*Proszę wszystkich o przeczytanie notatki na końcu rozdziału*
Stałem przy kuchennym blacie, krojąc mięso na wieczorne przyjęcie. Gdzieś w oddali słyszałem głos swojej matki, która zacięcie debatowała z rodzicielką Aureliusza na temat czerwonych gerber. Uśmiech sam wkradał się na usta, słysząc śmiech obu kobiet. Od kiedy się poznały zapałały do siebie przyjaźnią. Natalia wraz z Aureliuszem kroili za mną warzywa docinając sobie jak to drugie z nich krzywo kroi warzywo.
-Jesteś tak beznadziejny w krojeniu! Czy ty widzisz, że ten plasterek ma dwa centymetry?!-oburzyła się dziewczyna, machając chłopakowi kawałkiem pomidora przed nosem. Westchnąłem cicho, wkładając mięso do miski i zasypując je odpowiednimi przyprawami.
-I kto to mówi? Widziałaś tą pieczarkę? I niby jak ona ma nadawać się na szaszłyki? Taka malutka? Nikt jej nawet nie poczuje!-odgryzł się starszy chłopak, biorąc biedne warzywko i rzucając nim w dziewczynę.
-Dzieci nie bawcie się jedzeniem-mruknąłem, odkładając miskę do lodówki. Do wieczora zostało jeszcze sporo czasu. Przejąłem od nich pokrojoną zieleninę i zacząłem przygotowywać resztę poszczególnych rzeczy.
Oboje pokłócili się jeszcze chwilę po czym oburzona nastolatka wyszła z pomieszczenia. Zadowolony Aurel podszedł do mnie, obejmując mnie od tyłu. Wtulił swoją głowę w mój kark, delikatnie muskając go swoimi ustami. Po chwili nasze przytulone ciała zaczęły bujać się na boki do ciuchutkiej muzyki lecącej z radia.
-Wiesz, że kocham cię ponad wszystko?-wyszeptał, a ciepłe powietrze przyjemnie otuliło mój kark. Uśmiechnąłem się delikatnie, poprawiając swoje okulary, które stały się wygodniejszym rozwiązaniem niż soczewki.
-Nadal masz szlaban skarbie-wyszeptałem, całując chłopaka w policzek. Aureliusz jęknął przeciągle, kładąc głowę na moim barku.
-Jesteś okropny. Już tydzień się męczę.... Nawet nie wiesz jak byłoby nam teraz cudownie-wymruczał delikatnie, przesuwając swoje dłonie coraz niżej. Słyszałem jego cichy śmiech, który zawsze towarzyszył zadowoleniu. Uderzyłem go wolną ręką w dłoń.
-Dzięki chłopcy za pomoc poradzimy już sobie-przerwała nam matka Aureliusza, wchodząc do pomieszczenia. Mój chłopak instynktownie odsunął się ode mnie przez co jego rodzicielka zgromiła go wzrokiem. Kocham tę kobietę.
Chcąc uniknąć jeszcze bardziej żenującej sytuacji wyszedłem z kuchni, a mój chłopak potulnie ruszył za mną. Przebraliśmy buty informując resztę towarzystwa, że wychodzimy. Długo nie musiałem czeka, by poczuć jak dłoń czarnowłosego delikatnie wsuwa się w moją odpowiedniczkę, co jedynie spowodowało delikatny uśmiech na mojej twarzy.
Powoli kierowaliśmy się przed siebie, ciesząc się obecnością drugiego w ciszy. Nie potrzebowaliśmy zbędnych, wykrzyczanych słów, nieszczerych wyznań. Wystarczył mały gest, ciepły szept. Wystarczyła obecność i świadomość, że on zawsze był, jest i będzie przy moim boku. Dla mnie nie liczyło się nic innego. Chciałem jedynie miłości, która jest szczera i prawdziwa.
Gdy znaleźliśmy się na dobrze nam znanej polance usiedliśmy wygodnie na trawie, rozkoszując się ostatnimi, ciepłymi promieniami wrześniowego słońca. Aureliusz w milczeniu obracał w dłoniach źdźbło trawy, a jego zielone oczy rejestrowały każdy najmniejszy ruch roślinki.
-Brakuje mi tego-wyznałem, układając swoją głowę na kolanach chłopaka. Miałem cudowny widok na uśmiech mojego towarzysza.
-Czego?-zaciekawił się, zostawiając źdźbło i zajmując się moimi włosami. Przymrużyłem oczy wcześniej, zdejmując swoje okulary.
-Wszystkiego po trochę. Ciszy, spokoju, twojej bliskości-przyznałem cicho zażenowany swoimi uczuciami. Aureliusz zaśmiał się, odbierając to półżartem. Pogłaskał mnie delikatnie po czym ucałował moje czoło.
-Wróciłem do ciebie kochanie. A wiesz co to znaczy? Już nigdy nie pozostawię cię samego. Od teraz pójdziemy razem przez życie. W dobrych i złych chwilach, w zdrowiu i w chorobie-wyszeptał łącząc nasze dłonie.
Uniosłem się na łokciach kradnąc chłopakowi buziaka. Cicho pragnąłem, by jego słowa okazały się prawdą. Kocham Aureliusza, ale czasem mam wrażenie, że najpiękniejsze chwile już minęły. Czuje, że piwo z kolegami lub drink w klubie może stać się dla niego jeszcze ważniejsze. W końcu wie, że ze mną nie pójdzie do takich miejsc, bo za nimi nie przepadam. Odsunąłem od siebie te myśli. Najważniejsze jest to co dzieje się teraz. Nie to co było, nie to co będzie za piętnaście lat. Na pierwszym miejscu jest nasza miłość.
-To jak będzie z tym szlabanem?-wyszeptał figlarnie.
-Porozmawiamy o tym, gdy wrócimy do domu.
~~~~
Rozdział powstał na rzecz dwóch informacji.
Powstała nowa książka "Black butterflies". Jednym słowem Jikook.
Oraz druga, która was bardziej zaciekawi.
Druga część przygód Aureliusza i Nikodem.
"Halo? Aurel?"
Zapraszam na obie książki i życzę udanego dnia, wieczora, życia.
CZYTASZ
Halo? Niko?
Kısa HikayeGdy nie jesteś zbyt towarzyską osobą, a potrzebujesz kontaktu z innymi posuwasz się do ostateczności. Uciekasz się do znajomości w internecie. Okładka by: @_lazysloth_