13.

7.7K 355 22
                                    

loudempsey:  🌉🌊

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

loudempsey:  🌉🌊

👥 calumhood.

Liczba polubień: 19K
bryanaholly, lukehemmings, malachidempsey, veradempsey, gloriaefficien, beathomes, locermen, harveyjepsen and 19,617 others liked your photo.

Komentarze:
(Zobacz więcej)

calumhood:  💕

doriamne: 😍😍

flaminede: jesteście parą? 😍

veradempsey: kochani 💖

malachidempsey: 

victoriaseyfrie: lubię was razem. Życzę szczęścia 😊

loudempsey: 💖   @victoriaseyfire

maura_7: 🙈

─ Ashton i Bryana ─ powtórzyłam, a Calum odłożył na talerz burgera i pokręcił przecząco głową.
─ Nie sądzę. Rozmawiali trochę wtedy, na wakacjach, ale Bryana nie chce do niego wracać. Może Brian namieszał jej w głowie. Poza tym jest jeszcze Alexa. Przyjaźni się z Crystal i w sumie to z Ashtonem też  ─ wyjaśnił, opierając łokcie na blacie stolika.
─ Byłeś kiedyś w Alpach? ─ zapytałam nie mogąc wytrzymać. Taka była moja wada, wszystko musiałam wiedzieć, znać prawdę, bo w przeciewnym wypadku gnębiłoby mnie to co najmniej do końca życia. I tak nosiłam się z tym od miesiąca i za każdym razem gdy się spotykaliśmy miałam ochotę zapytać go o tamtą dziewczynę z fotografii.
─ Słucham? ─ zapytał rozbawiony, a Malachi po raz pierwszy uderzył mnie w udo.
─ Jakiejś miejscowości u stóp Alp. Są przepiękne ─ kontynuowałam i nastąpiło drugie uderzenie.
─ Bardzo trafnie, Lou ─ mruknął mój brat, a Calum zmrużył oczy, przyglądając się nam znacznie uważniej niż dotychczas.
─ O co tutaj chodzi? ─ zapytał, układając łokcie na blacie stolika. ─ No powiedz mi Louelle.
─ Gdy zostaliśmy na Manhattan Beach chcieliśmy obejrzeć film i przysięgam, że kompletnie przypadkowo znaleźliśmy tamto zdjęcie ─ przyznał mój słaby brat. Tym razem to ja uderzyłam go w udo, choć z drugiej strony to nawet cieszyłam się, że owa wiadomość nie padła z moich ust. I że w ogóle padła, bo ledwo wytrzymałam ten miesiąc, zapewne zachowując się naprawdę dziwnie. Bo Calum nie raz pytał mnie o powód, a ja za każdym gryzłam się w język, by nie wyjść na wścibską.
─ Jakie zdjęcie?
─ Dziewczyny podobnej do mnie ─ odpowiedziałam niemalże automatycznie po jego pytaniu.
─ Oh ─ wymamrotał i podrapał się po karku, szukając zapewne odpowiednich słów.
─ Przepraszam, nie powinnam, ale nigdy nie wspominałeś o niej nawet słowem.
─ Zostawię was ─ powiedział pospiesznie Malachi, ale Calum pokręcił przecząco głową.
─ I tak już nie jestem głodny ─ powiedział, odsuwając talerz od siebie.
Calum poprosił mnie abyśmy wyszli na zewnątrz i przeszli się wzdłuż brzegu a wówczas wszystko mi wyjaśni. Bynajmniej tyle, ile będę chciała wiedzieć, więc się zgodziłam. Malachi pożegnał się z nami i udał się w kierunku przystanku autobusowego, tym samym prosząc abym zadzwoniła gdy będę wracać i równocześnie obiecując, że odbierze auto od mechanika i wówczas mnie. Podziękowałam i dałam Calumowi poprowadzić się za rękę w kierunku oceanu pełnego surferów.
─ To Ruth. Ruth była moją narzeczoną, w zasadzie... Zaręczyliśmy się właśnie tamtego dnia i wszystko miało się naprawdę świetnie, było na dobrej drodze. Potem zacząłem walczyć, a ona nie mogła tego znieść. Jej rodzice i z resztą ona sama też... pragnęli abym zajął się czymś poważnym, zaczął pracę w jakiejś korporacji, ale nie szczególnie czułem się dobrze pod krawatem w świetnie dopasowanych marynarkach. Uznali, że nie zapewnię jej dobrej przyszłości i wszystko się jakoś zepsuło. Potem były wieczne kłótnie i awantury, gdy wylatywałem na zagraniczne walki, ale nie jest to coś, o czym chciałbym mówić ─ zakończył swój monolog i spojrzał na rozbijające się na brzegu fale. Wydawał się smutny, nawet bardziej niż kiedykolwiek. Może i znałam go krótko, ale dotychczas widywałam go z niemal przyklejonym na usta uśmiechem. Teraz poruszyłam widocznie bardzo bolesny temat, więc w odpowiedzi na jego słowa tylko przytuliłam go, gdy stanęliśmy na brzegu.
─ Nie chciałam rozdrapywać ran ─ powiedziałam cicho, tłumiąc głos przez jego koszulkę.
─ Zagoiły się już dawno temu ─ odpowiedział, obejmując mnie.
─ Myślisz o niej czasem? Co robi, jak się miewa?
─ Mam nadzieję, że znalazła kogoś, kto ją pokochał, kto dla niej każdego dnia włoży elegancką koszulę i będzie sztucznie się uśmiechał na uroczystościach rodzinnych  ─ mruknął w moje włosy i westchnął cicho, patrząc na piasek.
─ A co w wypadku gdyby wróciła? ─ zdecydowałam się zadać i to pytanie, ale Calum roześmiał się pod nosem i odsunął na niewielką odległość, ręce kładąc na moich ramionach.
─ To niczego by nie zmieniło ─ odpowiedział, a na jego usta zakradł się uśmiech. Na tyle zaraźliwy, że nieświadomie sama też się uśmiechnęłam, a on poszerzył swój.
─ Cieszę się, że mi o tym opowiedziałeś ─ powiedziałam cicho, gdy ruszyliśmy dalej, wzdłuż oceanu.

─ Ruth? ─ zapytała Vera, sięgając po swojego laptopa.
─ Nie wspomniał o nazwisku.
─ I wyglądała tak jak ty?
─ Prawie tak jak ja ─ powiedziałam pod nosem i sięgnęłam po talerzyk, na którym spoczywał kawałek sernika. ─ A jak tam ty i Scott? Jednak się rozstajecie? ─ zapytałam, wbijając widelczyk w ciasto.
─ Tak, powinien na dniach dostać papiery ─ machnęła ręką i kilkakrotnie uderzyła w klawiaturę swojego starego Acera. Wciąż nie mam pojęcia dlaczego go trzyma. Chyba z przywiązania, bo laptop ledwo za nią nadąża i bardzo często się zawiesza, a Vera wówczas traci wszelkie niezapisane dokumenty i rzuca talerzami, szklankami czy wszystkim, co ma pod ręką ze złości.
─ Więc to naprawdę koniec? Powiedziałaś już rodzicom?
─ Nie chcę ich denerwować. Powiem im w święta ─ powiedziała pod nosem i wysunęła szyję w kierunku ekranu.
─ Na pewno w święta ich nie zdenerwujesz.
─ Przyjdę z Ryanem. Mąż to mąż, czy to ważne jaki? ─ zapytała, zerkając na mnie jedynie na ułamek sekundy.
─ Chcesz mi powiedzieć, że planujesz wziąć ślub z Ryanem do świąt? ─ zapytałam, odkładając talerzyk.
─ Mamy już sierpień. Zanim dostanę rozwód będzie październik. Na początku grudnia... Może zaczekamy do maja ─ powiedziała, obracając ekran komputera w moim kierunku.
─ O mój Boże, to ona. Skąd wiedziałaś?
─ Ruth Miller ─ powiedziała pod nosem i sama wysunęłam szyję, by lepiej zobaczyć zdjęcie na ekranie.
─ Poczekaj. Bierzesz ślub z Ryanem?
W tym momencie Vera podniosła dłoń i pokazała mi przepiękny pierścionek z malutkim brylantem. Zasłoniłam usta dłonią i wolną chwyciłam jej dłoń w swoją.
─ Zaręczyliśmy się w niedzielę ─ wyznała z uśmiechem, więc go podzieliłam, mimo że nawet nie znałam tego Ryana i miałam wrażenie, że moja siostra także go nie znała zbyt długo. W końcu między nią a Scottem było dobrze jeszcze na wiosnę...  Ale życie bywa przewrotne.
─ Nie wiem co powiedzieć.
─ Może gratulacje? ─ zapytała ze śmiechem, gdy ją przytuliłam. Drugi ślub mojej siostry, a ja wciąż nie mam za sobą nawet zaręczyn. ─ Sprawdź ją ─ zachęciła mnie, wskazując na ekran komputera ─ możesz do niej napisać.
─ Ufam Calumowi w stu procentach, nie muszę już niczego sprawdzać ─ powiedziałam cicho, widząc wzmiankę o tym, że nijaka Ruth Miller ma zamiar wydać książkę, swoją biografię, w której porusza temat burzliwego związku z Hoodem.
─ Jesteś pewna? Skojarzyłam ją, bo czytałam, że będzie wydawała książkę o jakimś bokserze. Niezbyt ciekawa historia, tak się domyślam, ale jest takie zainteresowanie premierą...
─ Jego przeszłość mnie nie interesuje. A ona... pewnie żeruje na jego sławie, żeby się wybić i wymyśla te bzdury ─ powiedziałam pod nosem i zamknęłam laptopa.
Wówczas pomyślałam, że dobrze zrobiłam.
I byłam o tym przekonana.

Aż sama jestem w szoku, że wymyśliłam coś takiego...
Jak myślicie? Komu tu ufać 😂

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz