1.

22.3K 721 102
                                    

📷 loudempsey: kiedy obsesja twojego brata sięga zenitu #thomasmcgregor #boxingnight

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

📷 loudempsey: kiedy obsesja twojego brata sięga zenitu #thomasmcgregor #boxingnight

👥 thenotoriousmma, malachidempsey, veradempsey.

Liczba polubień: 257
Komentarze:

rosieho: zazdroszczę 😍

harveyjepsen: lou i boks 😨😂

maura_7: bawcie się dobrze❤

pauldylan: gdzie mój bilet, gdzie ja? 😳

loudempsey: ja i bokserzy @harveyjepsen brakuje nam tu ciebie! 💕 @maura_7 oddam! @pauldylan

addisonsulivan: malachi, zostaw siostrę, zabierz mnie 😁

─ Konfiskuję ─ powiedział pospiesznie brunet i wyrwał mi z rąk telefon, automatycznie blokując ekran.
─ Hej, właśnie sprawdzałam ten, no... Ranking bokserów ─ krzyknęłam, wystawiając dłoń po komórkę, ale Malachi cofnął rękę do tyłu i w rezultacie tylko pociągnęłam go za rękaw bluzy.
─ Od kiedy? A to nie przypadkiem nowy post? ─ zapytał, pokazując na ekranie swojego telefonu post, który opublikowałam godzinę temu.
─ Nie, ma godzinę. A tak poza tym to sam siedzisz na instagramie ─ powiedziałam, wyciągając dłoń po telefon.
─ Przyszło mi powiadomienie.
─ Kłamca ─ mówiąc to wytknęłam język, ale Mal wrzucił moją komórkę do swojego worka na buty. Trudno nadążyć za modą.
Skoro nie było szans na odzyskanie go postanowiłam dać szansę ulubionej dyscyplinie mojego młoddszego brata i zaczęłam śledzić walkę, która szczerze powiedziawszy na samym początku nie wydawała mi się tak interesująca jak teraz.
Co prawda dopiero chwilę wcześniej zorientowałam się, że oznaczony przeze mnie Thomas McGregor już nie walczy i prawdopodobnie przegapiłam jego wygraną, siedząc na instagramie.
Niewybaczalne.
─ Więc to jest ten cudowny...
─ Nie zaczynaj ─ momentalnie uciszyła mnie Vera.
Mnie uciszyła, ale Malachi'ego uruchomiła.
─ Jest niesamowity. Ma zaledwie dwadzieścia cztery lata i kładzie każdego... Jego prawy...
─ To nie Bruno Mars, żeby się nim tak zachwycać. Jeśli kładzie wszystkich to może go oznaczę w poście ─ powiedziałam pod nosem i tylko się zaśmiałam, obrywając przy tym od mężczyzn po mojej lewej. Prawdopodobnie za zakłócanie ciszy, bądź przeszkadzanie. Na jedno wychodzi.
Gdy powrócili do oglądania walki zrobiłam to samo.
Z wielką uwagą zaczęłam śledzić ruchy domniemanego najlepszego boksera młodszego pokolenia, mimo że kompletnie na boksie się nie znałam. Byłam niczym Malachi, gdy zmuszony był do towarzyszenia mi podczas zakupu kosmetyków. O ile dobrze zrozumiałam wygrywał, więc postanowiłam wykorzystać krótki moment i wyjść z hali, ale gdy zaczęłam przeciskać się między pięcioma kolejnymi, spoconymi mężczyznami nagle cała reszta ławki poderwała się i zaczęła coś wykrzykiwać. O mało co nie zostałam przez nich staranowana przy tym manewrze, ale na szczęście Vera pociągnęła mnie za kieszeń spodni z powrotem na miejsce.
Malachi siedział w miejscu. Jego dłonie spoczywały splecione ze sobą na ustach i wydawał się tak na dobrą sprawę nawet nie oddychać. Zbliżenie na telebimie ukazało dwie postacie w białych strojach, które klękały przy niezawodnym bokserze a tłum zamilkł. Prawdopodobnie boks jest bardziej niebezpieczny niż każdy inny sport, więc obstawiałam najgorsze.
Walka została wstrzymana.

─ Nie rozumiem jak mógł się dać tak łatwo zaskoczyć ─ mruknął pod nosem Malachi, podczas gdy oglądał na telefonie słabej jakości filmik wrzucony na serwis youtube.
─ Nie każdy zawsze będzie wygrywał ─ odpowiedziałam, sięgając po talerz do górnej szafki. Wyjęłam go i zgarnęłam z patelni niewielką porcję jajecznicy z pomidorem, którą usmażyła mama.
─ Nawet najlepsi czasem mają gorszy dzień ─ wtrącił tata, składając Nowego New York Timesa.
─ Wszędzie piszą, że jest w szpitalu ─ podumował mój brat, ale tym samym temat Caluma zniknął z naszej kuchni.
Mama opowiadała o nowym przetargu na osiedle domów, a w tym czasie tata zabrał Verę po drodze do centrum, więc kuchnia opustoszała.
Prawie.
─ Nie masz dziś zajęć? ─ zapytałam, spoglądając na nieobecnego myślami brata. Chłopak tylko pokręcił głową i łaskawie oderwał wzrok od ekranu komórki. Spojrzał na zegarek spoczywający na jego nadgarstku i zerwał się z miejsca.
─ Nie, ale lecę do pracy na dziesiątą, do zobaczenia ─ powiedział pospiesznie pijąc kawę i ucałował policzek mamy.
─ Strasznie się przejął tym bokserem ─ zauważyła rodzicielka, podnosząc białą filiżankę do wymalowanych szminką ust.
─ Tak, uwielbia go. Gdybyś tylko słyszała... Calum to, Calum tamto.
─ Przez niego zaczął trenować, więc są plusy ─ zauważyła trafnie, więc skinęłam tylko głową i spojrzałam przed siebie, na wielkie okno za którym roztaczał się nasz bajeczny ogród.
─ Zajmę się dziś Yoachimem i Josie. Odwołaj Grace ─ oznajmiłam, sięgając po laptopa, którego przyniosłam aż tutaj. ─ Jedź już, bo się spóźnisz ─ uśmiechnęłam się i pożyczyłam jej powodzenia. Kobieta uśmiechnęła się i ucałowała bliźniaki w czoła, podczas gdy zajadały się jajecznicą. Upiłam łyk kawy i wpisałam w wyszukiwarkę hasło CALUM HOOD.
Znalazłam kilkanaście artykułów, stronę na wikipedii, oficjalną stronę, jego twittera, instagrama, stronę z informacjami o nim.
Kliknęłam pierwszy z artykułów i spojrzałam na nagłówek.
"NADZIEJA BOKSU O KROK OD ŚMIERCI"
Westchnęłam cicho i kliknęłam galerię zdjęć z walki. Z daleka nie byłam w stanie ich dostrzec tak dobrze, jak widzę ich teraz, więc naprawdę jestem zdziwiona gdy widzę z kim walczył. Przeciwnik był prawie dwa razy silniejszy od niego, a w każdym razie na takiego właśnie wyglądał. Nie spodziewałam się niczego dobrego, więc złapałam w dłoń telefon i sprawnym ruchem wyszukałam na instagramie jego profil. Przejrzałam pierwsze zdjęcia, ale żadne z nich nie pochodziło z dzisiejszego dnia. Ostatnie opublikowane zostało nagranie - zapowiedź wczorajszej walki.
Nie znając się na zasadach rządzących boksem nie miałam pojęcia, że ten incydent był aż tak groźny. Postanowiłam wrócić więc do artykułu, który jasno mówił o tym, że Vasquez wykorzystał dosłownie sekundę nieuwagi ze strony Hooda a jego nokaut okazał się na tyle poważny, że sportowiec przebywa obecnie w szpitalu. Dołączając do tego fakt, że mężczyzna upadł na deski z impetem.
Nie wiem dlaczego, ale poczułam chęć zyskania więcej wiadomości i jakiegoś zapewnienia mnie o tym, że nic mu nie jest. Z tego powodu bez zastanowienia kliknęłam niewielki pasek z napisem "Obserwuj" i wyłączyłam aplikację, ale nie wifi.
─ No to kto chce zbudować szałas Indiański, co? ─ klasnęłam w dłonie, gdy sześciolatki uniosły ręce w górę a zaledwie godzinę później byłam głównym architektem nieco dziwnego szałasu i bawiłam się z nimi, ścigając ich po ogrodzie, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia. Zatrzymałam się po drodze i sięgnęłam po telefon, leżący na huśtawce. Odblokowałam ekran, z którego zyskałam odpowiedź na swoje pytanie.
calumhood zaczął(a) cię obserwować.
Widocznie miał się całkiem dobrze.

Co do pierwszego rozdziału nie jestem przekonana, ale dalej będzie lepiej. trudno było mi zacząć!

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz