*6*

1.3K 86 2
                                    


Nadszedł dzień, kiedy musiałam spojrzeć prawdzie w oczy. Byłam zmuszona wrócić do szkoły. Mój weekend bezpieczeństwa minął. Nastąpił koniec ukrywania się w domu. Znów będę musiała widzieć pełną fałszu twarz Emmy. Nie mogłam znieść tej myśli. Według Ceresa moim zadaniem jest "zjednoczyć krąg", ale jak mam to zrobić? Poznałam na własnej skórze na co stać Emmę Young i chyba nie zamierzałam pchać się w to jeszcze raz. Niestety nie mogłam opuścić lekcji, więc zaczęłam mentalne przygotowania do nieuniknionego. Wyczołgałam się z łóżka i doprowadziłam się do porządku. Do szkoły starałam się dotrzeć jak najpóźniej, aby nie spotkać elity już przy wejściu. Całe szczęście zdołałam dotrzeć do szkolnej szafki bez zbędnych incydentów.  Z westchnieniem ulgi oparłam czoło o chłodny metal. Jeśli wcześniej nie wykończy mnie cała ta sprawa z kręgiem, to siądzie mi układ nerwowy.  Kiedy otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej potrzebne książki, na ziemię upadł skrawek papieru. Podniosłam go, w obawie, że ktoś oskarży mnie o śmiecenie. Po moich przygodach z elitą przez ostatnie miesiące, nauczyłam się jak dawać im jak najmniej powodów do czepiania się. Jednak kiedy moje palce dotknęły kartki, okazała się ona być zapisana, jednakże nie był to mój charakter pisma. 

"W szepcie gwiazd twe oczy

zatopione - podziwiać chcę.

We dnie i w nocy

- pamiętam je.

Pragnę chwycić cię za dłoń,

Uwolnić od złych myśli,

Całując twoją skroń.

Od nienawiści chcę cię uwolnić

Podziwiać cię nie tylko z dala,

Chcę by wiedziała cała sala,

By światło z okna duszy

nigdy nie zgasło,

A moje uczucie do Ciebie

nigdy nie zblakło."

Zaparło mi dech w piersiach. Elita nigdy nie posunęła się do czegoś takiego jak miłosny wiersz. Najwidoczniej wznieśli się na wyższy poziom w grze "udręka Lindsay". Mimo wszystko, gdzieś głęboko w środku, zrodziła się iskierka nadziei. Kiedy poczułam gorąco na policzkach, świadczące o wykwitających rumieńcach, szybkim ruchem zatrzasnęłam list w podręczniku do fizyki. Bezskutecznie starałam się o nim nie myśleć do końca lekcji. Ostatnim razem, kiedy Emma, a raczej jej świta zrobiła coś w tym stylu, to dostałam bukiet czerwonych róż, z dopiskiem "od cichego wielbiciela". Plan najprawdopodobniej zakładał, że uwierzę w istnienie chłopaka pałającego do mnie wielką miłością. Jednakże nie dałam się nabrać i demonstracyjnie podarłam liścik patrząc przy tym w błękitne oczy Emmy. Wtedy prześladowania zaczęły się ze zdwojoną siłą. 

Tym razem jednak mam dziwne przeczucie co do tego wiersza. Zdawał się nie zawierać w sobie fałszu elity. To było uczucie, jak gdyby ktoś umieścił w nim to czego Emma nie posiadała - duszę i ciepłe uczucia. Może znalazła go w internecie. Jednak niczego nie można być pewnym. Przecież, gdyby nie było mnie w sobotę na cmentarzu, w życiu bym nie pomyślała, że panna Young para się czarną magią. Czułam potrzebę skonsultowania się z Ceresem. Właśnie dlatego po szkole, zamiast iść prosto do domu, skręciłam w stronę lasu. Tam przywołałam strażnika kręgu. Chłopak zjawił się w chmurze białego dymu trzymając w buzi szczoteczkę do zębów. Jego potargane włosy wyglądały jak gdyby dopiero co wstał z łóżka.

- Spałeś? - zapytałam, kiedy otrząsnęłam się  z pierwszego szoku.

- Miałem się wybrać do córki Merkurego, dlatego chciałem się wyszykować. Trzeba przecież zrobić dobre wrażenie. Planowałem zaprosić ją na randkę. - wybulgotał z buzią pełną piany. - Tak na marginesie, uważam że powinnaś zacząć się martwić. Wyglądam jakbym miał wściekliznę, a kto wie, przecież nie byłem szczepiony...

- Mówiłeś, że chcesz umówić się z Abigail? - przerwałam mu.

-Więc takie jest jej imię w tym wcieleniu. Nieco zbyt nowoczesne jak na mój gust, ale nie narzekam. 

- Jak to "w tym wcieleniu"? - zaskoczona zmarszczyłam brwi.

- Krąg odradza się co kilkadziesiąt, czasem kilkaset lat. Sytuacja za każdym razem wygląda inaczej. Ostatnio, siedemdziesiąt lat temu bodajże, córka Słońca i Księżyca, cudowna dziewczyna tak w ogóle, nazywała się Elizabeth. Niestety co z tego, że śliczną miała buźkę, jak nie dała rady zjednoczyć kręgu. Córka Marsa, to dopiero było niezłe ziółko, cały czas robiła jej pod górkę. Ta wasza napuszona jowiszanka może się przy niej schować. - Po jego słowach nastąpiła chwila ciszy, podczas której spojrzał w niebo i przygryzł lekko wargę. - Nie chciałem cię urazić Jowiszu! - krzyknął w górę. 

- Co się z nią stało? - zaciekawiłam się - Elizabeth - dodałam, kiedy zauważyłam wyraz niezrozumienia na twarzy Ceresa.

- Wiedziała co się stanie jeśli nie połączy kręgu w jedność i nie przeprowadzi rytuału przywołania. Jej dusza została pochłonięta, dokładnie tak jak całej reszty. Jednak wiedzieć o tym może tylko dziedziczka mocy Słońca i Księżyca. Dlatego ani słowa reszcie. W sumie to te moce to tak naprawdę klątwa. Nie wiem czemu biedne dzieci muszą w kółko to przeżywać. 

- Co się dzieje po połączeniu kręgu?

- Taka młodziutka, a jaka ciekawska. - mruknął chłopak, po czym się roześmiał. - W sumie to jest tylko legenda, bo jeszcze nigdy nikomu nie udało się połączyć kręgu. - Spojrzałam osłupiała na stojącego przede mną Ceresa, który w tym czasie przeczesywał ręką swoje złociste włosy. - Ponoć historia dobiegnie końca, a moc wróci do prawowitych właścicieli. Świat zostanie uwolniony od klątwy nałożonej przez Neptuna. Pewnie jesteś ciekawa czemu to zrobił. Chętnie bym ci opowiedział, ale wiesz, praca woła. Wiedziałaś, że syn Wenus nadal próbuje opanować jakiś inny żywioł niż powietrze? Ten chłopak ma poważny problem ze sobą i swoją fryzurą. 

- Mam jeszcze pytanie. - wtrąciłam przypominając sobie o wierszu. 

- Tylko szybko, bo jak wiesz nadal planuję randkę i muszę jeszcze zobaczyć co u pozostałych, wiesz nie jesteś sama. 

Zgromiłam Ceresa wzrokiem po czym sięgnęłam do plecaka po kartkę. Nadal spoczywała bezpiecznie w podręczniku, więc wyciągnęłam ją i podałam zaciekawionemu chłopakowi. Jego pierwszą reakcją było zmarszczenie brwi, jednak potem  zauważyłam na jego twarzy ledwo widoczny uśmieszek. 

- Niezły poeta z twojego nieśmiałego adoratora. - Ceres puścił do mnie oczko i zrobił to czego nie znosiłam. Po prostu sobie zniknął zostawiając po sobie jedynie kłęby białego dymu.

Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz