♄ NATHAN ♄
Zamknięcie kręgu stało się dla mnie priorytetem, odkąd Lindsay zgodziła się dać nam szansę. Zdawałem sobie sprawę z faktu, iż niespędzanie czasu z partnerką na pewno nie wpływa zbyt pozytywnie na związek. Jednakże, w mojej głowie kołatała myśl, iż jeśli nie zawiążemy kręgu, nie będziemy mieli już żadnego czasu do spędzania. Dlatego o świcie zaczęliśmy z Joshem wertować stronice Księgi Galaktycznej Duszy. Czego się dowiedziałem? Niczego przydatnego. Suche hasło "przyspieszanie czasu" zapisane na starej kartce śmiało mi się w twarz i wystawiało na próbę moją cierpliwość.
- Szlag by to... - warknąłem zatrzaskując księgę.
Josh niepewnie zabrał przedmiot z moich rąk, jak gdybym miał zaraz zniszczyć książkę. Nie mówię, że nie miałem na to ochoty, ale nie zrobiłbym tego. Blondyn pochylił się nad stronicami i zaczął je przewracać, uprzednio śliniąc kciuk.
- Właśnie straciłem resztki szacunku, który do ciebie miałem. - rzuciłem z niesmakiem.
- Co tym razem zrobiłem? - Josh przewrócił oczami przyzwyczajony do mojego krytycznego spojrzenia.
- Kto normalny obślinia sobie palce przed przewróceniem strony? Nie robisz testu na ojcostwo, tylko odwracasz stronę, stary zlituj się. Książka nie potrzebuje od ciebie wymazu.
- Czy ja ci mówię jak masz żyć? - zapytał retorycznie, po czym obaj zaśmialiśmy się.
Od kiedy Josh zaczął spotykać się z Cassidy, przestał zadzierać nosa i zachowywał się jak normalny osiemnastolatek. Ostatecznie doszło do tego, że nawet mogłem nazwać nas dobrymi przyjaciółmi.
- Z czego wy znowu rżycie? - zapytała Abigail, która rozczochrana stała w progu mojego pokoju. - Normalni ludzie chcą się wyspać. - dodała pocierając oczy.
- Musimy pracować ciężej niż inni, żeby nauczyć się kolejnej magicznej sztuczki. - odpowiedział Josh.
- Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale ćwiczycie tutaj, gdzie Nathan może podpalić nawet cały dom. Czy wam kompletnie odbiło? - prychnęła zdenerwowana, po czym pobiegła do swojego pokoju.
Piętnaście minut później Abigail pojawiła się ponownie, tym razem jednak w pełni gotowa do wyjścia.
- Wynocha z domu! - krzyknęła, przez co spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami. - Obaj. - dodała przez zaciśnięte zęby.
Bez zbędnego ociągania, podnieśliśmy się i w milczeniu ruszyliśmy do wyjścia. Moja siostra, gdy chciała, potrafiła być przerażająca. Dlatego grzecznie maszerowaliśmy za nią w stronę ogrodu. Abigail usiadła na twardej ziemi, opierając się plecami o pień drzewa. Palcem wskazała Joshowi, aby podał jej księgę, a następnie otworzyła na losowej stronie i zaczęła czytać.
- Od czego powinniśmy zacząć? - zapytałem Josha.
- Sądzę, że najlepiej będzie postawić tezę badawczą i konsekwentnie potwierdzić lub odrzucić ją. - Jeśli liczyłem, że czegoś konkretnego się od niego dowiem, to się przeliczyłem.
- Jesteście świadomi, że moc nie płynie z głowy, a z serca? - wtrąciła retorycznie Abigail.
- Co? - zapytaliśmy obydwaj równocześnie.
- Żeby wasza moc się ujawniła, coś musi poruszyć wasze serca. - wytłumaczyła spokojnie.
- Przecież jesteśmy w świeżych związkach, co bardziej mogłoby "poruszyć nasze serca"? - uniosłem brew zdezorientowany, a Josh gorliwie mi przytaknął.
- Idioci - burknęła moja siostra pod nosem. - Muszę zawołać Ceresa, bo sama z wami nie wytrzymam. - westchnęła tak cierpiętniczo, że aż teatralnie.
Ledwo skończyła zdanie, a mój telefon rozbrzmiał dźwiękiem przychodzącej wiadomości tekstowej.
"Linds: Siemaneczko, tutaj najfajniejszy strażnik kręgu, nie mogę wam teraz pomóc, bo pojechałem razem ze Słonecznikiem na przygodę!"
- Wygląda na to, że twój ukochany nie przyjdzie ci na pomoc. - powiedziałem, po czym rzuciłem telefonem prosto do rąk zdziwionej Abigail.
- Gdzie on znowu poszedł? - zapytała z nutą irytacji i rozczarowania w głosie. - Przynajmniej Lindsay będzie miała na niego oko. - westchnęła jak gdyby na samą myśl jej ulżyło. - W takim razie możemy zacząć od czegoś co już powinniście potrafić. Nathan, spróbuj pierwszy. - zwróciła się do mnie.
Niestety, moja moc z jednej strony jest niesamowita, ale z drugiej przerażała mnie do takiego stopnia, że bałem się z niej korzystać. A teraz w dodatku Abi oczekiwała, iż z radością zrobię jakiś wybuch. Co mogło pójść nie tak? Totalnie wszystko.
- Nie potrafię tego zrobić. - westchnąłem po wewnętrznej bitwie.
- Przestań się mazgaić Harrington i rób co ci mówią. Jeśli nawalisz, naprawię twój bałagan. - Usłyszałem wysoki głos osoby, której jako ostatniej się tutaj spodziewałem.
- Zlot czarownic jest na drugim końcu miasta, pomyliłaś strony. - burknąłem odwracając się do Emmy.
Blondynka jedynie przewróciła oczami na moją uwagę, a następnie umiejscowiła się pod drzewek tuż obok Abigail.
- Mówiłam już, że sama sobie nie poradzę z waszą dwójką. - wzruszyła ramionami moja siostra, którą miałem ochotę w tej chwili udusić. - Na szczęście Ceres doskonale mnie zrozumiał i zadzwonił do Emmy.
- Genialnie - prychnąłem pogardliwie.
- Doskonale wiem, że mnie nienawidzisz, - zaczęła Emma - ale pewnie boli cię to, że komuś takiemu jak ja wychodzi kontrolowanie swojej mocy. Podczas, gdy ty tchórzysz jak mała dziewczynka, wszyscy akceptują swoje zdolności. Jak do cholery chcesz uratować Lindsay skoro nie potrafisz nawet bez strachu wytworzyć małej iskierki?
Poczułem narastającą we mnie złość. Z każdym słowem płynącym z jej ust było coraz gorzej. Kiedy skończyła swoją wypowiedź, nie mogłem już zatrzymać swoich emocji wewnątrz. Wtedy zawładnął mną ogień, zamieniając otaczający mnie świat w bezkresną czerwień.
Jeśli macie jakieś pytania, lub chcecie do mnie napisać zapraszam tutaj na wattpadzie lub złapiecie mnie też na instagramie pod taką samą nazwą! :)
!!!MINIDIALOG Z CERESEM:
- Uwaga dzieci, za chwilę pokażę wam dźwięki jakie wydają moje ulubione zwierzątka z kręgu. Lindsay robi roar, Abibi robi cmok, Josh robi „tu wstaw jakiś naukowy bełkot", Emma robi grr, a Nathan robi bum. Mam nadzieję, że dzisiaj nauczyliście się czegoś nowego, widzimy się na następnej lekcji.
CZYTASZ
Niechciany Dar ✅
ParanormalLindsay Donovan była cichą i nieśmiałą dziewczyną, wyśmiewaną przez elitę szkolną. Kiedy dziewczyna otrzymała od nich zaproszenie na imprezę w halloweenową noc, była zaskoczona. Uznała to za dobry znak i zaakceptowała ich propozycję. Nie wiedziała j...