Leżałem na łóżku po przeciwnej stronie Zakanapnika uważnie go obserwując. Ten kot zdecydowanie zachowuje się zbyt spokojnie niż zwykle. Ogólnie wygląda jakoś inaczej niż dotychczas.
-Co ty robisz?-spytał właściciel obserwowanego zwierzęcia.
-Patrzymy sobie w oczy tworząc romantyczny nastrój. Brakuje nam tylko świec. Przyniesiesz je?
-Mam się poczuć zazdrosny?
-Nie. Masz przynieść świece.
-To był rozkaz?
-Aureolo trzeci raz nie powtórzę.
Chłopak westchnął i wyszedł z pokoju. Usiadłem wygodnie na łóżku nadal bacznie obserwując kota, który również nie spuszczał mnie ze wzroku kuląc się i strosząc sierść. Zdecydowanie koty za mną nie przepadają.
Po chwili wrócił Aureliusz ze świecami w dłoni. Ustawił je na biurku, regałach i podłodze. Zadowolony opadł między mną, a kotem uśmiechnięty od ucha do ucha. Przymknął delikatnie oczy i zaczął głaskać kota.
-No okej. Najpierw drożdżówka teraz kot. Ja ciebie rozumiem.
-Ty wybierasz kołderkę, kota i prysznic.
-Niby kiedy kot?
-Masz świece to się nimi zajmij.
-O ty chamie.
Wstałem i wyszedłem z pokoju. Za sobą usłyszałem jeszcze wołanie Aureoli. Zbiegłem po schodach i skierowałem się do wyjścia. Założyłem swoje buty i ubrałem kurtkę. Wyszedłem zamykając drzwi za sobą. Jak dobrze znam to miasto? Na tyle żeby się w nim zgubić. Ruszyłem przed siebie.
Nie bardzo mnie to zdziwiło, gdy po chwili pojawił się obok mnie Aureliusz. Od razu zatrzymał mnie i zapiął moją kurtkę mamrocząc pod nosem jak bardzo jestem nieodpowiedzialny. Kiedy tylko dopiął ją do końca nałożył mi na głowę swoją czapkę.
-Dlaczego tak wybiegłeś? Przecież żartowałem!
-Wiem. Ale chciałem się z tobą przespacerować, a ty na pewno byś się na to nie zgodził.
-Dlatego musiałeś urządzać taką scenkę?-spytał
-Oczywiście kochanie-skradłem mu pocałunek i zacząłem uciekać.
Wiedziałem, że nie mam szans w bieganiu z Aurelem. Już sam nasz wzrost o tym świadczył. Gdy tylko chłopak złapał mnie w pasie obróciłem się w jego stronę i założyłem swoje ręce na jego karku. Cieszę się, że Aurel mieszka na obrzeżach miasta. Mniej gapiów większa intymność. Znów złączyłem nasze usta i dałem się pokierować chłopakowi. Po chwili moje plecy znalazły oparcie w czymś twardym.
-Aureliuszu?
-Tak Nikodemie?
-Kochasz mnie?
-Kocham cię, ale tak bardzo, bardzo. A ty mnie kochasz?
-Kocham cię też tak bardzo, bardzo.
-Moja kolej.-Uśmiechnął się chytrze.- Nikodemie?
-Tak Aureliuszu?
-Obiecasz mi coś?
-Zależy co to będzie.
-Obiecasz mi, że niezależnie od tego co się stanie nigdy się nie poddasz.
-To nie brzmi dobrze. Czy ty coś planujesz?-zmarszczyłem brwi.
-Nic nie planuje! Obiecasz mi to?
-Nie. Nie obiecam ci, bo to nie brzmi zachęcająco! Nie wiem co ty sobie myślisz, ale jeżeli jest to coś głupiego to wybije ci to osobiście z głowy-fuknąłem kierując się w stronę domu Aureliusza... Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Chłopak całą drogę powrotną nie odezwał się do mnie ani słowem. Milczał. Nawet wyraz jego twarzy zmienił się. Stracił ten swój zadziorny uśmieszek na rzecz zamyślenia i roztargnienia co wcale nie poprawiało mi humoru.
Całą resztę wieczoru raczej nie odzywaliśmy się do siebie. W ciszy zajmowaliśmy się sobą przez co czułem jak powoli wybucha we mnie wściekłość i rozpacz. Nie znam się z nim na tyle długo, by określić co tak naprawdę kryje się w jego głowie. Może ta jego "wesołość" to tylko "maska".
Nie mogę tego tak zostawić. Jutro z nim porozmawiam. Musi mi wytłumaczyć co oznacza to "niezależnie od tego co się stanie". Bo jeżeli te słowa miały pokazać mi, że się troszczy o mnie to mu cholernie nie wyszło.
~~~~
Jak demony chorują to są wredne. Dlatego nie będę spełniać moich pierwotnych planów co do tej notatki. Oznajmię tylko, że strasznie nie lubię, gdy ktoś mi w pewien sposób narzuca jakieś działanie i jestem w stanie zrobić wszystko, by tylko nie spełniać tego co mi narzucono. Propozycję oczywiście jestem w stanie rozważyć.
PS.: Po zakończeniu ferii książka oficjalnie będzie ukończona. Tak Aureola i Niko potrzebują w końcu odpoczynku.
CZYTASZ
Halo? Niko?
Short StoryGdy nie jesteś zbyt towarzyską osobą, a potrzebujesz kontaktu z innymi posuwasz się do ostateczności. Uciekasz się do znajomości w internecie. Okładka by: @_lazysloth_