Rozdział 30 (Jubileusz!) - Dziwne, średnio smaczne odkrycie

593 36 18
                                    

Z okazji kolejnego już jubileuszu, konkretnie to z okazji rozdziału 30, postanowiłem znieść cenzurę. Co to znaczy? To znaczy że:
- Będą niecenzurowane wulgaryzmy
- Więcej alkoholu
- Więcej narkotyków
- Więcej seksualności
- I tym podobne
Mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę, ale hej, to powieść postapo, czego się spodziewać? Kwiatków? Lemoniady? Nie, to jest ciężki świat po apokalipsie, zamrożony i nadgryziony zębem czasu. Ok, a więc zabierzmy się za ten jakże postapokaliptyczny świat ツ.

Kiedy doszli do jadalni, wszyscy ze Schronu 15 już tam byli. Nie było tego dużo, zaledwie ok. 30-40 osób nie licząc Garnizonu, Płomienia i Wstęgi. Sama jadalnia była w dość opłakanym stanie, trzy razy gorzej niż w Schronie 13. Ściany popękane, porośnięte grzybem, resztkami farby i tynku, pokryte mchem. Z sufitu zwisały trzy żarówki o niskiej jasności. Kuchnia była wykuta ręcznie, za pomocą prawdopodobnie kilofów-samoróbek i ludzkich rąk. Na półkach stały stare słoiki pełne odrażających mazi i płynu, który bezczelnie śmiał nazywać się wodą. Ale za to w rogu stało coś, co było bardzo, bardzo nietypowe dla tego miejsca i tych czasów. A konkretnie to był odtwarzacz CD. Wiśnia, zaintrygowany, podszedł do zapomnianego urządzenia. Obok stało pudełko podpisane "płyty".
- Umiesz się tym posługiwać? - spytał Płomień, który nagle się obok niego pojawił
- Pewnie. A mogę?
- Czekaj. Piotrek!
- Czego? - podszedł do nich tęgi łysol z krzyżami wytatuowanymi na dłoniach, co przed Atakiem było symbolem wyznania kościoła koptyjskiego, jednego z odłamów chrześcijaństwa
- Z tego można korzystać?
- Tia, jeśli umiesz to możesz coś włączyć.
I odszedł.
- Kto to był? - zapytał Wiśnia
- Piotr Wysocki, mój współlokator.
- A czemu miał te tatuaże?
- Nie wiem. No nieważne, pokaż, jak działa ta machina.
Wiśnia otworzył pudełko z płytami. Były w złym stanie, ale chyba działały.
Co my tu mamy... - pomyślał i zaczął grzebać. Znalazł płytę Sabaton "The art of war", płytę z utworem Diona DiMucci "The Wanderer" i "Runaround Sue", znaną za swoich czasów piosenkę The Ink Spots "I don't to set the world on fire" (ten, kto przyniósł tu te płyty musiał być fanem muzyki z lat '50 - '80), do tego ukochane przez Wiśnię "Imagine Dragons - Radioactive" i świetną balladę country od Marthy'ego Robbins'a "Big Iron".
- Oooo, "Big Iron" - powiedział rozmarzonym tonem Andrzej
Wyciągnął lekko obdrapaną płytę z pudełka i wsunął do specjalnej szufladki. Nacisnął trójkącik i zamknął oczy. Do jego uszu dopłynął piękny dźwięk gitary. Usiadł na ławce i słuchał.
- To jest piękne... - stwierdziła cicho Alicja, która siedziała obok
- Wiem... - odparł cicho Wiśnia
- Ej! - krzyknął Janek nad ich uszami - Jedzcie, bo wystygnie, a takie będzie gorsze niż jest teraz.
- Ok, ok... - powiedział Wiśnia, wkładając do ust aluminiową łyżkę z żurkiem, który okazał się nie być taki zły. Jednak we Wrocławiu to słabo gotowali zupy. Robaki biły je na głowę. Wrocław... Ciekawe, co się tam teraz dzieje. Czy inne enklawy włączyły się w wojnę z tamtym oddziałem IV Rzeszy... Odkąd upadła Republika Kupiecka, wojska strony Zachodniej znacznie się osłabiły. Pozostały tylko frakcje Pasów i Dresów, do tego enklawa Wieży i chyba Miasta. Ale pewnie ich nie wesprą, no bo "kogo obchodzi takie zadupie jak Wolne Enklawy". A może jeszcze nadpapież Tomasz II wypowie nazistom krucjatę, kto wie.
- O czym myślisz? - usłyszał pytanie że strony Alicji
- O Wrocławiu... Tęsknię za tym miejscem. Odkąd Polska się rozpadła po wojnie nuklearnej, to tylko to jest moja ojczyzna.
- A może rząd przetrwał i jeszcze poskłada ten kraj w całość?
- Nie wierzę... Ostatnią nadzieją na zbudowanie IV Rzeczypospolitej Polskiej jest legendarny Pan Jan.
- Kto?
- Legendarna osoba we wrocławskich kanałach, chyba ostatni rozgarnięty przywódca w naszym mieście. A na pewno lepszy niż stary dowódca Wolnych Enklaw, zwany Białym.
- A już nie jest?
- Nie, zabiła go druga legenda kanałów, ostatni członek Czarnych Skorpionów - Duch, zwany też Nauczycielem.
- Wow...
I tak rozmawiali bardzo długo, zdążyli zjeść i zostać sami w jadalni. Najpierw on opowiadał o Wrocławiu, potem ona o Bydgoszczy, potem rozmawiali o różnego rodzaju sytuacjach z ich żyć i tak dalej, a wszystko przy akompaniamencie muzyki dawnych lat. Z każdym słowem Wiśnia coraz bardziej lubił Alicję. Minęły dwie godziny.
- Ala! Twoja zmiana! - krzyknął ktoś z korytarza
- Jasne! Sorry, Wiśnia, muszę iść na rower. Nie będzie mnie przynajmniej godzinę.
- OK. Szkoda, że idziesz.
- No, świetnie się rozmawia. Ale spokojnie, wrócę i zrobimy coś fajnego - puściła oko i pobiegła do pokoju głównego, gdzie znajdowała się elektrownia.
- Coś fajnego? - usłyszał Wiśnia
- Kurwa! Płomień? Ale mnie przstraszyłeś... Cały czas tu byłeś?
- Zaoferowałem im zrobić marynowane grzyby, a to trochę trwa. No to byłem.
- Aha...
- I co, fajna randka była?
- Gdzie tam zaraz... Pff... "randka"?
- Nie zachowuj się jak dziecko. Widzę, że ją lubisz.
- Niby jak?
- Tak samo, jak ty widziałeś, że kocham Wstęgę. Ludzie są tacy sami.
- Eh... No dobra, masz rację, kocham ją. Ale jej jeszcze aż tak nie znam...
- Ale czujesz, że to ta? Powiedz jej to.
- Wstydzę się...
- Weź, chciałbym pogadać z Andrzejem Wiśniowskim.
- Przecież jestem.
- Nie, chcę pogadać z tym Andrzejem, który mi mówił, bym wyznał uczucia Wstędze, a jak się nie zgodzi, to przyjąć to na klatę jak prawdziwy mężczyzna.
- ...Chyba masz rację...
- Nie ja, lecz ty. To twoje słowa. Po prostu się do nich zastosuj.
- Jakby to było takie proste...
- Powiem ci z doświadczenia: jest.
- Ta, znawca się znalazł - zaśmiali się - A w ogóle to jak ci się układa z Wstęgą?
- A powiem ci, że dobrze.

* * *

Rozmowa była przednia. Wiśnia wrócił do pokoju i padł na swój "materac". Mimo kolejnego wybuchu atomowego w życiu Wiśni, to dzień był dobry. Poznał niesamowitą dziewczynę, posłuchał muzyki. A do ludzi w Schronie 13 się nie przywiązał, więc tylko zmówił za nich paciorek i tyle mógł zrobić. Drzwi się otworzyły i weszła Alicja.
- Cześć Alicja - uśmiechnął się
- Cześć Andrzej. *Zieeew*, ale jestem zmęczona - usiadła na swoim materacu - Chodź do mnie, pogadamy.
- Ok.

- Boże, ale mnie bolą nogi... Andrzej?

- Tak?

- Mogę mieć do ciebie małą prośbę?

- Chyba tak.

- Bo widzisz, strasznie bolą mnie nogi i... Zgodziłbyś się może zrobić mi masaż stóp?

- Yyy... - zastanowił się Wiśnia. Nikt nigdy nie miał do niego takiej prośby - ...Chyba tak.

- Prosiłabym - zrobiła maślane oczy i położyła swoje nogi przy Wiśni.

On rozwiązał sznurówki jej butów wojskowych i je ściągnął. Zaczął delikatnie masować jej stopy. Były miękkie i ciepłe. W sumie to całkiem przyjemne - zaskoczyła Wiśnię ta myśl. Nigdy nie podejrzewał się o żadne fetysze, a już tym bardziej o ten. Fakt, uważał kobiety za piękne i seksowne od stóp do głów, ale nie dosłownie od stóp...

- Jesteś w tym bardzo dobry. Jak to? - spytała Alicja

- Nie wiem. Pierwszy raz to robię. Może to po prostu... Nie wiem... Może to tak samo z siebie to płynie? Masz bardzo ciepłe stopy...

Kontynuował masaż.

- Oh. A przeszkadzałoby ci, gdybym poprosiła cię o zdjęcie mi skarpetek?

- Nie...

Finezyjnie ściągnął fioletowe skarpety z jej nóg. Do jego nozdrzy doszedł fetor potu. Nie zniechęcił go, wręcz przeciwnie - podniecił. Co się ze mną dzieje... - pomyślał. Masował dalej, już gołe stopy. Alicja miała jasną, gładką i miękką skórę na nich. Alicji wyraźnie się to podobało. Wiśni z resztą też.

- Uuu, jesteś w tym naprawdę dobry - powiedziała kuszącym tonem Alicja

- Po prostu podoba się to tobie i mnie.

- Naprawdę?

- Nom.

- A wiesz co, mam dla ciebie propozycję.

Przybliżyła się do Wiśni i wyszeptała mu kilka sprośnych ofert na ucho. Wiśnia aż się zawstydził, a stopa Alicji musnęła ponętnie palcami okolice jego krocza. Zgodził się i wziął w obie ręce jej jedną nogę. Alicja się zaśmiała miło.

* * *

Wiśnia i Alicja siedzieli naprzeciwko siebie na materacu nadzy, tylko przykryci kocem. Palili papierosy i patrzyli sobie w oczy, Wiśnia w zielone oczy Alicji idealnie komponujące się z jej czarnymi włosami, a Alicja w szare oczy Wiśni, tak jasno błyszczące w świetle starej lampy, podkreślające ciemny blond jego włosów.

- Coś dziwnego odkryłem w sobie... Coś... - szepnął Andrzej do Alicji

- To, że podniecają cię stopy? Spokojnie, to tak samo normalne jak to, że lubisz cycki, tylko że to jest rzadsze, a co za tym idzie? Że bardziej intrygujące.

- W sumie masz rację... Podoba mi się twoje spojrzenie na świat. Wiesz co Ala? Kocham cię.

- Wiem. Nikt się w dzisiejszych czasach tak nie rumieni przy mnie, ani nie jest taki miły - uśmiechnęła się.
On odwzajemnił uśmiech i ją pocałował. Mocno i prawdziwie. Nie był to pocałunek tak widowiskowy, jak ten Wstęgi i Płomienia, ale przynajmniej z kobietą życia Wiśni.
Wiśnia zagłębił się pod kołdrę. Miał nową , seksowną, miłą, piękną i tak samo dziwną. Dopełniali się pod każdym względem. Byli sobie przeznaczeni. Oby.

Kontrowersja :O tego się nikt nie spodziewał. Tylko proszę o niemyślenie o mnie źle. Jestem *ekhem* normalną osobą.

Metro 2033 - PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz