6.

9.8K 474 116
                                    

calumhoodofficial: nie ma to jak wrócić na ring tylko po to, by na nim posiedzieć i popatrzeć 👐🚀 niestety ja muszę jeszcze poczekać na powrót, ale chętnych mogę potrenować 👊

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

calumhoodofficial: nie ma to jak wrócić na ring tylko po to, by na nim posiedzieć i popatrzeć 👐🚀 niestety ja muszę jeszcze poczekać na powrót, ale chętnych mogę potrenować 👊

Liczba polubień: 962K

bohnes, joanmgretter, freysteve, lukehemmings, malachidempsey, noemidplay, brucewycott, chckcamp, bellahadid, michaelclifford, rosieho, brianlogandales and 962,002 others liked your photo.

Komentarze:
(Zobacz więcej)

malachidempsey: 🔥🔥

danopaullo: widoki pierwszorzędne!

oleksysmokev7: o ja 😍

bryanaholly: 👑👸

caalpaal6: wtf kto to

tonyaparker6: czy to louelle? 😍 @calumhoodofficial

dylanmarmaro: to mówisz, że gdzie trenują takie dziewczyny? 😊😂

brianlogandales: #views

brasthon4ev: #loulum 😂

justinbieber: 💪

julianeoo: oficjalnie zaczynam trenować

thomermatga: #calelle? 🙈

─ Powinnam polubić to zdjęcie? ─ zapytała, sięgając po butelkę z wodą. Zaśmiałem się pod nosem i zgasiłem ekran telefonu, tym samym odkładając go na bok, na stertę ciuchów.
─ Nie chciałaś żebym cię oznaczył, więc możesz dla pozorów je polubić. I tak na marginesie, będzie to co najmniej podejrzane jeśli tego nie zrobisz ─ odpowiedziałem, przeczesując palcami włosy i tym samym zaczesałem je do tyłu.
─ To polubię ─ odpowiedziała, biorąc w dłoń telefon. Kilka uderzeń palca i kolejny sygnał mojego telefonu. A raczej podświetlenie ekranu, bo już dawno wyłączyłem dźwięk.
─ Więc jak ci się podobało?
─ Teraz nie jestem pewna, czy powinnam odebrać to jako randkę czy trening. Dość nowatorski pomysł na randkę ─ powiedziała pod nosem, a ja w odpowiedzi się zaśmiałem.
─ Faktycznie lubisz powtarzać to słowo ─ zagadnąłem, gdy uśmiechnęła się w moim kierunku. ─ Powiedzmy, że to dwa w jednym. Nie spodziewałem się, że zadzwonisz.
─ Ja też nie, ale Vera mnie przekonała ─ wyjaśniła krótko i podniosła jedną z rękawic ku górze. ─ Przyszła wtedy na plotki i wino i tak to się skończyło. Ja, z tobą na ringu. Marzenie niejednej dziewczyny, co?
─ To dlatego nie chciałaś żebym cię oznaczył ─ powiedziałem pod nosem, a Lou tylko skinęła głową. ─ Dobrze, to w takim razie chodźmy coś zjeść. Na co masz ochotę?
─ Jadłeś kiedyś kebab, gwiazdo? ─ zapytała, podnosząc się z miejsca.
─ Może jestem gwiazdą, ale jeszcze wiem co dobre ─ odparłem, śmiejąc się pod nosem i podałem jej dłoń. Kiedy wstała z moją pomocą spakowaliśmy rzeczy i Lou poszła do szatni. Jako, że ja nie ćwiczyłem, a jedynie czasem co najwyżej pokazywałem jej co powinna zrobić i jak spakowałem tylko resztę rzeczy i usiadłem na ławce, zaglądając na instagram. Zaśmiałem się pod nosem, czytając komentarze i wybrałem numer do Michaela, wciąż obserwując, czy brunetka przypadkiem nie opuściła już szatni.
─ No witaj mistrzu ─ usłyszałem jego głos po drugiej stronie.
─ Hej, Michael.
─ Co dobrego? Jak tam panna idealna?
─ Naprawdę idealna. Spędziliśmy trzy godziny na ringu trenując i rozmawiając. Nawet nie wiem kiedy to minęło. Czuję się jakbym znał ją od lat. Do tego jak wygląda...
─ Widziałem zdjęcie ─ odparł szybko i westchnął cicho. ─ Cieszę się ─ dodał równie prędko, więc tylko skinąłem głową i spojrzałem na rękawice.
─ Bryana i Brian już ją polubili.
─ Crystal też. Też ją polubię ─ powiedział pod nosem.
─ Muszę kończyć, idziemy coś zjeść. Odezwę się potem ─ i rozłączyłem się, dostrzegając jej postać przy drzwiach.
─ Idziesz? ─ jej głos rozległ się po hali, więc wstałem z miejsca i przerzuciłem torbę przez ramię, przepuszczając ją w drzwiach.

🐢

─ Byłem tam. W Nowej Zelandii też. Chętnie bym tam wrócił, ale uparli się, że ten urlop spędzimy na Bora Bora ─ powiedziałem, zanurzając widelec w surówce.
─ Bora Bora to marzenie ─ powiedziała, przeżuwając kawałek bułki. Roześmiałem się, dostrzegając, że przegoniła mnie w jedzeniu. Nie dość, że jadła szybko, to jeszcze wspominała, że wcale nie jada mało. Pozazdrościć przemiany materii, ja podczas kariery nie mogłem pozwolić sobie na tego typu jedzenie. I w zasadzie ciągle nie mogę, ale w końcu mam urlop. To dlatego siedzimy w tureckiej knajpce z kebabem, jedząc ich najbardziej znane danie.
─ Więc leć z nami.
─ Chyba oszalałeś ─ skomentowała moje słowa z prędkością światła. Odsunęła od ust urwany kawałek bułki i zmrużyła oczy, wciąż bacznie mi się przyglądając.
─ Dlaczego, znasz już Bryanę, Briana i Crystal. Z resztą naprawdę cię polubili. Takie wyjazdy wiążą się z przywilejami i załatwię ci miejsce jeśli tylko zechcesz ─ dodałem, wymachując widelcem.
─ Nie możesz być poważny ─ powiedziała ze śmiechem, ale wspólnie zgodziliśmy się, że pomysł nie należał do najlepszych, że jest za wcześnie i te wakacje będę musiał spędzić z Brianem, jak co roku. Potem, rozmawiając o przeróżnych przyziemnych sprawach przeszliśmy do pogawędki o marzeniach, planach na przyszłość i co ważniejsze poznaliśmy się trochę lepiej.
Może nie znałem jej długo, bo minął zaledwie tydzień, ale już wiedziałem jaki kolor jest jej ulubionym, bez jakiej kawy nie potrafi przeżyć dnia, co chciałaby robić w przyszłości, co zobaczyć przed śmiercią oraz poznałem jej wymarzone imię dla córki.
Pół żartem oznajmiłem, że idealnie pasuje do nazwiska Hood, oraz że w zasadzie Louelle Hood także nie brzmi najgorzej, a ona wypomniała mi, że to dopiero nasza pierwsza randka i nie powinienem wybiegać tak w przyszłość. Oraz, że pozwoli mi na to na trzeciej randce. I w ten sposób umówiliśmy się na drugą, która miała się odbyć dopiero w piątek, ze względu na jej pracę.
Ale szybko dobiegła dwudziesta i chcąc nie chcąc musiałem ją odwieźć.
─ Więc kiedy wylatujesz na ten Tajwan?
─ Na Bora Bora ─ poprawiłem ją, a dziewczyna uśmiechnęła się, mrużąc przy tym oczy.
─ Przecież wiem. To kiedy?
─ W niedzielę.
─ Nawet będzie mi cię brakowało...
─ Więc leć z nami ─ powiedziałem pod nosem, gdy instynktownie dotknęła mojej dłoni. Wciąż ją poznawałem. Na samym początku widziałem w niej tylko Ruth. Moją Ruth, ale teraz już wiedziałem, że nie ma nic wspólnego z moją dawną miłością. Poza wyglądem, oczywiście.
Różniła się od niej tak bardzo, jak tylko jeden człowiek może się różnić od drugiego, a słońce od księżyca. Ale z jednym miałem rację. Była wyjątkowa. Minął przeszło tydzień, a ja byłem kompletnie zauroczony.
─ Już o tym rozmawialiśmy. Znam cię tydzień.
─ Tydzień, a czuję się jakby minęły ze trzy lata ─ powiedziałem cicho, patrząc w jej tęczówki.
─ Mogłabym polubić boks.
─ No ja myślę, bo już zamówiłem ci bluzę z naszym nazwiskiem, żebyś mogła mnie dopingować i wspierać ─ dodałem, unosząc brwi ku górze. ─ A to Bora Bora...
─ Tak, ale skoro jesteś moim mężem powineneś postawić mi wakacje ─ przyznała ze śmiechem, więc jej zawtórowałem.

Dobra, publikuję dziś, bo mam napisane prawie trzy do przodu... Nabieram tempa 🔥🐢😂

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz