38.

4.3K 249 93
                                    

📌 Manhattan Beach, Nowy Jork.

bellahadid, martingarrix, lukehemmings, maejor, neymarjr i 2,719,290 innych osób lubi Twoje zdjęcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

bellahadid, martingarrix, lukehemmings, maejor, neymarjr i 2,719,290 innych osób lubi Twoje zdjęcie.

calumhood: zawsze dostawałem od Was mnóstwo wiadomości i e-maili, ale teraz, po wywiadzie dla @goodmorningamerica liczba przerosła oczekiwania tysiąc razy. 👀👀 Nie twierdzę, że mnie to nie cieszy, ale naprawdę chciałbym odpisać każdemu. Jednak nie jest to możliwe. 😑 W większości maili pojawia się pytanie o Louelle. Otóż chciałbym aby pierwszy raz było to oficjalne. Tak, jesteśmy znów razem. Nie mogę opisać swojego szczęścia w ostatnim czasie. Czuję, że wracam do dawnego siebie dzięki niej 💓 dlatego chciałbym abyście zaakceptowali moją decyzję. Każdą, jaka by nie była i nie pisali obraźliwych komentarzy na temat osoby, którą kocham. Dziękuję, Calum.

więcej komentarzy

glamorousvicky: aaaaaa stało się! 🙈 kocham was💓

prahamonie: ja tam się cieszę, że zmądrzałeś 💞

karlienny: gdzie Elsa 😢😢

bohnes: 👐

josephineskriver:

hoodisabae: bylebyś był szczęśliwy

lalum4ever; w końcu!!!! 💓💓💓

elsahosklove: dlaczego ona, elsa jest tysiąc razy lepsza!

veradempsey: traktuj ją dobrze 💫

Kolejny wieczór i kolejny dzwonek do drzwi.
Po raz kolejny miała wejść do mieszkania, w progu wymieniając tylko nazwę dania, na które dziś miała ochotę, ale tym razem weszła, demonstrując siatkę z pobliskiej restauracji, która miała chyba najlepsze burgery w całym Nowym Jorku.
Więc w odróżnieniu do innych wieczorów dziś usiedliśmy od razu w salonie i nie czekając na nic zabraliśmy się za jedzenie posiłku. Louelle o dziwo znów nie była zbyt rozmowna, a kiedy już zaczęła mówić, to każdy temat skłaniał się ku Ashtonowi i jego prze dziwnym trzyosobowym związku, który bynajmniej chciał kiedyś stworzyć.
A ja nie miałem nawet ochoty o tym rozmawiać. Od dawna się nie odzywał. W zasadzie ostatni raz widziałem go jeszcze przed wywiadem dla Good Morning America, kiedy to popijał najlepszą whisky jaką miałem w mieszkaniu. Z tego co mi zaś wiadomo kilka dni temu wrócił do Londynu. W końcu zbliżał się mecz z Manchester United, a tutaj... I tak nie miał czego szukać. Brian od miesięcy pilnował by Bryana zapomniała o tym co było i całkiem dobrze mu to szło. Zbyt dobrze, by Ashton teraz to zniszczył. Ale mimo to z nim porozmawiała i sam wrócił do domu, by porozmawiać o tej całej sprawie z Alexą.
Poza tym niewiele wiedziałem, bo Ashton nie odpisywał. W sumie to nawet mu się nie dziwiłem. W końcu nie rozstaliśmy się miło ostatnim razem, ale wciąż mimo to mam nadzieję, że niedługo zadzwoni.
─ Byłam u Very.
─ I u panicza Williama? Dlaczego mnie nie zabrałaś. Przecież jestem twoim chłopakiem ─ zaatakowałem ją rozbawiony. Lou skinęła głową ze śmiechem.
─ Przepraszam, nie chciałam ciągać cię do płaczącego, zasmarkanego dziecka ─ odparła, unosząc brwi ku górze.
─ No przestań, to dziecko. Ma prawo płakać i być zasmarkane.
─ Od kiedy tak bardzo lubisz dzieci? ─ zapytała, siadając wygodniej na kanapie.
─ Od zawsze. Lubię dzieci gdy są czyste, pachnące i przede wszystkim nie moje ─ dodałem, śmiejąc się, ale Louelle już mi nie zawtórowała.
W zamian za to spojrzała nieco zakłopotana na swoje palce, którymi zaczęła się bawić.
─ Powiedziałem coś nie tak? ─ zapytałem w końcu, gdy od kilku minut odpowiadało mi milczenie.
─ Nie, to nie to.
─ Więc co? Coś cię trapi? ─ kolejny raz zamilkła. Usiadłem obok niej i dopiero wtedy podniosła wzrok, by na mnie spojrzeć.
─ Wszystko jest nie tak.
─ Myślałem, że idzie nam dobrze ─ wyszeptałem, a brunetka automatycznie dotknęła mojego policzka.
─ Bo idzie. Jest naprawdę cudownie. Nawet lepiej ─ wyszeptała, a gdy zadałem kolejne pytanie znów spuściła wzrok.
─ Więc w czym problem?
─ We mnie. Jest coś, czego nie wiesz.
─ Czego? ─ skłamałbym, mówiąc, że się nie zmartwiłem. Zastanawiałem się nawet o co mogło chodzić, ale nigdy nie obstawiłbym takiej odpowiedzi.
─ Pamiętasz gdy byliśmy na Ibizie?
─ Jasne, to było chyba ze trzy miesiące temu.
─ Dwa i pół. Śmialiśmy się, że miałam kaca, potem te nasze żarty i ja... Ja naprawdę chyba jestem w ciąży, Calum ─ dodała już znacznie ciszej. Przetarłem twarz w dłoniach, próbując poukładać sobie w głowie to, co właśnie powiedziała.
To znaczy jasne, pamiętałem tamtą sytuację, ale to były tylko żarty. Nikt nie brał nawet pod uwagę tej możliwości.
W dodatku ta cholerna sytuacja z weekendem w Vegas i jej wcześniejszym związkiem z Johnem.
─ Błagam cię powiedz coś, cokolwiek ─ usłyszałem zanim złapała mnie za dłoń. Popatrzyłem przed siebie, wciąż się nad tym zastanawiając.
─ Byłaś u lekarza?
─ Nie.
─ Ciągle nie? Minęły ze trzy miesiące ─ podniosłem głos, a dziewczyna pokręciła głową.
─ Niby tak, ale czułam się świetnie.
─ Więc pójdziesz jutro ─ dodałem, wstając z kanapy. To nie miało sensu. Jeśli zastanowić się nad tym głębiej to nawet nie przytyła. Co prawda potem tłumaczyła mi, że i z tym bywa różnie, dlatego nie może wykluczyć tej możliwości na podstawie tego aspektu. Ale ja wciąż nie wierzyłem, że mógłbym mieć takiego pecha. Kiedy wszystko było już poukładane, a my zaczęliśmy nasz związek od nowa znów zaczęły się schody.
Dziecko, kiedy mieliśmy tyle planów. Louelle chciała zająć się modelingiem i dać sobie szansę na kontrakt z agencją, zaś ja miałem zająć się trenowaniem młodych boserów. Poza tym sporządziliśmy nawet listę miejsc na świecie, które chcielibyśmy zobaczyć. Gdyby tego było mało zaplanowana została już nasza podróż do Włoch i Japonii, a teraz pojawił się punkt zwrotny.
─ Nie martw się ─ powiedziałem cicho, gdy usiadła skulona na kanapie. Jej oczy wciąż były skierowane na ocean za oknem, ale z całą pewnością to nie o nim teraz myślała. Prawdopodobnie jej myśli się kłębiły, nie mogła przestać analizować sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
─ Jak mam się nie martwić? ─ zapytała bez wyrazu, a więc usiadłem obok niej.
─ To nic. Nawet jeśli to prawda, to damy radę.
Mówiąc to pocałowałem ją w czoło. W zasadzie miałem już dwadzieścia sześć lat i gdybym prowadził spokojne życie, znalazł odpowiednią kobietę pewnie powoli zdecydowałbym się na założenie rodziny, ale kiedy ten fakt był tak bliski wciąż nie mogłem wybić z głowy myśli o tym, że kończy się pewien etap w moim życiu i zaczyna ten, który jest pełen wyrzeczeń dla dobra dziecka.
I dopiero wtedy do mnie doszło, że jest jeszcze jedna istotna sprawa.
Jeśli ciąża okaże się prawdą to kto jest ojcem?


Ahaha się zrobiło.
A wy? Wolicie by nie była w ciąży?
Piszcie, podyskutujemy 👇👅

Edit: kto nie zajrzał jeszcze na ff "riwiera" to szybciutko 😂😂

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz