24.08

1.6K 200 21
                                    


Wydech. Wdech. Jadłem śniadanie razem z Natalią i jej mamą. Od rana czułem dziwną aurę pochodzącą od kobiety. Z tego co odczułem zastanawiała się, czy wywalić mnie za drzwi teraz, czy może potem. Na całe szczęście zrezygnowała z tego pomysłu. Uradowany zebrałem swoje rzeczy i wraz z siostrą blondyna ruszyliśmy w kierunku szpitala. Radość rozpierała mnie jak dzieciaka, który zaraz ma dostać wielką garść słodyczy.

-Ej Aurel...

-Co?

-Moja mama chyba cię nie polubiła-Zachichotała. 

-No co ty nie powiesz.. Nie zauważyłem, że zabija mnie wzrokiem...

-Nie martw się. Ona żadnego geja nie lubi.

-Skąd ona niby ma wiedzieć, że jestem gejem?

-Matczyne przeczucie!

-Natalia!

-A ja Aurel. Miło mi.

-Ale śmieszne...-Fuknąłem.

-Jak na Aureliusza Kwiatkowskiego przystało.

-Skąd wie?

-Połączyła fakt, że podczas jej nieobecności ktoś był razem z Nikiem... Ktoś wysoki... Czarnowłosy..

-Cholera.

-Może cię w nocy nie wykastruje.-Znów się zaśmiała.

-Dziś wieczorem wracam do domu.

-Szkoda. Mogłoby być całkiem fajnie.

Śmialiśmy się podczas całej drogi do szpitala. Jednak moje myśli cały czas zajmował pewien blondynek, który właśnie się pewnie nudzi w jakiejś sali wysłuchując marudzenia innych przy czym zapewne sam marudził. Już nie mogę się doczekać, by go zobaczyć i przytulić. Mam nadzieję, iż Natalka będzie na tyle miła, że zostawi nas chociaż na chwilę samych.

Gdy szliśmy szpitalnym korytarzem czułem podekscytowanie. Znów zobaczę mojego kochanego Nikodema. Czy może być coś lepszego?... Tak. Niko w tym seksownym słoniku, którego ode mnie dostał. Spełniłby moje najskrytsze marzenia. Chwyciłem za klamkę drzwi i pociągnąłem ją w dół od razu pchając je przed siebie. Moje oczy ujrzały leżącego w łóżku blond chłopaka, który czytał jakąś książkę.

-NIKODEMIE ADAMIE LUBICZU-LISOWSKI!-krzyknąłem, a biedny chłopak aż podskoczył na swoim łożu.

-AUREL!-krzyknął udając zdenerwowanego. Jednak ja widziałem jak wkrada mu się na posiniaczoną i podrapaną twarz delikatny uśmiech. Podszedłem do niego od razu przytulając go do siebie na co ten jęknął z bólu.

-Ooo.. Przepraszam..-powiedziałem odsuwając się od niego i patrząc w jego piękne brązowe oczęta.

-Nic się nie stało-wyszeptał uśmiechając się, a jego oczy momentalnie zaszkliły się.

-To ja może... Pójdę się przejść-oznajmiła dziewczyna wychodząc z pokoju. 

-Co się stało?-spytałem delikatnie ocierając kciukiem jego łzy. Ten widok całkowicie łamał mi serce. Nie chcę patrzeć jak ktoś dla mnie ważny płacze. 

-Tęskniłem za tobą... To takie głupie... Nie widzieliśmy się może z 4 dni, a ja tęsknie tak jakbym nie widział cię rok.-Odwrócił ode mnie wzrok i przesunął się co sprawiło mu ogromny ból widząc jego grymas na twarzy. poklepał miejsce obok, bym usiadł. Spocząłem na wskazanym miejscu.

-Wiem jak ci ciężko.. To wcale nie jest głupie. Sam umieram z tęsknoty, a gdy nie odpisywałeś mi przez te kilka dni myślałem, że umrę ze strachu, gdy nie wiedziałem co się z tobą dzieję-wyznałem delikatnie ściskając jego zdrową dłoń.

-Przepraszam... Kocham cię-wyszeptał zalewając się nową falą łez.

-Nie masz za co przepraszać! Niko! Wiem, że będzie nam ciężko, ale damy radę! Kocham cię jak nikogo innego. Wytrzymamy to, a w przyszłości zamieszkamy razem w małym domu i kupimy sobie kota dobrze?-spytałem z uśmiechem.

-Psa-zaśmiał się.

-W takim razie kota i psa-uśmiechnąłem się delikatnie, a po chwili złączyłem nasze usta w delikatnym, ale subtelnym pocałunku.

Rozmawialiśmy ze sobą do końca czasu odwiedzin. Nie chciałem go opuszczać, chciałem tkwić przy nim do czasu, aż nie wróci do domu, ale nie mogłem. Musiałem wracać do domu.

-Hej, ale gdy tylko wrócisz do domu napiszesz do mnie?-spytałem stojąc w drzwiach.

-Będziesz pierwszą osobą, do której napiszę.

-I to rozumiem!

-Aurel?

-Tak Niko?

-Nie zobaczymy się już w tym roku prawda?- Jego oczy zaszkliły się na nowo.

-Prawdopodobnie nie, chyba, że jakimś cudem nazbierają pieniądze na bilet, a twoja matka nie wyrzuci mnie za drzwi, lub twoja matka znów puści cię do mnie...

-W takim razie w tym roku nie ma szans...

-Przepraszam...

-Nic się nie stało.. Będę na ciebie czekać...Kocham cię. Idź już bo pociąg ci ucieknie.

Nie wytrzymałem. Podbiegłem do niego i go przytuliłem czując jak po moich policzkach płynął łzy. Tak bardzo go kocham... Nie chce go tu zostawiać samego. Wiem jak teraz będzie mu ciężko.. 

W końcu zmuszony przez natarczywą pielęgniarkę opuściłem szpital kierując się na stację. Serce krajało mi się z każdym krokiem, ale musiałem wracać. Nikodemie kocham cię, pamiętaj o tym.

~~~~

Jest dwunasta w nocy, a ja piszę rozdział jedząc słonecznik słuchając "Sweater Weather". Brawo dla mnie. Poświęciłam się.

Oczywiście żartuję. Lubię pisać te rozdziały ^^

 W ogóle jest nowa okładka wykonana przez Kawaii__Killer. Jest piękna.

Dziękuję!~

  Pozdrawia Demon i władca szaf - Demonica.  



Halo? Niko?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz