*47*

545 50 11
                                    

CERES

W odległej galaktyce, gdzie każdy przemierzał swoją orbitę, byłem ja, Ceres. Długo niedostrzegany przez najważniejszych członków Układu Słonecznego, żyłem w ich cieniu. Ostatni z nich, Pluton, odnalazł mnie wśród kosmicznego pyłu. Dał mi powód do tego, bym spełniał marzenia. Czułem, że w końcu ktoś o mnie dbał. Staliśmy się nierozłącznymi towarzyszami międzygwiezdnych podróży, przyjaciółmi. Oboje byliśmy zafascynowani fenomenem znajdującym się na Ziemi, tym co powszechnie znano pod nazwą "ludzie". Ukryliśmy się pośród nich na jakiś czas. Poznawaliśmy i badaliśmy ich materię, uczucia, reakcje, pomysły, potrzeby, relacje i wiele więcej. Okazali się być niezwykłym gatunkiem, jakiego nie posiadała żadna inna planeta. Z dnia na dzień coraz bardziej się z nimi utożsamialiśmy, aż dotarliśmy do punktu, w którym nie chcieliśmy wracać między gwiazdy. Mimo, że to właśnie tam było nasze miejsce. Gatunek ludzki i jego wyjątkowość sprawiły, iż pozostaliśmy na Ziemi dłużej niż planowaliśmy. Nawet groźby starszyzny Układu Słonecznego nie były w stanie sprowadzić nas do domu. Poznaliśmy słodko-gorzki smak ludzkich uczuć, lecz nasz czyn niósł za sobą srogie konsekwencje. 

Pluton i ja zakochaliśmy się w tej samej kobiecie, której uroda była nie do opisania. Na imię jej było Elizabeth. Toczyliśmy z początku długie, pokojowe dyskusje, które na nasze nieszczęście przerodziły się w ostrą rywalizację. Miłość ta, jakże piękna, była toksyczną substancją dla naszej przyjaźni. Żaden z nas nie chciał odpuścić. Spór ten stał się tak głośny, że usłyszała o nim nawet starszyzna. W ramach kary zostaliśmy wygnani z Układu Słonecznego i zaklęci w ludzkich ciałach. Jak się okazało wiele lat później, nasza klątwa nie kończyła się wraz ze śmiercią ciała. Nasze nieśmiertelne dusze jedynie zmieniały powłokę, zachowując wszystkie bolesne wspomnienia z poprzedniego wcielenia. To jednak nie było najgorsze. Przez naszą kłótnię ucierpieli również niewinni ludzie. Galaktyka zaczęła postrzegać ich jako zagrożenie i niszczycielską siłę. 

Według oryginalnych słów klątwy, co sto lub kilkaset lat dziesiątka ludzi miała być skazywana na stracenie dusz w ramach odpokutowania za czyny przodków, bałamucących czyste, planetarne dusze. Jednakże matka Ziemia ulitowała się nad swoimi dziećmi i dała szansę tym wybrańcom, aby zmienili swój los. Dzięki temu, mogli uratować swoje dusze. My zaś zostaliśmy obdarowani zdolnościami pozwalającymi czuwać nad poczynaniami dziedziców. Aby wspomóc trudną wędrówkę ludzi, Ziemia zostawiła im "Księgę Galaktycznej duszy", do której zastrzegła, iż my, strażnicy nie mieliśmy prawa zaglądać. Tak narodził się pierwszy w historii krąg. 

Pluton, dawniej wysoko postawiony w hierarchii Układu Słonecznego, był rozgoryczony degradacją. Uważał, iż wszystko to było moją winą.

- Gdybym nie wyciągnął do ciebie ręki nadal pozostałbyś niezauważoną planetoidą. - wysyczał z nienawiścią, gdy tylko klątwa została nałożona.

Tego dnia poprzysiągł zemstę i obiecał, iż nie pozwoli, aby ludzie kiedykolwiek się wyzwolili. W jego oczach widziałem niebezpieczny błysk, który sprawił, że już go nie poznawałem. Stał się niebezpiecznym przeciwnikiem, z którym trzeba było się liczyć.

Elizabeth, jako główna przyczyna konfliktu, została pierwszą córką Słońca i Księżyca, a ja nigdy nie wybaczyłem sobie, iż moja głupota skazała ją na ten los. Z każdym odrodzeniem się dziedziców mocy Galaktyki, starałem się doprowadzić ich do pokonania klątwy, jednakże Pluton skutecznie krzyżował moje plany. Dlatego uważałem za tak istotną, więź między członkami kręgu. Niestety, pod moją opieką znajdowała się tylko piątka wybrańców. W konsekwencji, przez wiele setek lat nie udało się zawiązać kręgu. Mimo, iż z całego serca wierzyłem w swoich podopiecznych wiedziałem, że Pluton był w stanie wszystko zniszczyć zaledwie machnięciem ręki. 

- Dlaczego to znów się dzieje? - wyszeptałem do siebie. - Dlaczego nie możemy po prostu skończyć z tą klątwą?

- Ponieważ nadal jesteś głupcem. - usłyszałem szorstki głos, który znałem od wielu wieków. - Tylko układ ma szanse nas ocalić. 

- Plutonie, czyżbyś nadal się upierał? Dla nikłej szansy zatrzymania życia chcesz skazać całą galaktykę na wysokie prawdopodobieństwo zagłady? - zapytałem odwracając się w kierunku, z którego dochodził dźwięk.

- Sądzę, że to warte ryzyka. Czy ty nadal naiwnie wierzysz, że po tym wszystkim starszyzna tak po prostu pozwoli nam wrócić w ich łaski? - Pluton stał jakieś pięć metrów dalej, jednakże czułem się, jakby jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie.

- Jestem świadomy, iż stracimy dusze, gdy tylko krąg się zamknie, lecz jestem gotowy, aby poświęcić siebie na rzecz całego wszechświata. - odparłem z siłą.

- Głupota i naiwność. Układ jest przyszłością. Spójrz tylko, już jedna z twoich podopiecznych zmieniła stronę na zwycięską. - zaśmiał się.

- Pamiętaj, że potrzebujesz do tego jeszcze mnie. 

- Kiedy już zostaniesz sam, ugniesz się. Obiecuję ci, że do tego doprowadzę. - warknął, a następnie zniknął.

Wiedziałem już, jak musiała czuć się Lindsay, za każdym razem, gdy teleportowałem się znienacka. Zirytowana byłoby adekwatnym określeniem. Nawet nie zdążyłem poruszyć tematu brakującego rozdziału. 

- Cholerny drań! - wykrzyknąłem w nicość. 

Pełen wewnętrznej frustracji, kopnąłem pustą puszkę leżącą na ziemi. Huk rozniósł się między drzewami. Śmieć potoczył się kilka metrów, nim zatrzymał się pod czyimś butem. Sądząc po fasonie, należał on do nastolatki. Kiedy poniosłem wzrok napotkałem jej oczy. Obdarzyła mnie czarującym uśmiechem. Zdawało się, że wiedziała kim jestem, jednak mnie zajęło chwilę, aby ją rozpoznać. 

- Pluton dał ci popalić? - zaśmiała się melodyjnie. - Mnie też zalazł za skórę.

- Ja cię znam... - wyszeptałem z niedowierzaniem.

- Tak, spotkaliśmy się już Ceresie. - skinęła głową, przy czym pojedyncze kosmyki jej włosów wysunęły się z kucyka.

- Czyżbyś była z układu? - zapytałem nadal zszokowany.

- Byłam, teraz należę do kręgu. 


Nowa koleżanka w kręgu? Kim ona jest? *autorskie udawane zaskoczenie*


Następny rozdział: niedziela 20:00

Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz