Impreza rozkręciła sie na dobre. Bawiłam sie swietnie a ilośc wypitego alkoholu dawała swoje znaki. Było chwile przed północą wiec wyszliśmy przed dom aby zobaczyć fajerwerki. Gdy wybiła godzina 24 rozbrzmiał dźwięk wystrzelonych fajerwerków i otwierania szampana. Zaczęliśmy składać sobie życzenia. Szczerze mówiąc najlepszy sylwester jaki do tej pory przeżyłam. Zazwyczaj w sylwestra siedziałam w domu albo u Lisy. Nigdy jakoś dużo nie piłam ale dzisiaj poleciałam i to ładnie. Po zakończonym pokazie fajerwerków wszyscy wrócili do domu a ja z Justinem usiedliśmy na ławce przed domem.
-Justin to jest mój najlepszy sylwester-powiedziałam przytulając sie do chłopaka
-Ciesze sie ze ci sie podoba księżniczko-odpowiedziałam i pocałował mnie w czoło.
Siedzielismy jakieś 10 minut i wróciliśmy do środka. Niektórzy juz sie zmyli, jednak jeszcze sporo ludzi zostało. Widziałam jak Rose kręci z Lucasem kolega Justina. Widac było ze wpadł jej w oko. A niech sie bawią. Usiedliśmy przy stole przy którym byli juz Chris,Rayan i inni których imion nawet nie pamietam. Wypiliśmy po kieliszku i postanowiłam ze pojde tańczyć. Wzięłam Lise za reketiera znalazłam w drodze na "parkiet" którym był salon Justina. Tańczyłyśmy i śpiewałyśmy do piosenki Chrisa Browna. Po jakiś 4 piosenkach wróciłam do stolika. Wypiłam dwa shoty i musiałam iść do toalety.
-Justin idę do łazienki zaraz wracam-powiedziałam chłopakowi na ucho i poszłam.
Weszłam do łazienki załatwiłam swoje potrzeby i poszłam umyć ręce. Wysuszylam ręce i postanowiłam poprawić trochę swój makijaz. Gdy skończyłam nagle ktoś wszedł do łazienki. Był to Chris. Aż mi krew zamarła przypominając sobie co mi zrobił. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i chciałam wyjsć gdy w tym samym momencie Chris pociągnął mnie za rękę. Byłam wystraszona w jednej chwili wszystko wróciło. Modliłam sie duchu aby sie nie powtórzyła sytuacja z przed kilku lat. Ponownie spróbowałam sie wydostać tym razem dostałam w twarz upadając na ziemie.
-I co kochana mówiłem ci ze ode mnie nie uciekniesz. Czeka cie piekło maleńka-powiedziałam Chris ze swoim szyderczym uśmiechem. Chciałam aby ktoś tak nagle sie pojawił mi mnie stad zabrał. Zaczęłam płakać sama nie wiem czy z bezsilności czy ze strachu. Chris podniósł mnie z ziemi przypierając mnie do ściany.
-Chris idioto wypuść mnie co ja ci zrobiłam. POMOCY!-krzyknęłam najgłośniej jak umiałam z nadzieja ze ktoś to usłyszy.
Chris zaczął sie do mnie dobierać. Próbowałam sie bronić ale na marne. Za każdym razem próby wyrwania sie dostawałam w twarz. Gdy zostałam przed nim w samej bieliźnie juz wiedziałam ze to koniec. Nie minęła chwila jak chłopak sie ubrał i wyszedł. Zgwałcił mnie znowu.
-Było dobrze następnym razem postaraj sie bardziej-powiedział wysyłając mi buziaka. Brzydziłam sie sobą ten Skurwiel znowu mi to zrobił. Usiadłam na zimnych kafelkach cała obolała. Na moich nogach pewnie będzie mnóstwo siniaków. Byłam załamana. Nie wiem dlaczego właśnie ja. Czemu mnie wybrał sobie na cel. Siedziałam tak juz z 10 minut gdy po chwili do łazienki wszedł Scooter.
-Jezus Mel co Ci sie stało? Zawołałam Justina czekaj-i juz po chwili wrócili razem. Nawet nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Brzydziłam sie siebie, czułam jakbym zdradziła Justina.
-Justin zabierz mnie stad. Nie mogę tu dłużej być.-udało mi sie wydukać jakoś miedzy łzami które leciały z moich oczu jak głupie.
-Dobrze kochanie ale najpierw powiedz co sie stało?-widziałam w jego oczach troskę i zdenerwowanie.
-Pamiętasz jak ci mówiłam ze Chris mnie zgwałcił a nie chciałeś mi wierzyć. Dzisiaj znowu mi to zrobił. Zgwałcił mnie, a ja brzydzę sie sobą. Rozumiesz nie mogę na siebie patrzeć. Zabierz mnie do domu-powiedziałam do Justina i próbowałam wstać. Wszystko bardzo mnie bolało. Wyszliśmy z łazienki to juz prawie nikogo nie było. Ale wsród ludzi którzy jeszcze byli był Chris który jak gdyby nigdy nic stał i gadał z Jasonem. Justin kazał mi usiąść na dworze i tam na niego poczekać. Tak zrobiłam oczywiście zapaliłam papierosa bo inaczej nie mogłam. Po jakiś 5 minutach przyszedł Justin z Chrisem i reszta bandy. Chris był trzymany przez chłopaków aby nie uciekł.
-A teraz Chris przyznaj sie do tego do jej zrobiłeś-zarządził Justin juz ewidentnie bardzo wkurwionym głosem.
-Przeleciałem ja. Suka jest dobra trzeba to kiedyś powtórzyć.-gdy to powiedział nie wytrzymałam miałam dość obelg. Podeszłam do niego i z całej siły jaka miałam wymierzyłam mu pięścią w twarz. Wszyscy aż zamarli przez to co sie stało. A ja byłam chociaż po części zadowolona ze mogłam chociaż w taki sposób sie na nim odegrać.
-Zabierzcie go i zróbcie z nim porządek. Wiecie o co mi chodzi-powiedział Justin do chłopaków a ci zabrali chłopaka do samochodu i odjechali.
-Mel kochanie przepraszam ze ci nie pomogłem. Ale szukałem cie wszędzie nie sądziłam ze moze sie cos takiego stać. To moja wina. Przepraszam.- powiedział blondyn klękając przed moimi nogami opierając głowę o kolana
-Justin to nie twoja wina. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Proszę nie rozmawiajmy o tym.-odpowiedziałam przytulając go mocno. Justin usiadł koło mnie i pocałował mnie. To było to czego mi było teraz potrzeba. Świadomości tego ze juz jestem bezpieczna i nic mi nie grozi. Położyłam sie Justinowi na kolanach. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. To było zdecydowanie za dużo jak dla mnie na jedna noc.
CZYTASZ
New school,new life [Justin Bieber]
FanfictionOn-największe ciacho szkoły,które może mieć każda dziewczynę ,kapitan drużyny koszykówki Ona- przeciętna dziewczyna,lubiąca śpiewać i grać na gitarze Czy przypadkowe spotkanie zmieni ich życie? Dowiesz się czytając opowiadanie 🤗