36.Jeśli on umrze to twoja wina

514 34 7
                                    

Rosalie POV
Czułam jakby cały mój świat właśnie się zawalił.
- jaak?  Spytałam lekko drżącym głosem
- miał wypadek.powiedział zaciskając szczękę. - jakiś idiota wymusił pierwszeństwo.dodał zaciskając rękę w pięść .
Przełknęłam głośno ślinę już domyślają się co było dalej.
- gdzie on teraz jest?spytałam próbując sobie w głowie poukładać myśli.
- w szpitalu na squar street *.powiedział już bardziej opanowany.
***************
Biegłam ile sił w nogach nie zwarzałam na ból po prostu chciałam już tam być.
Stałam właśnie przed drzwiami szpitala w którym przebywa blondyn i zastanawiałam się czy powinnam tu przychodzić.
Szybko weszłam do środka i podeszłam do recepcji.
-Luke Hemmings.wydyszałam. próbując złapać oddech.
- a pani to ?spytała lekko zsuneła okulary i zmierzyła mnie wzrokiem.
Udawałam że tego nie widziałam bo nie chce teraz robić afery.
- narzeczona .odpowiedziałam bez namysłu i czekałam aż ta wredna baba powie mi wkońcu gdzie on leży.
- drugie piętro ,sala 24.powiedziała nawet nie podnosząc na mnie wzroku.
Pędem ruszyłam w wyznaczone miejsce.
Trzęsąc dłonią otworzyłam drzwi to co zobaczyłam później złamało mi serce.
Leżał na tym łóżku cały poobijany i zakrwawiony.
W jakimś stopniu czułam się za to odpowiedzialna, nie odzywałam się 2 tygodnie, nasze ostatnie spotkanie prawie skończyło się kłótnia ale i tak było nie przyjemnie.
Podeszłam bliżej i usiadłam na krześle obok łóżka.
- cześć Luke, to ja Rose martwię się o ciebie, rozstaliśmy się bez słowa i czuje się za to odpowiedzialna.złapałam jego rękę i położyłam głowę blisko jego boku. -już raz cię prawie straciłam i nie chce powtórki, boje się że teraz nie wrócisz.mówiłam dalej a do oczu napływały mi łzy. - wiem że jesteś na tyle silny że dasz radę, wyjdziesz z tego.
Zacisnęłam usta bo bałam się że jak coś jeszcze powiem to wybuchnę większym płaczem.

Zamknęłam oczy ale nie na długo bo już po chwili usłyszałam otwieranie drzwi podniosłam głowę i spojrzałam na kobietę która stała przede mną z pytajnikiem na twarzy.

-dzień dobry.powiedziałam lekko uśmiechając się w stronę kobiety.

-dzień dobry,rozumiem że jesteś rodziną pana Hemmingsa.zgadneła patrząc na mnie z lekki uśmiechem ale i współczuciem.

-um tak...jestem jego narzeczoną.odpowiedziałam przełykając ślinę.

-niestety musi pani już opuścić pomieszczenie,musimy zrobić kilka badań.poinformowała mnie na co przytaknęłam głową i wstałam z krzesła.

-do widzenia. powiedziałam i ostatni raz spojrzałam na kobietę która jedynie lekko się uśmiechnęła i skinęła głową.

Wyszłam z szpitala i od razu uderzyło we mnie chłodne powietrze,przymknełam na chwile oczy i wziełam głęboki wdech.

Poczułam wibrację więc wyciagłam telefon ,na ekranie pojawiły mi się dwie wiadomości ,jedna od Mii o nadchodzącym wyścigu a druga od nieznanego numeru.

To co było w drugiej sprawiło że zaczełam bać się o własne życie.

Nieznany:

-To ty miałaś leżeć w śpiączce no ale  trafiło na Hemmingsa,obiecuje że teraz odbiorę ci wszystkich a blondyn był tylko rozgrzewką .Jeśli on umrze to twoja wina

********************************************

Jest sobota a rozdział miał być w piątek no ale nie dałam rady go wstawić :(

Teraz kilka pytań :

1.Czy jest tutaj ktoś kto czytał "In the shadow of lies" albo "And what naw?"? jeśli tak to czy chciały ktoś drugą część?:)

2.Jest ktoś za drugą częścią "brother or boyfriend?"?:)

3.I czy chce ktoś Q&A? :D

piszcie w komentarzach albo  na wiadomościach prywatnych ,spokojnie nie gryzę ;)


brother or boyfriend?/Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz