14.

7.4K 372 15
                                    

calumhood: 📷  @brianlogandales

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

calumhood: 📷  @brianlogandales

Liczba polubień: 1,1m
jutinbieber, ashtonirwin, hoskelsa, bohnes, louisecampbell, loutommo19, harrystyles, cherrymcgowan, loudempsey and 1,172,111 others liked your photo.

Komentarze:
(Zobacz więcej)

norahjamees: 😍

ulrsugom: jaki poważny 😂

loudempsey: 🐻

sashamlogne: czy to prawda, ze będzie książka o tobie?

crystalleigh: 💕

brianlogandales: ktoś tu ma predyspozycje na fotografa

michaelclifford:  tak, bo cal na modela nie 😂 @brianlogandales

haydenmor: poradziłby sobie @michaelclifford

jackyobrian: woah 😍

yonneymj: cudne zdjęcie ☺


─ Nie jest dobrze, nie będę cię okłamywał. Nie dość, że nie walczysz, nie przynosisz zysku to w dodatku jeszcze to ─ powiedział pod nosem Joshua, rzucając na blat gazetę, a dokładniej mówiąc jeden z tych beznadziejnych brukowców.
─ Ruth Miller? ─ zapytałem pod nosem i szybko otworzyłem ją na odpowiedniej stronie.
─ Wiadomość do prasy wyszła dwa tygodnie temu. Tak jak i data premiery. Na marginesie planowana na grudzień  ─ pierwsze wtrącenie, a Josh zaczął gestykulować rękoma ─ Ludzie nie połączyli faktów. Ruth napisała dwa rozdziały i wydawca to pokochał. Z resztą czego tu nie kochać, sławny bokser opisany w książce swojej byłej dziewczyny ─ wymamrotał pod nosem i włączył ekspres do kawy.
─ Powiedziała coś więcej o tej książce? ─ zapytałem, sięgając po jogurt.
─ Owiana tajemnicą. Ma pokazać twoje sekrety. Naprawdę nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale ona ma wycofać tę publikację  ─ powiedział wprost. Odłożyłem łyżeczkę i przetarłem twarz dłońmi.
─ Jak to sobie wyobrażasz? Nawet nie wiem gdzie mieszka. Poza tym nawet by mnie nie posłuchała ─ dodałem, próbując się jakoś obronić, ale Josh uniósł dłoń, bym przestał mówić.
─ To wymyśl coś żeby chciała cię posłuchać, bo nie śpię po nocach z powodu dziecka i ciebie. Oboje doprowadzacie mnie do szału. Ta książka nie może trafić do księgarni w grudniu. I w ogóle nigdy ─ mruknął i zostawiając ciepłą kawę opuścił moje mieszkanie. Josh może i czasem miał skłonności do dramatyzowania, ale w tym przypadku niestety miał rację. Obecnie można sprzedać wszystko, jeśli doda się do tego odpowiednie kłamstwo, a Ruth znała mnie jak nikt inny. Nic dziwnego więc, że Joshua bał się, że ta książka mi zaszkodzi. W końcu na pewno nie znajdę w niej nawet zdania odnośnie tego jak dobrym człowiekiem jestem. Wiele można powiedzieć o naszym związku, ale z pewnością daleko było nam do ideału.
Słysząc dźwięk telefonu westchnąłem cicho i spojrzałem na zegarek, wiszący na ścianie nieopodal mnie. Czternasta. Czyżby już zaczęły sypać się propozycje wywiadów, w których pytany będę o to, co Ruth chce o mnie napisać?
Widząc zdjęcie Lou odetchnąłem i odebrałem, przyciskając telefon do ucha.
─ Hej.
─ Hej, zgadnij co ─ powiedziała radośnie, więc tylko uśmiechnąłem się pod nosem.
─ Co?
─ Mam coś ─ usłyszałem w słuchawce, a chwilę później kolejny dzwonek do drzwi.
─ Daj mi chwilę, ktoś mnie nęka od rana, muszę otworzyć ─ mruknąłem pod nosem. Od rana nieustannie wydzwaniał do mnie naprzemiennie Josh, trener i znajomi informacją o  wspaniałej książce na mój temat, aż miałem tego serdecznie dość.
Otworzyłem drzwi oczekując sąsiada z dołu, bo kto inny wszedłby bez użycia domofonu.
─ Dzień dobry─ powiedziała radośnie brunetka, od wejścia podająca mi karton z pizzą. Dopiero gdy go od niej odebrałem zdecydowała się wejść do środka. Rozlączyłem się i podążyłem za nią do salonu.
─ Pewnie jesteś głodny.
─ Życia bez problemów? Jasne. Ale niestety ─ mruknąłem w odpowiedzi a Louelle usiadła na kanapie, więc postawiłem karton na stoliku pomiędzy kanapami.
─ Więc już wiesz.
─ Ty też wiesz?
─ Wszyscy wiedzą ─ odparła cicho.
─ To dotyczy mnie, więc jakbym miał nie wiedzieć?
─ Dwa tygodnie nie miałeś pojęcia, że twoja była zamieszkała w Orlando i tam pisze książkę o tobie ─ mruknęła pod nosem, a ja otworzyłem karton z logo naszej ulubionej pizzerii. Oboje zabraliśmy po kawałku i usiadłem na przeciw niej.
─ Nie interesowało mnie jej życie po naszym związku, ale kiedy już znów dotyczy mnie nie sposób się tym nie martwić. Josh jest wściekły ─ powiedziałem pod nosem.
─ To wydaj oświadczenie, że to kłamstwa.
─ Chciałbym, ale jeszcze nie powiedziała co dokładnie tam będzie.
─ A co może być? Obsmaruje cię przed całym światem i nic z tym nie zrobisz? ─ zapytała, wymachując kawałkiem pizzy.
─ Nie wiem, Josh każe mi z nią porozmawiać żeby nie publikowała tej książki. Musiałbym polecieć do Orlando, znaleźć jej adres, spróbować z nią porozmawiać, ale i tak by mnie nie posłuchała, więc straciłbym dwa dni i trochę kasy ─ przyznałem, opierając się wygodnie.
─ Jeśli polecisz do niej i ktoś cię na tym złapie to ludzie pomyślą, że masz coś na sumieniu ─ powiedziała, pochylając się nad stolikiem.
─ Każdy ma coś na sumieniu, Lou ─ wyznałem, spoglądając przez ramię na zmierzającego w naszym kierunku Ricardo. Kot zwinnie ominął moje porozrzucane rzeczy i wskoczył na kolana dziewczyny. Zjadła i zajęła się głaskaniem go, podczas gdy ja zmuszałem się do zjedzenia pierwszego kawałka. Nie mogłem myśleć o niczym innym. Przed laty wyjechała i nasze drogi już nigdy nie miały się skrzyżować, a jednak najprawdopodobniej polecę do niej, do Orlando i będę błagał, by nie niszczyła mojego poukładanego życia.
─ Vera pokazała mi ją dwa dni temu, ale nic nie mówiłam, żebyś nie pomyślał, że ci nie ufam ─ wyszeptała, gdy już oboje siedzieliśmy na kanapie a Ricardo spoczywał w połowie na moich kolanach, a w połowie na jej.
─ Nie pomyślałbym tak.
─ Pomyślałbyś, że cię sprawdzam.
─ Nie prawda ─ zapewniłem ją ─ bardziej, że jesteś zazdrosna czy coś w tym stylu ─ mruknąłem, trącając ją głową w ramię i roześmiałem się, obserwując ją uważnie.
─ A co w wypadku gdybym naprawdę była? ─ zapytała cicho, unosząc wzrok na moją twarz. Uśmiechnąłem się znacznie szerzej i objąłem ją ramieniem, opierając swoje czoło o jej czoło.
─ Jak będzie to brzmiało, gdy powiem, że na to właśnie liczyłem? ─ zapytałem ze śmiechem, gdy dostrzegłem uśmiech i na jej twarzy.
─ Całkiem dobrze, bo może odrobinę byłam ─ wyznała już znacznie ciszej i przymknęła powieki, a wówczas nie myśląc sporo musnąłem delikatnie jej wargi. Z czasem delikatne muśnięcie ustąpiło miejsca coraz to czulszym pocałunkom, a ja już wiedziałem, że chciałbym, aby stała się moją codziennością, żeby była ze mną na dobre i na złe.

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz