Justin przyjechał około godziny 23. Siedzielismy w ciszy dobre 10 minut. Cały czas zastanawiając sie o czym on chce ze mną rozmawiać. Nie wiedziałam o co moze chodzić. Po kolejnych pięciu minutach oczekiwania chłopak w koncu wziął głęboki oddech i zaczął
-Mel. Chciałem porozmawiać z tobą o tym dlaczego sie do ciebie nie odzywałem gdy wyjechałem. Poznałem tam pewna dziewczynę. Nie chciałem cie oszukiwać ale tak wyszło. Po prostu jestem z nią. Proszę cie tylko nie bądź zła. Ja wiem ze ci sie podobam. Ty mi tez, ale ona to co innego. Nie będę juz utrzymywać z tobą takiego kontaktu jak wcześniej. Pamiętaj ze zawsze bedziesz mogła na mnie liczyć gdy bedziesz potrzebować pomocy. Zostańmy przyjaciółmi.-gdy Justin skończył mowić nie wiedziałam co mam ja teraz powiedzieć. Mówił mi ze jestem śliczna i ze tęskni a tak naprawdę bzykał tą laske.
-Pisałeś mi ze tęsknisz,ze jestem śliczna pewnie dlatego żebym sie niczego nie domyśliła. Justin jak mogłeś myślałam ze naprawdę ci na mnie zależy. Pomyliłam się.Wiesz idź juz do tej swojej lali. A jak będę miała problem to sama sobie poradzę. A raczej nie będę potrafiła sie z tobą przyjaźnić.-tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić. Momentalnie zalałam sie łzami. Ostatnia osoba która była dla mnie ważna właśnie mi oświadcza cos takiego. Kurwa ja chyba sie w nim zakochałam. Chłopak wstał z miejsca podszedł do mnie i chciał mnie przytulić. Odepchnęłam go
-Zostaw mnie idź juz-chłopak zrobił to o co go poprosiłam.
Zostałam sama, samiutka jak palec. Mama będzie jutro. Podobno z jakimś facetem. Nawet ona ma szczęście. Czemu mi nie wychodzi. Nie wiedziałam co mam robic. Do kogo zadzwonić żeby sie wygadać. Poszłam do siebie do pokoju i położyłam sie spac. Miałam nadzieje ze to wszystko samo minie.
Obudziłam sie około godziny 6. Niewyspana poszłam wsiąść szybki prysznic. Zeszłam na dol aby cos zjesc. Postawiłam na kanapki z Nutella i zaległam na kanapie. Skakałam po kanałach patrząc szybko co leci. W pewnym momencie moje oczy przykuło pewne zdjęcie. Pod zdjęciem podpis. (Czy to koniec miłości Justina i Giny? Dziewczyna miała dość ćpania i gangów?). Wzięłam do ręki telefon aby zobaczyć cały artykuł. Ta jego laska to jakaś modeleczka. Jeju jak mi było wtedy jej żal. Hahahaha żartowałam. (Dziewczyna była widziana wczoraj u chłopaka. Podobno ostro sie kłócili. O jakaś dziewczynę. Podobno to Justina przyjaciółka. Dzisiaj Gina napisała na swoim blogu ze to koniec ich miłości. ).
-Hahahah to laska długo wytrzymała- zaśmiałam sie kończąc czytać artykuł. Odłożyłam telefon gdy on zaczął po chwili dzwonić. Aż sie zdziwiłam gdy na wyswietlaczu pojawiło sie zdjęcie Lisy.
-Hej Lisa. Co sie stało ze sie nie odzywałaś??-spytałam z radością
-Mel kochanie. Mam newsa jestem ze Scooterem. -aż prawie ucho mi pękło gdy wykrzyczała mi ta wiadomość do ucha
-To gratki misia. Wiedziałam ze cos was ku sobie ciągnie. Trzymam za was kciuki-
-Mel a i jeszcze jedno. Zaraz po Nowym Roku przeprowadzamy sie ze Scootim na obrzeża LA-ta informacja to mnie dopiero zszokowała.
-To genialnie. Cieszę sie ze znowu będziemy bliżej. Lisa musze kończyć. Przyjechała mama z jakiś swoim facetem. Odezwę sie wieczorkiem papapa-od razu gdy skończyłam rozmowę poszłam otworzyć im drzwi. Byłam ubrana w dresy i bokserkę wiec tak po mojemu jak siedzę w domu. Weszli oboje,zdjęli buty. Wysoki brunet około 1,90, brązowooki , idealny typ mojej mamy.
-Witam jestem Jacob. A ty pewnie jesteś Mel. Miło cie poznać-przedstawił sie uściskajac moja dlon. Powiem wam wydaje sie być fajny. Ale cóż czas pokaże.
-Mamuś ja jadę do miasta. A wy sie połóżcie spac. Bo po całej nocy jazdy to pewnie jesteście zmęczeni.-powiedziałam idąc do siebie aby sie przebrać. Mama odpowiedziała tylko uśmiechem. Przebrałam sie szybko, wzięłam dokumenty i kluczyki od auta i zeszłam na dol. Ubrałam buty,wzięłam wcześniej przygotowana torebkę i wyszłam. Ruszyłam do galerii aby kupić prezenty na święta. Jadąc tak przez kolejne ulice i słuchając "Shape of You" które leciało akurat w radiu zauważyłam ze nie daleko domu gdzie mieszka Justin zdarzył sie wypadek. Podjechałam sprawdzic co sie stało. Gdy zaparkowałem auto zauważyłam tylko zapłakana Pattie. Od razu do niej podbiegłam
-Pattie co tu sie stało?-spytałam stając na wprost niej
-J-Ju-Justin miał wypadek. Jest w ciężkim stanie. W szpitalu. Najprawdopodobniej był pod wpływem narkotyków. Ze tez nie zauważyłam ze co sie z nim dzieje złego. Co ze mnie za matka- stałam jak osłupiała. Momentalnie moje oczy zaszły łzami.
-Pattie chodź. Nie masz za co sie obwiniać to ze bierze to tylko jego wybór. A teraz jedziemy do szpitala-powiedziałam ciagnąć kobietę za sobą.
Wsiadłyśmy szybko do samochodu i ruszyłyśmy do szpitala. Nawet nie chce wiedzieć ile przepisów złamałam jadąc tam. Zaparkowałam auto i ruszyłyśmy do środka. Na recepcji dowiedziałyśmy sie wszystkiego. Od razu pobiegłyśmy na pierwsze piętro pod sale numer osiem gdzie Justin leżał juz po operacji. Lekarz powiedział ze możemy do niego wejść ale pojedynczo. Pattie kazała mi wejść pierwszej a sama poszła porozmawiać z lekarzem prowadzącym. Gdy usiadłam przy łożku chłopaka, zalałam sie łzami. Był nie przytomny ale oddychał samodzielnie juz.
-Justin co ci do głowy strzeliło. Proszę cie walcz. Jak nie dla siebie to dla Pattie i dla rodzeństwa. Potrzebują cie.-skoczyłam mowić gdy poczułam dotyk na plecach to był lekarz który kazał mi wyjsć żeby mogła wejść mama. Postanowiłam ze pójdę do barku . Zadzwoniłam do mamy ze nie wrócę tak szybko bo Justin miał wypadek. Nie wiedziałam co mam robic. W pewnym stopniu czułam sie współwinna temu co sie stało. Wyjęłam z torebki czyta kartkę i napisałam do Justina list.
Justin
Wiem ze miedzy nami nic nie będzie. Ale chciałam ci powiedzieć ze ten wypadek mnie załamał. Boje sie o ciebie. Leżysz tam, nieprzytomny, wyglądający jak cień samego siebie. Musisz walczyć. Musisz być silny. Pamiętasz jak sie poznaliśmy na treningu. To był dzień w którym cie nienawidziłam a za razem polubiłam. Pózniej było tylko lepiej. I w tym przypadku tez tak będzie. Wyjdziesz z tego. Tylko proszę cie w imieniu swoim i Pattie. Przestań ćpać. To cie do niczego doprowadzi. Sam wiesz co sie stało. Nie wybaczyła bym sobie gdybym chociaż jak kolwiek nie próbowała ci pomóc. Jesteś dla mnie ważny. Musisz być silny.
Twoja kruszynka-Mel ❤️
Złożyłam list i poszłam pod sale.Pattie akurat wyszła wiec ja mogłam wejść. Położyłam list pod jego prawa dłonią,pocałowałam go w czoło, powiedziałam lekarzowi ze zostawiłam list i wyszłam. Odwiozłam Pattie do domu i sama ruszyłam w stronę swojego. Była godzina 18 kurde cały dzień tam siedziałam. Nawet nie wiem kiedy to tak zleciało. Zaparkowałam auto pod domem, i poszłam do środka. Zdjęłam buty i kierowałam sie do siebie żeby sie przespać bo nie miałam juz siły.
-Mel słońce co z Justinem?-drogę do mojego pokoju przerwała mama.
-Jest nie przytomny ale oddycha sam. Lekarz mówił za w ciagu 3 dni powinien sie wybudzić. Mamo ja idę do siebie jestem zmęczona-powiedziałam i ponownie zaczęłam kierować sie ku gorze.
-Mel jak bedziesz chciała pogadać to powiedz chętnie pomogę-rzekł jeszcze Jacob. A ja zapomniałam ze on jest psychologiem dziecięcym. Weszłam do siebie, zamknęłam drzwi i rzuciłam sie na łóżko. Nawet nie miała czym płakać wszystkie łzy wypłakałam w szpitalu. Mocno zmęczona zasnęłam w szybkim tempie.

CZYTASZ
New school,new life [Justin Bieber]
FanfictionOn-największe ciacho szkoły,które może mieć każda dziewczynę ,kapitan drużyny koszykówki Ona- przeciętna dziewczyna,lubiąca śpiewać i grać na gitarze Czy przypadkowe spotkanie zmieni ich życie? Dowiesz się czytając opowiadanie 🤗