Opowieść Tysona bardzo mnie przejęła. On naprawdę sporo przeżył. Nawet nie wiedziałam kiedy chłopaki zdążyli wrócić. Gdy weszli do domu zauważyłam ze John i Justin maja rozwalone wargi. Od razu pobiegłam do apteczki wzięłam wodę utleniona i waciki i kazałam im usiąść. John bardzo nie chciał abym mu to odkaziła jednak po kilku minutach namawiania go zgodził sie. Krzywił sie z bólu ale niestety takie życie. Przyszła pora na Justina. Z nim poszło prościej. Posadził mnie sobie na kolanach i był gotowy na mój "zabieg". Miał tak zabawna minę gdy zaczęło go to szczypać ze zamiast skończyć to co zaczelam wybuchałam głośnym śmiechem. Justin od razu zaczął mnie bezlitośnie łaskotać.
-Jus....Hahaha... Prze-Przestań juz nie mogę- tylko tyle zdążyłam z siebie wydusić gdy on wisiał nade mną nadal mnie łaskocząc.
-Powiedz ze jestem najseksowniejszym chłopakiem jakiego znasz. Bo inaczej nie przestane-zagroził mi blondyn.
-Chciałbys haha-zażartowałam na co chłopak nie czekając długo znowu zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam juz oddychać ze śmiechu.
-Do-Dobrze jesteś-to udało mi sie wydusić miedzy śmianiem sie a łapaniem powierza.
Chłopak odpuścił, pocałował moje czoło i pomógł mi wstać. Dopiero gdy sie podniosłam zauważyłam ze chłopaki patrzyli sie na nas jak na debili.
-Duże dzieci normalnie-powiedział jeden z nich na co ja z Justinem wybuchliśmy śmiechem.
Było około godziny 21 a ja zarządziłam jako jedyna kobieta w tym towarzystwie ze oglądamy film. Chłopaki byli bardzo oporni ale jak im powiedziałam ze nie zrobię im kolacji jak nie obejrzą ze mną filmu to bez chwili namysłu sie zgodzili. Oglądaliśmy jakaś komedie nawet nie pamietam jaka. Chłopaki aż sie popłakali ze śmiechu. W połowie filmu poszłam zrobić jakaś kolacje bo zrobiłam sie głodna. Postawiłam na prościzne wiec padło na naleśniki. Gdy skończył sie film przyniosłam im naleśniki i syrop klonowy i postawiłam na stole. Oni jak jakaś wygłodniała szarańcza rzucili sie na te naleśniki. Cieszę sie ze zjadłam podczas gotowania bo nic by mi nie zostawili głodomory jedne.
-Bardzo dłobre te nałeśniki-wybełkotał John z pełna buzia naleśnika. Zaczęłam sie śmiać jak opętana. Gdy skończyli jeść postanowiłam ze posprzątam. Zabrałam pusty talerz i wstawiłam go do zmywarki. Postanowiłam ze pojde na ogród. Wieczór był bardzo ciepły jak na zimę. Ale co sie dziwić jak to bywa w LA. Usiadłam na huśtawce patrząc w piękne i czyste gwiedziste niebo. Po chwili dołączył do mnie Justin. Objął mnie ramieniem a ja wtuliłam sie w niego i razem siedzielismy w ciszy co mi w ogóle nie przeszkadzało. Spojrzałam na blondyna jego piękne karmelowe oczy były przepełnione miłością i czułością. Jednak dało sie z nich zauważyć lekka obawę. Podniosłam sie do pozycji siedzącej aby widzieć wyraźnie jego twarz.
-Juss powiedz mi co cie gryzie bo widzę ta obawę w twoich oczach.-powiedziałam do niego wyrywając go jak dało sie zauważyć z głębokich zamyśleń.
-Wiesz co Mel. Czasami sie zastanawiam jak ktoś tak cudowny jak ty mógł pokochać takiego skuriwela jak ja-to co powiedział po prostu mnie zdziwiło, nie mogłam zbytnio zrozumieć o co mu chodzi
-Justin kocham cie nie za to jaki byłeś ale za to jaki jesteś. Jesteś najlepszym co mogło mnie spotkać-opowiedziałam siadając mu na kolanach aby patrzeć mu prosto w oczy.
-Mel... Kocham cie i to bardzo. Tylko boje sie ze zranię cie przez przypadek nie chcąc tego-ewidentnie chłopak sie zasmucił. Objęłam dłońmi jego twarz aby w koncu na mnie spojrzał.
-Nawet jeśli by tak sie stało będę wstanie ci to wybaczyć bo kocham cie jak nikogo innego.-powiedziałam po czym czule go pocałowałam. Nasz pocałunek stawał sie co raz namietniejszy aż w koncu przerwaliśmy go aby zlapac oddech.
Zebraliśmy sie z ogrodu i poszliśmy do pokoju. Justin od razu rzucił sie na mnie. Nasz pocałunek robił sie co raz bardziej namiętny i wiedziałam jak to moze sie skończyć. Ale byłam na to gotowa bo ufam Justinowi. Zaczęło sie robic co raz goręcej a juz po chwili nie miałam połowy swojej garderoby. Powiem wam ze to co sie stało tego wieczoru było najlepszym co przeżyłam. Justin był bardzo czuły i delikatny wiedząc co przeszłam. Juz po wszystkim leżeliśmy w łożku przytuleni do siebie nic nie mówiąc. Po chwili mój telefon zawibrował.
Od Mama:
Mel gdzie jesteś?? Martwię sie. Odezwij sie proszę.
Na smierć zapomniałam napisać mamie ze jestem u Justina. Odpisałam szybko.
Do Mama:
Mamuś jestem u Justina. Jestem cała i zdrowa. Będę jutro koło 11. Kocham cie. Dobranoc
Mama juz nic nie odpisała. Cieszę sie ze sie i mnie martwi. Musze ja w koncu zabrać na jakiś babski dzień tak po prostu aby pogadać.
-Kochanie. Dziękuje za dzisiaj było cudownie-tak nagle ciszę przerwał Justin.
-To ja dziękuje czułam sie jak w niebie. Kocham cie misiu-po raz pierwszy powiedziałam do niego misiu na co zauważyłam uśmiechał sie .
-Ja ciebie tez kocham-i czule mnie pocałował.
Leżeliśmy wtuleni w siebie nic nie mówiąc. W tym momencie to było wszystko czego potrzebowałam. Czuć jego bliskość i wiedzieć ze jest ze mną. Justin juz po jakiś 10 minutach spał. Jeju jak on cudownie wyglada jak śpi. Takie niewinne dziecko. Zrobiłam mu pare zdjeć i sama postanowiłam ze pojde spac. Byłam najszczęśliwsza osoba na ziemi. Wiedziałam ze w koncu ktoś mnie kocha i to szczerze. Przytuliłam sie do klatki Justina a on objął mnie ręka i juz po chwili oboje słodko spaliśm.
CZYTASZ
New school,new life [Justin Bieber]
FanficOn-największe ciacho szkoły,które może mieć każda dziewczynę ,kapitan drużyny koszykówki Ona- przeciętna dziewczyna,lubiąca śpiewać i grać na gitarze Czy przypadkowe spotkanie zmieni ich życie? Dowiesz się czytając opowiadanie 🤗