tymczasowy, spokojny dom. A oni sami są głównie z Bydgoszczy i Wrocławia.
Brwi Augustyna uniosły się.
- Bydgoszczy...? Wrocławia...? Widać, że te wszystkie wasze nawoływania radiowe na coś się zdały... No ale cóż, co ma mnie zachęcić, by ich wpuścić do Piwnic? Co, jak to tylko banda darmozjadów?
- Walczą z IV Rzeszą. Wypędzili ich z bazy Piłsudski-1b w Bydgoszczy i z Twierdzy Malbork, posiadają bardzo dużo informacji o ich historii, uzbrojeniu i temu podobne. Czy to wszystko robiłyby "darmozjady"? - próbował ich obronić umięśniony mężczyzna, przypominający z wyglądu punka.
- Imponujące - stwierdził mężczyzna w prochowcu - Ale nie jestem przekonany...
- Mamy duchownego - zawołał Lemek.
- Du... duchowego?
- Tak, prawdziwego księdza. Może i na niego nie wygląda, ale ma święcenia kapłańskie. Ojcze Piotrze, może się ojciec przedstawić.
Z tłumu wyszedł tęgi, łysy facet o dłoniach pokrytych tatuażami przedstawiającymi krzyże. Był to Piotr Wysocki, człowiek który gościł Płomienia w Schronie 15 i odprawiał tam msze.
- Niech będzie pochwalony - zaczął - Te dzieci potrzebują domu, który wy możecie im ofiarować. A gość w dom, Bóg w dom.
- Żaden ksiądz nie przeżył tamtego dnia... Tylko czy ktoś tu jeszcze wierzy w tego waszego Boga? - spytał Augustyn.
- To nie nasz Bóg, to Bóg nas wszystkich.
- Niestety, u nas katolicyzm dawno upadł, zostały po nim tylko heretyczne odłamy. Nawet ja przestałem wierzyć. Cóż... - na jego czole pojawiły się głębokie bruzdy - Będziecie mogli u nas zamieszkać na jakiś czas, ale pod jednym warunkiem. Nad brzegiem Bałtyku jest mała wioska rybacka, Więcierz Bałtycki. Co miesiąc dostawaliśmy od nich trzy skrzynie wisielców... - ujrzał pytające spojrzenia Aliantów - ...To takie ryby, jedyne na tyle nieskażone, że po usmażeniu nadają się do jedzenia. I tak, odkąd nawiązaliśmy z nimi kontakt, dostawaliśmy co miesiąc te ryby. Niestety, od dwóch miesięcy nie dostajemy wyżej wymienionych. Jak już się wykurujecie, pójdziecie do nich i namówicie do dalszych wysyłek.
- Jak namówimy? - zapytał ktoś z Czwartego.
- To już w tym wasza głowa.
- I w zamian dostaniemy możliwość zamieszkania tu na jakiś czas?
- Tak, plus możliwość zwerbowania kilku ludzi, plus jeszcze może wyprosicie od Więcierzan jakiś bonus, bo ten handel między nami a nimi w sumie idzie im na rękę. Decyzja podjęta? - wszyscy kiwnęli głowami - Doskonale. Wchodzić, bo zaraz tu przyjdą mutanty i wtedy dopiero będzie.
Zaczęli po kolei wchodzić na klatkę schodową, a z niej do piwnic.
CZYTASZ
Metro 2033 - Polska
Science FictionRok 2033. Od III wojny światowej minęło 20 lat. Chociaż trwała ona kilka godzin, pociągnęła za sobą skutki rozciągnięte na pół stulecia, jeśli nie dłużej. Ogromny poziom promieniowania, mutanty i sroga zima nuklearna nie dają żyć. Na Polskę i na res...