07.02

1.1K 145 14
                                    

 Siedziałem na łóżku zaraz obok Aureliusza. Zabijaliśmy czas grając w łapki. Oczywiście najpierw spędziliśmy trochę czatu na to abym się tego nauczył, ale w końcu udało nam się to. Wedle naszych ustaleń przegrana osoba dawała buziaka wygranej. Nie jestem pewien, czy przewyższyłem mistrza, czy po prostu Aurelowi brakuje okazywania mi miłości, ale wygrywałem 127:15.

-Skup się mistrzu. Twoja ostatnia szansa na wygraną-rzuciłem do Aureliusza uśmiechając się perwersyjnie.

-Ohohoho... Ktoś mi tu rzuca wyzwanie?-Zagryzł dolną wargę jak to miał w zwyczaju, gdy chodziło o zakłady.

-Ja? Nigdy.

-A ten uśmieszek?-zagadnął ukazując swoje zęby w uśmiechu.

-To grzeczny i piękny uśmiech -zakpiłem.

-Ach tak? Więc gramy ostatni raz. Kto wygra otrzymuje 150 punktów!-Chłopak pożerał mnie swoimi kocimi, zielonymi oczami.

-Zgoda, ale i tak ty robisz herbatę.

-Okej, ale za to pocałunek w usta.-Dodał warunek, na który ja się zawahałem.

-Niech będzie.

Rozpoczęliśmy grać. Zaczęliśmy przekładać dłonie coraz powoli przyśpieszając. Aureliusz zaczął swojej taktyki z rozpraszaniem, ale starałem się nie słuchać co do mnie mówi. Zależało mi na wygranej.

-Hej patrz!-wykrzyknął a ja instynktownie zawahałem co Aurel wykorzystał. Wygrał.

-To nie sprawiedliwe! Oszukałeś! Kanalio ty!-Fuknąłem uderzając go po rękach na co ten się tylko zaśmiał. Chwycił moje ręce i zgrabnym ruchem przyciągnął je do swojej klatki piersiowej. 

-Wygrałem. Czekam na nagrodę.-Wymruczał

-Nie. Nie. Nie. Nie. Nawet na to nie licz. Oszukiwałeś.

-Niby kiedy?-Zdziwił się. Zacząłem się wyrywać, ale na nic to się nie zdało. W końcu postawiłem wszystko na jedną kartę. 

-PANI MAMO AURELA, AUREL MNIE MĘCZY!

-NIE PRAWDA! WYGRAŁEM ZAKŁAD A ON TEGO NIE UZNAJE!-wykrzyczał.

-NO BO MNIE ROZPROSZYŁ I OSZUKIWAŁ!-oburzyłem się.

-Z kim ja mam do czynienia? Z dziećmi czy z dorosłymi?-Zapytała kobieta wchodząc do naszego pokoju.

-Twoja mama wie, że ja będę dopiero miał 17 urodziny prawda?

-Wydawało mi się, że wie, ale wiesz na starość wszystko się zapomina.

-Hej! Co to ma być! Nie rozmawia się o wieku kobiet!

-Tak, tak... Idę zrobić herbatę. Chcesz mamo?

-Chcę.

Chłopak wyszedł z pokoju, a za nim jego rodzicielka. Miałem ochotę pójść z nimi, ale kuchnia była tak daleko. Ułożyłem się na ta tyle wygodnie ile mi łóżko pozwalało i obserwowałem uważnie sufit. Gdy tylko zostawałem sam brzmiały mi wczorajsze słowa chłopaka. "Chciałem z tobą zerwać." A co jeżeli takie myśli powrócą mu? A co jeżeli nadal o tym myśli? Czy jego uczucia są szczere? Czy to wszystko nadal ma sens?

Po kilku minutach wrócił do pokoju Aurel podając mi gorący napój. Podniosłem się do siadu i przyjąłem od niego kubek trzymając go obiema dłońmi. Przymknąłem oczy dmuchając w gorącą ciesz po czym upijając mały łyk. Uporczywe ciepło zaczęło przeszywać bólem moje knykcie.

-Poparzysz dłonie.

-Wydaje ci się.-Mruknąłem nad kubkiem.

-Jutro moi rodzice jadą na zakupy do miasta wiec zostaniemy sami na jakieś pół dnia.

-I ty coś planujesz?-zagadnąłem zerkając w jego oczy.

-Planuje być najlepszym chłopakiem na świecie, który nie pozwoli żebyś sobie poparzył dłonie-zabrał mój kubek odstawiając go na pościel. Wystawiłem w jego kierunku język.

-Nie wychodzi ci-zakpiłem.

-I tak cię kocham.

-Na pewno?

-Na milion procent.-Ucałował mnie w czubek nosa na co cicho się zaśmiałem. I tak nie dostanie tego pocałunku, bo nie wygrał uczciwie.

~~~~


Halo? Niko?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz