7.

8.9K 443 51
                                    

loudempsey:   🍹🍸 #friday

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

loudempsey: 🍹🍸 #friday

Liczba polubień: 2,003

ashtonirwin, maura_7, veradempsey, jasminemorris, calumhoodofficial, harveyjepsen, marceldevito, crystalleigh, malachidempsey and 1,994 others liked your photo.

Komentarze:
(Zobacz więcej)

maura_7: gdzie moje zaproszenie? 😦

harveyjepsen: 😍😍

veradempsey: moja piękna siostrzyczka 💞 nie pij za dużo!

dylanpaul: 😈

hoodfever: jesteś z calumem?

ashtonandbryanaa8: to dziewczyna cala?

crystalleigh: hej słodziaku 👑

calumhoodofficial: 💘

joylonne: ktoś mi powie, czy się spotykają? @loudempsey @calumhoodofficial

malachidempsey: louelle do domu, już!😂

loudempsey: w drodze na następne wyjście! 😁 @maura_7 grzeczna jak zawsze 😇 @veradempsey 💕 @crystalleigh @calumhoodofficial

tonyaagonzalez: chyba są razem... @joylonne



─ Niektórym to nie ucieknie ─ powiedziałam, odkładając telefon na bok. Calum przesunął kieliszek bliżej siebie i westchnął cicho.
─ Gdybym nie chciał by tak myśleli nie komentowałbym twoich zdjęć ─ odparł ze spokojem, pociągając łyk drinka przez słomkę.
─ Prawda, ale nie uważasz, że nie ma co zapeszać?
─ W najgorszym przypadku pozostanie mi kilka zdjęć, a oni zapomną, gdy tylko wstawię zdjęcia jakiejś seksownej blondynki, podobnej do Elsy Hosk, albo Marthy Hunt ─ machnął ręką, na co tylko się zaśmiałam.
Miał rację. Póki co tylko się spotykamy i nie ma w tym nic złego. Oboje zgodnie przyznaliśmy, że jest między nami coś, co ciągnie nas do siebie, ale niczego nie będziemy robić na siłę i tak było dobrze.
Wręcz idealnie.
─ Spakowałeś się już na wyjazd?
─ Tak prawie... Muszę jeszcze znaleźć opiekę dla Ricardo ─ wyznał, wodząc palcem po blacie stolika.
─ Kim jest Ricardo? ─ zapytałam, a w odpowiedzi chłopak zaśmiał się pod nosem.
─ To mój kot. Ruda bestia, koniecznie musicie się poznać ─ przyznał, gdy upiłam łyk swojego drinka.
─ Lubię koty, więc jeśli mnie polubi mogłabym się nim zająć. Oczywiście jeśli zechcesz mi go powierzyć ─ powiedziałam, przechylając głowę w bok. Chłopak roześmiał się, wyginając słomkę na wszelkie możliwe sposoby.
─ To byłby dobry test dla naszego przyszłego małżeństwa ─ oznajmił rozbawiony i zmrużył oczy, przyglądając mi się z uwagą.
─ Prawda?
─ To co, chcesz go poznać? ─ zapytał, unosząc w zabawny sposób brew ku górze.
─ Ale teraz? Nie jestem gotowa, co jeśli źle wypadnę? Nie mam nic dla niego ─ zażartowałam, gdy Calum przywołał kelnera.
─ Nie martw się, na pewno nie będzie miał nic przeciwko tobie ─ powiedział, uśmiechając się pod nosem i odebrał malutką książeczkę od niskiego blondyna.
Zajrzał do środka, przymykając lewe oko a następnie sięgnął do kieszeni spodni i wsunął banknot do środka, dodając, że reszty mężczyzna nie musi przynosić. Wstaliśmy i opuściliśmy balkon lokalu, który wybrał na naszą drugą randkę. W mojej głowie brzmi to co najmniej zabawnie, ponieważ czuję się tak, jakbym znała go dobre cztery lata a tych randek było o wiele, wiele więcej. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Znam już jego przyjaciół, ale on wciąż nie zna moich. Michaela poznałam przez kompletny przypadek, a z Luke'm i Arzayleą spędziliśmy dzisiejsze południe. Resztę poznałam już wcześniej, poza Alexandrem i jego dziewczyną Josephine, którą widywałam na pokazach Victoria's Secret, jako że jest jednym z aniołków tej marki.

Droga do jego mieszkania zajęła nam prawie pół godziny i zanim się zatrzymał już wiedziałam, że będzie to wyjątkowo bogata dzielnica miasta. Nie myliłam się. Dość wysoki apartamentowiec mieścił jego mieszkanie na piątym i zarazem ostatnim piętrze. Choć na takiego typu nieruchomości mówi się raczej profesjonalnie penthouse. Mieszkanie mieściło się w dzielnicy Manhattan Beach i miało naprawdę cudowny widok na plażę oraz ocean. Będąc pod wrażeniem tego nawet nie zauważyłam, że wystrój mieszkania przypominał odrobinę muzeum. Perfekcyjnie posprzątane, pełne obrazów, z duszą. Idealnie wyczyszczone białe blaty kuchenne, zupełnie tak, jakby nigdy w życiu nie używał tej kuchni, nigdy nie gotował. W jednym zakątku salonu stały dwa duże, białe narożniki, skąd można było godzinami oglądać fale rozbijające się o brzeg. I wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że mogłabym tu zamieszkać.
Wcale nie wybiegam w przyszłość i wcale nie planowałam niczego więcej... Tak po prostu mogłabym zamieszkać w mieszkaniu takim jak to. I mimo, że całe życie mieszkam w domu jednorodzinnym, to nie przeszkadzałaby mi zmniejszona przestrzeń.
─ Podoba ci się? ─ usłyszałam za sobą jego głos.
─ Strasznie ─ odpowiedziałam, a gdy wskazał na jedną z kanap zajęłam miejsce, spoglądając ponownie przez szybę. Hood zniknął i tak naprawdę nie miałam pojęcia jak długo go nie było, nim wrócił z rudym kociakiem na rękach.
─ Cześć słodziaku ─ powiedziałam pod nosem, gładząc sierść kota.
─ Już się przecież widzieliśmy, ale cześć ─ odpowiedział pod nosem, a ja jedynie uderzyłam go w ramię. ─ Hej, uważaj, bo napuszczę na ciebie Ricardo.
Zaśmiałam się i odebrałam od niego kota. Niedługo potem leżałam na jednym z narożników z Ricardo na brzuchu, a Calum obserwował nas z drugiego. Było jeszcze widno, więc wpatrywaliśmy się w widok za oknem. On, czasem zajmując się telefonem śledził mnie, głaszczącą Ricardo. Mruczenie kota wypełniało ciszę w tym ogromnym pomieszczeniu.
─ Sprzedany ─ mruknął Hood, przechylając głowę w moim kierunku. ─ Zaproponowałbym żebyś tu zamieszkała, kiedy będę na wakacjach, żebyś pilnowała Ricardo i podlewała kwiaty, ale nie mam kwiatów.
─ Masz jeszcze jeden dzień żeby je kupić ─ mrugnęłam do niego i pogłaskałam Ricardo za uchem.
─ A gdybym zabrał cię na zakupy kwiatowe? ─ zapytał ze śmiechem.
─ Zastanowię się.
─ Nie wykluczasz pilnowania mojego mieszkania ─ napomniał, unosząc palec wskazujący. Zaśmiałam się i pokiwałam głową, spoglądając na kota, śpiącego na moim brzuchu.
─ Wiesz, musiałabym być głupia odmawiając pilnowania mieszkania sławnego Caluma Hooda ─ odpowiedziałam cicho ─ naprawdę aż tak mi ufasz?
─ Wszystko jest ubezpieczone ─ zażartował, podnosząc się do pozycji siedzącej.
─ To już brzmi jak poważny krok.
─ Tak, to źle? ─ zapytał, kładąc łokcie na kolanach.
─ Za tydzień zapytasz mnie czy nie wprowadzę się na stałe, z takim tempem ─ powiedziałam ze śmiechem. Calum także się zaśmiał i skinął nieznacznie głową.
─ Nic za to nie mogę. To twoja wina ─ odpowiedział, wskazując palcem na mnie. Uśmiechnęłam się i ostrożnie podniosłam do pozycji siedzącej. Ricardo ziewnął niezadowolony i zeskoczył z kanapy, przeciągnął się, a potem zniknął za jedną z białych ścian.
─ Moja?
─ Odrobinę zawróciłaś mi w głowie ─ mruknął, sięgając po telefon. ─ Jesteś głodna?
─ Co?
─ Pytałem czy jesteś głodna ─ powtórzył ze śmiechem, ale w odpowiedzi pokręciłam tylko głową przecząco.
─ Nie to... To wcześniej ─ gestykulowałam, a Hood wstał z kanapy.
─ Odrobinę ─ powiedział, gdy ja też wstałam ze swojego miejsca.
─ Odrobinę ─ powiedziałam cicho, patrząc mu w oczy.

Pomyślałam, że czasem dodam pół rozdział (sam post instagrama) jako pół rozdziału. Zwłaszcza z wakacji Caluma 😂

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz