27.

4.7K 308 54
                                    

loudempsey: wczorajszy wieczór i największa atrakcja 🔥 ✨

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

loudempsey: wczorajszy wieczór i największa atrakcja 🔥 ✨

👥 johngmz

Liczba polubień: 221K.
brianlogandales, verademspey, maura_7, johngmz, jessbowen, joshuamontgomery, bryannaholly, crystalleigh, hudsonthames, royenglish i 221,003 innych lubią twoje zdjęcie.

Komentarze: (4085)

heidimuller: najpierw spotyka się z Calumem, teraz z Johnem, dziewczyna ma szczęście! 😢

johngmz: co za fotograf 🙈

brianlogandales: czuję się urażony @loudempsey 😡

bryannaholly: cześć @johngmz, co robisz na ig Lou? 😂😚

loonerly.x: 😍

veradempsey: no fajny ten twój John 😅💞

johngmz: miała na myśli pomijając Ciebie @brianlogandales 😂 triumfuje, zwiedzam @bryannaholly. Witaj @veradempsey 💖

rushmeno: nadal przyjaźnisz się z Calumem? @loudempsey

glorianna: #jouelle zdecydowanie 😈💓

stephen_gomez: no bracie, nie poznałem cię 😈

devon.maylfiger: ja ciągle uważam, że lepiej pasowaliście do siebie z @calumhood

martinlbrown: uwielbiam Johna, uwielbiam Ciebie, @loudempsey i uwielbiam Caluma. Jak żyć

joshuamontgomery: Pierwsze zdjęcie, na którym dobrze wyglądasz, nie jak idiota @johngmz

johngmz: też tam jesteś @stephen_gomez dzięki Josh, prawdziwy przyjaciel 💓😂 @joshuontgomery

Ostatni raz spojrzałam na zaproszenie od Josephine i westchnęłam cicho, chowając je z powrotem do koperty. Rok temu, kiedy Malachi oświadczył, że wbrew mojej woli zabiera mnie i Verę na walkę nigdy nie pomyślałabym, że znajdę się w takiej sytuacji. Niczym celebrytka jestem zapraszana na przeróżne imprezy, spotkania i koncerty. Nie powiem, że mi to nie odpowiada, ale miałam nadzieję, że w jakiś sposób pomoże jeśli chodzi o pracę. Restauracja, w której mnie zatrudniono co prawda jest jedną z ważniejszych na mapie Nowego Jorku, odwiedzają ją przeróżne sławy, ale bycie kelnerką nie jest moim marzeniem. W decyzji o odejściu utwierdziła mnie także Elsa i jej niezdarność, za którą to ja musiałam przepraszać ją, bo takiego zachowania uczono mnie na szkoleniach. Tak czy inaczej spotkałam się z mamą i opowiedziałam jej o niektórych szczegółach z życia a potem poprosiłam o pomoc finansową, bym mogła powrócić na studia od jesieni. Zgodziła się, a ja obiecałam jej, że wrócę do domu. I tak nie chciałam tutaj mieszkać, mimo tego, że Malachi'emu się podobało. Ustaliłam z nim, że znajdzie jakieś zastępstwo, nowego współlokatora pośród swoich znajomych, ponieważ jego uczelnia znajduje się jakieś siedem minut drogi stąd.
─ Trenuję z Calumem ─ wyznał w końcu mój brat, siadając przy stole w kuchni. Uniosłam wzrok znad laptopa, w którym szukałam coraz to nowszych ogłoszeń o pracy, a brunet splótł swoje palce ze sobą.
─ Skłamałabym mówiąc, że się nie domyśliłam.
─ Jak się uczyć to tylko od mistrza ─ powiedział pod nosem ─ nie może jeszcze wrócić do treningów i to go wykańcza.
─ Przykro mi to słyszeć ─ odpowiedziałam, spoglądając na ekran komputera.
─ Plus ta ustawka z Elsą.
─ Mógł się nie zgadzać. I tak nie walczy, więc co mu zależało. Ale to chyba już przestało być ustawką ─ wymamrotałam, a Malachi zmarszczył czoło i pochylił się nad stołem.
─ Co masz na myśli?
─ Że mu to odpowiada. Zgrywa poszkodowanego, twierdzi, że ustawka z Elsą jest złym pomysłem, a tak naprawdę jest szczęśliwy i świetnie, niech będzie, zasługuje na to ─ podniosłam nieco głos, a Malachi nie odpowiedział, więc zabrałam laptopa i wróciłam z nim do swojego pokoju. Moim zdaniem było dokładnie tak, jak powiedziałam. Calum był nieszczęśliwy, ale to jedynie dlatego, że nie wiedział czego chce. W Elsie był zakochany rok, dwa lata wstecz i teraz w końcu z nią jest a ich "ustawka" z całą pewnością skończyła się z momentem, gdy poszli pierwszy raz do łóżka, bo tego umowa nie obejmuje. I może razem z wprowadzeniem się, bo nikt tego nie planował. Teraz pokażą się razem na imprezie urodzinowek Jo i Alexa i naprawdę nie wiem czy chcę tam być. Tym bardziej, że zaproszenie obejmuje tylko mnie i Malachi'ego, który wkupił się w łaski Irwina i Deleona już dawno temu. Chętnie pojawiłabym się tam z Johnem, ale on nie przyjaźni się z solenizantami. W zamian za to otrzymam Dalesa i Crystal, ale prawdopodobnie i Alexę. I tylko to mnie cieszy, jeśli zaprosili Irwina z osobą towarzyszącą, bądź ją z imienia i nazwiska.
Malachi nic więcej nie mówił. Wziął prysznic i wyszedł do pracy. Jako, że była sobota przejrzałam resztę ogłoszeń i posprzątałam w mieszkaniu. Potem zaprosiłam Johna.

Na samym początku planowałam zostać z nim w domu, obejrzeć jakiś film, serial i zamówić pizzę, ale John wyciągnął mnie do restauracji, gdzie na degustowaniu wina spędziliśmy kilka gldzin a potem do kina. Obejrzeliśmy świetny thiller i komentując fabułę oraz grę aktorską weszliśmy schodami na górę. W międzyczasie gdy szukałam kluczy od mieszkania drzwi windy rozsunęły się i wysiadł z niej Calum. W dopasowanym i zapewnie cholernie drogim garniturze wyglądał naprawdę dobrze, pomimo tego, że nie był on już idealnie wyprasowany. W akompaniamencie śmiechu z windy wysiadła także Elsa w długiej, błękitnej sukni z dużym rozcięciem. Przez chwilę ich obserwowałam, mimo że nie chciałam wodzić za nimi wzrokiem. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Malachi musiał być jeszcze na imprezie u Harveya, bo dochodziła pierwsza.
─ Cześć wam, sąsiedzi ─ wymamrotała Elsa jako pierwsza. Calum spojrzał w naszym kierunku i jedynie uniósł dłoń. Chwilę później przywitał się z Johnem poprzez uściśnięcie ręki a ze mną przez zwyczajowy całus w policzek. W ten sam sposób John przywitał się z nimi.
─ Piękny wieczór ─ zagadnął Hood.
─ Miło było was spotkać, naprawdę. Byliśmy na randce, chcemy ją dokończyć, więc... ─ zagadnął John, unosząc sugestywnie brwi ku górze. Calum zrobił krok w tył.
─ Jasne, dokończyć, rozumiem ─ mruknął i gdy Elsa wyjęła klucze od mieszkania skinął głową. ─ Dobranoc i nie bądźcie za głośno ─ zażartował, dołączając do Elsy.
I wtedy poczułam się dziwnie. Jakby już kompletnie nie obchodziło go to co robię, ale z drugiej strony czego mogłam się spodziewać. Nasz związek się zakończył i każdy miał swoje życie.
Otworzyłam drzwi i nim zrobiłam krok, a John położył dłoń na moim pośladku usłyszeliśmy ponownie głos Caluma.
─ Hej, John ─ powiedział, a gdy Gomez się odwrócił Calum uderzył go z pięści w twarz na tyle mocno, że chuderlawy brunet przywarł plecami do ściany i zaraz zjechał po niej na zimną posadzkę.
─ Oszalałeś? ─ krzyknęłam, klękając przy Johnie. ─ Nic ci nie jest? Boli?
─ Popieprzyło cię? ─ krzyknął do Caluma, który stał teraz nad nim. Elsa złapała go za dłonie, ale tylko ją od siebie odepchnął. ─  Chyba złamał mi nos, skurwysyn ─ mruknął Gomez. Chciałam mu jakoś pomóc, ale kompletnie się na tym nie znałam. Co mu strzeliło do głowy?


Ahaha jeden z moich lepszych rozdziałów!
Opinie? 😀

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz