16.

6.9K 320 9
                                    

calumhood: powracając myślami do wakacji 🐬 chyba potrzebuję następnych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

calumhood: powracając myślami do wakacji 🐬 chyba potrzebuję następnych...

👥 lukehemmings.

Liczba polubień: 1,1m
brianlogandales, loudepmsey, malachidempsey, garrixerno1, joshuathornhill, masondemoye, allisonspecter, crystalleigh, bohnes, hoskelsa and 1,112,761 others liked your photo.

Komentarze:
(Zobacz więcej)

donyaverde: co powiesz na temat książki Ruth Miller?

glorianna: wakacji z Lou!

claymauzouz: powrotu do sił mistrzu 🔥

brianlogandales: jesteś pewien, że to @lukehemmings a nie ja?

haydebro: calum, powiedz co myślisz o książce Ruth

hoskelsa: 💖

bohnes: i kto tu kogo zdradzał...

yolamda: raj na ziemi❤

─ Dobra, powinniśmy polecieć do Indonezji, ewentualnie do Paryża ─ powiedziałem pod nosem, spoglądając na malutką walizkę spoczywającą przy drzwiach.
─ Dopiero wróciłeś z Orlando ─ mruknęła pod nosem Louelle, przeglądając się w lustrze.
─ W zasadzie... Dlaczego jeszcze nie byłem u ciebie? ─ zapytałem kompletnie zmieniając temat, bo wiedziałem, że nie dam rady namówić ją na wspólne wakacje w tym roku.
─ Moja siostra zapewni rodzicom dwa zawały, nie potrzebny im trzeci. Poza tym nie wiedziałabym jako kogo cię przedstawić ─ odpowiedziała, oglądając się przez ramię.
─ Vera, która rzuciła swojego męża i zamieniła go na lepszy model?
─ Vera, która planuje ślub z lepszym modelem jeszcze przed rozwodem. Ta sama, która za siedem miesięcy urodzi mojego siostrzeńca lub siostrzenicę.
─ Vera jest w ciąży? ─ zapytałem, unosząc brwi ku górze, ale Lou rzuciła mi wymowne spojrzenie, abym nie pytał dalej. Więc nie pytałem.
─ Przykro mi, że nie pójdziemy na tą galę, ale koncert Dalesa jest chyba ważniejszy. Poza tym Josh kazał mi unikać fego typu imprez... Ale nawet gdyby to i tak mnie nie nominowali. No chyba, że w kategorii największej porażki za walkę z Devonem ─ mruknąłem pod nosem, a Lou bez wahania podeszła do mnie i ujęła moją twarz w swoje dłonie.
─ Nie jesteś porażką ─ wyszeptała, całując mój nos. Zaśmiałem się i przysunąłem odrobinę, by ucałować jej wargi.
─ Nawet zaczynam w to wierzyć, mimo tego, że Ruth mnie nie posłuchała. Dziwnie było ją spotkać po tylu latach ─ westchnąłem cicho, przywołując wspomnienia z wczorajszego dnia. Poza wcale nie zatłoczonym lotniskiem w stolicy stanu Floryda i zimną aczkolwiek dobrą kawą przed lotem nie spotkało mnie tam nic dobrego. Od samego początku nie dość, że padało to jeszcze Ruth przekładała spotkanie, a kiedy finalnie na nie przyszła niemal wylała na mnie wodę. A w zasadzie zrobiła to, zapewne tylko po to, by przyciągnąć widzów i przyszłych czytelników.
─ Zrobiłeś tyle, ile mogłeś ─ powiedziała pod nosem i założyła swoją zamszową ramoneskę.
─ Już musimy iść? ─ jęknąłem pod nosem, ale Lou nie pozostawiła mi wątpliwości. Musieliśmy się zbierać na koncert Briana.


─ Występ był świetny, jak zawsze. Z resztą wiesz jak uwielbiam "Young for the summer" ─ powiedziała radośnie Louelle, a następnie przytuliła Briana.
─ Gdybyś słyszał jak śpiewała z tobą ─ zaśmiałem się, gratulując mu.
─ Nie wykluczam duetu ─ zaznaczył Dales, spoglądając raz na mnie, raz na Louelle. ─ Jeśli Calum zagra na gitarze to jestem gotów w każdej chwili.
─ Jedyny problem jest taki, że Calum nie gra.
─ Ona nie wie? ─ zapytał, otwierając szeroko oczy, na co się zaśmiałem i objąłem brunetkę ramieniem, kręcąc przecząco głową. Jednocześnie gestem prosiłem go by dał spokój, ale na marne.
─ Zanim zachciało mu się obijać twarze innym grał na gitarze i muzyka była całym jego życiem.
─ Dawne dzieje ─ skomentowałem, choć tak naprawdę wiedziałem, że Lou mi nie odpuści i będzie chciała posłuchać o tamtych czasach, ale to przeszłość.
─ Bryana też jest? ─ zapytałam pod nosem, ale Dales pokręcił głową przecząco.
─ Nie odzywała się od rana, myślałem, że wpadnie, ale nigdzie jej nie widziałem.
─ Hej, czy to autor najgorętszego albumu ostatniego roku? ─ wszyscy obejrzeliśmy się na Michaela, który w towarzystwie Crystal wpadł za kulisy.
─ Nie przesadzajmy ─ odparł ze śmiechem Dales ─ ostatnich dwóch lat.
─ Prawda ─ Clifford pstryknął palcami i przywitał się ze wszystkimi, oglądając przez ramię. ─ Był z nami Alex i Jo... Ale gdzieś ich zgubiłem.
─ Widzieliście może Bryanę?
Odpowiedź była prosta, obydwoje pokręcili przecząco głowami. To dziwne, że dwa dni wcześniej wszystko jest w porządku, cieszy się na promocję nowej płyty Briana, a dziś nie przychodzi.
─ Może coś się stało? ─ zapytała Crystal, chwytając mnie pod ramię.
─ Nie sądzę, już byśmy wiedzieli. Jesteś jej jest numerem jeden na liście przyjaciół ─ odpowiedziałem, wzdychając cicho.
─ A jak tam Ruth? ─ zapytał z nikąd Brian, zmieniając kompletnie temat, który najwyraźniej go z lekka drażnił.
─ Co tu dużo mówić, książka ukaże się w grudniu, to sobie poczytacie, ocenicie ─ mruknąłem pod nosem.
─ Niczego z nią nie ugrałeś?
─ Skłonny jestem powiedzieć, że pogorszyłem sytuację. Nie padło to dosłownie, ale powiedziała, że nie zasłużyłem na tak dobre życie i że mnie zniszczy. Standard jeśli chodzi o byłe dziewczyny ─ zaśmiałem się pod nosem, a Brian i Michael skinęli porozumiewawczo głowami.
─ Ale to nie ważne, stek bzdur ─ zapewniła wszystkich Lou i chwyciła mnie za dłoń.
─ Bzdury czy nie bzdury powinniśmy się napić. Wpadamy do Paullo's? ─ zapytał Dales, zakładając swoją skórzaną kurtkę.
─ Powinniśmy zabrać Hemmingsa, ale przyszedł z Arzayleą, a ja jakoś wolę go bez niej ─ mruknął Clifford, oglądając się przez ramię.
─ Prawda, ja też.
─ Dobra, to zbierajmy się. Dales, posprzątaj bałagan i dołącz do nas.
Mówiąc to Michael pociągnął Crystal za dłoń, a ja zauważyłem o wiele więcej. Lou upewniła mnie w przekonaniu, że Brian był zakochany w Crystal, ale jej serce należy już do Michaela. Więc jako ten nieszczęśliwie zakochany musiał poradzić sobie z ich widokiem na co dzień. Ashton zaś nie potrafił tego zrobić i na dobrą sprawę nieco zepsuł naszą paczkę, bo zakładam, że nie zobaczymy się już w całym gronie. No chyba, że ponownie się zakocha, ale to jest inna historia.
Niecałą godzinę później byliśmy już w  Paullo's, gdzie przygryzając empanadę i quesadillas dyskutowaliśmy o różnych ważnych kwestiach życiowych.
─ Przeczytałem, że serce krewetki tak naprawdę znajduje się w głowie. Odlot, co nie? ─ zapytał Luke, sięgając po szklankę z alkoholem.
─ Serce w głowie. A ty co w niej masz? ─ zapytałem ze śmiechem i dźgnąłem go w bok.
─ Daj mu Spokój, Cal. Umawia się z Arzayleą, więc chyba nie za wiele ─ wtrącił Michael, a Brian wybuchnął niepochamowanym śmiechem, zupełnie tak jak Crystal.
─ Nie lubisz Arzaylei? ─ zapytał z pełną powagą, gdy Clifford zapchał usta empanadą, by nie odpowiadać.
─ Nie przepada, to byłoby lepsze słowo ─ obroniła go Crystal, ale niezbyt przekonująco.
─ Dało się zauważyć na wakacjach ─ odparł, spoglądając w kierunku moim i Louelle. ─ A wy?
─ Nie mam zdania, dopiero ją poznałam ─ usprawiedliwiła się brunetka u mojego boku, więc pozostałem na linii.
─ Oby nie napisała o tobie książki gdy się rozstaniecie ─ rzuciłem półżartem i obejrzałem się na resztę towarzystwa, w tym na Briana, który suwał palcem po ekranie telefonu.
─ Hej, towarzystwo ci nie odpowiada? ─ zapytałem, podczas gdy pozostali się śmiali.
─ To Bryana. Muszę lecieć ─ powiedział pospiesznie zakładając kurtkę.
─ Ej, ej dokąd. Jesteś pijany ─ Lou zatrzymała go w przejściu i puściła dopiero wówczas, gdy oddał jej kluczyki do samochodu i klnąc zamówił taksówkę.
A reszta wieczoru i kolejne dni po niej nie była już taka cudowna jak wcześniej.

Auć, chyba się wypalam...

bokser ◤ hood.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz