♄ NATHAN ♄
Nie zdziwiłem się, gdy Lindsay wybiegła tuż po tym, jak padło imię Jaydena. W końcu łączyło ich coś i miała prawo żądać wyjaśnień. Jednakże, o dziwo, kiedy Cassidy wymieniła Ninę, nie poczułem nic szczególnego. Prawdopodobnie powinienem, skoro miałem z nią stały kontakt, lecz nie potrafiłem się zmusić. Bardziej interesowały mnie uczucia Linds. Widziałem szok i niedowierzanie malujące się na jej twarzy. Wyglądała, jakby Jayden wbił jej w ten sposób nóż w plecy.
- Abubu, czy uważasz, że jestem za mało romantyczny? - usłyszałem głos Ceresa, aczkolwiek słuchanie o dramatach miłosnych mojej młodszej siostry było ostatnią rzeczą, na którą miałem ochotę.
- Uwielbiam cię takiego, jakim jesteś. - odparła Abigail składając na policzku blondyna szybki pocałunek.
- Nie powinienem mówić romantycznych rzeczy? - dociekał Ceres.
- Spróbuj: jesteś Plutonem dla mojego Ceresa. - rzuciłem, a wszystkie pary oczu w pomieszczeniu zwróciły się ze zdziwieniem w moją stronę. W końcu miałem posmak tego, jak cały czas czuł się strażnik kręgu. - Myślałem, że wyjdzie romantycznie. - wzruszyłem ramionami.
- Byłbym z ciebie dumny, gdybym nie był na ciebie zły. - Ceres spojrzał na mnie złowrogo. - Nawet nie pytaj dlaczego.
- Dlaczego? - I tak zapytałem.
- Bo nadal nie odbiłeś Lindsay ze szponów Jaydena. Zrób to wreszcie, żebym nie musiała o tym w kółko słuchać. - burknęła z niezadowoleniem Abigail.
- Poczekaj, aż on zrobi coś głupiego. - odezwała się Cassidy. - Wtedy będziesz mógł ją pocieszać i ostatecznie zostaniesz bohaterem dnia.
- Skąd pewność, że coś się stanie? - zapytał Josh spoglądając ze zdumieniem na swoją dziewczynę.
- Znam go od lat, na pewno to zrobi. - mruknęła. - Chyba, że Lindsay jest idiotką i wybierze układ. - zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Jest nieco naiwna, ale nie zrobiłaby tego. - powiedział z pełnym przekonaniem Ceres.
Ja również miałem taką nadzieję. Jednak rada Cassidy miała sens. Chciałem, aby Lindsay była szczęśliwa, więc nie miałem zamiaru nic rujnować w jej życiu. Podczas, gdy oddawałem się rozmyślaniom o potencjalnej przyszłości z Linds, reszta kręgu zajęła się obmyślaniem planu zwiększenia naszej liczebności.
- Josh powinien przeciągnąć na naszą stronę Daniela, podczas imprezy złapali całkiem niezły kontakt. - powiedziała Abigail. - Myślę, że obecność Cassidy przy tym zdziała dużo dobrego. Cass, jakie masz relacje z Niną?
- Średnie, ona ma zbyt dobre relacje z Jaydenem, by odpuścić. - odparła rudowłosa przygryzając wargę w zamyśleniu. - Najpierw spróbujemy ściągnąć Daniela, potem się zastanowimy co dalej.
- Ja spróbuję porozmawiać z Niną. - rzuciłem.
Abigail przyklasnęła w ręce, po czym wszyscy rozeszli się do swoich zadań. Znałem adres dziewczyny, ponieważ któregoś razu mi go podała. Dlatego postanowiłem złożyć jej wizytę. Nie marzył mi się godzinny, grudniowy spacer, więc zadzwoniłem po taksówkę. Takim sposobem już dwadzieścia minut później stałem na ganku rodziny Cooperów i pukałem do drzwi. Otworzyła mi sama zainteresowana, ubrana w różowy, welurowy dres. Tego dnia włosy miała upięte na czubku głowy, przez co mogłem w pełni zobaczyć jej twarz. Wyglądała inaczej niż ją zapamiętałem, ale może to kwestia spiętych włosów i braku makijażu.
- Nie spodziewałam się ciebie. - spojrzała na mnie zdumionym spojrzeniem zielonych oczu. - Byliśmy umówieni?
- Dowiedziałem się czegoś i chciałem to skonsultować. - powiedziałem, a dziewczyna skinęła głową i wpuściła mnie do środka.
Nina zaprowadziła mnie do niewielkiej kuchni i gestem ręki wskazała, abym usiadł przy stole. Kiedy chciałem podjąć temat, poczułem się jak gdyby mój język zaczął puchnąć. Nie byłem zdolny, aby cokolwiek z siebie wykrztusić.
- Miło, że postanowiłeś nas odwiedzić synu Saturna. - usłyszałem za sobą męski głos, a mój język automatycznie wrócił do normalności.
Kiedy się odwróciłem moim oczom ukazał się elegancki mężczyzna, ubrany w szary płaszcz. Na jego głowie spoczywała fedora, w tym samym kolorze. Zwinnym ruchem zdjął nakrycie głowy i ukłonił się.
- Moje imię Pluton. - powiedział wbijając we mnie spojrzenie czarnych oczu.
- Co się tutaj dzieje? - zapytałem, czując się przytłoczony obecnością strażnika układu.
- Wy, młodzi zapominacie o ważnych kwestiach. Nie można tak po prostu odejść z układu. Nawet, gdy Cassidy "odeszła", nadal mogę wejść do jej głowy. Przecież moim zadaniem jest jej strzec. - zaśmiał się, jednak jego śmiech sprawił, że przeszły mnie ciarki.
Pluton usadowił się po drugiej stronie stołu. Jednakże, nie potrafiłem spojrzeć mu prosto w oczy. Było w nim coś, co mnie przerażało. Zerknąłem na Ninę, która uśmiechała się pokrzepiająco, jakby chciała powiedzieć "wszystko będzie dobrze, tylko współpracuj". Więc mieliśmy problem, ponieważ nie chciałem współpracować z układem.
- Mam dla ciebie propozycję. - zaczął Pluton, lecz wiedziałem, że nie będzie to nic dobrego. - Zostaw córkę Słońca i Księżyca, odejdź od kręgu, niech cierpi tak, jak i ty cierpiałeś. - namawiał.
- Masz rację, nie zasłużyłem, żeby cierpieć, - starałem się, aby mój głos brzmiał pewnie mimo strachu. - ale ona również. Nie chcę jej krzywdzić, nie jestem taki jak wy. Nie dążę do celu po trupach.
- Podoba mi się sposób w jaki to ująłeś. - zamyślił się strażnik układu. - "po trupach" - uśmiechnął się półgębkiem. Z tym kolesiem zdecydowanie było coś nie tak, ponieważ nawet jego uśmiech wyglądał jak groźba. - W takim razie powinieneś wiedzieć, że zrobię wszystko, aby mieć cię po mojej stronie. - zamachnął kilka razy palcem, a po chwili wyleciały z niego błękitne iskry. Już się nie bałem, byłem przerażony.
- Czym ty jesteś? - wyszeptałem.
- Podczas, gdy Ceres marnował czas biegając za bandą nastolatków, ja nie próżnowałem. Posiadłem wszystkie niezbędne moce pozwalające mi przetrwać zawiązanie układu. Teraz pozostał tylko twój wybór.
- Nie dołączę do was. - rzuciłem ostro.
- Jak się nazywała nowsza wersja Elizabeth? - Pluton zastanowił się przez chwilę. - Ah! Już pamiętam, Abigail. Chyba nie chcesz, aby cokolwiek jej się stało? - Poczułem żółć podchodzącą mi do gardła.
- Nie skrzywdzisz jej! - ryknąłem, jednak coś wewnątrz mówiło mi, iż zrobiłby to bez cienia wyrzutów sumienia.
- Nie sądzę, abyś chciał mnie testować w tej kwestii. - szepnął złowieszczo. - Dołącz do układu, a obiecuję, że jej nie skrzywdzę. - wyciągnął rękę.
Niechętnie ująłem jego dłoń i nią potrząsnąłem. Musiałem zapewnić Abi bezpieczeństwo. Ponadto, skoro moim strażnikiem był Ceres. Mogłem znaleźć istotne informacje dla kręgu. Wystarczyło grać na czas, w cholernie niebezpieczną grę. Łatwizna.
***
Badanie rynku czytelniczego: W komentarzu wymieńcie swoje ulubione shipy/paringi (czujcie się wolni do wymieniania nie tylko istniejących lub potencjalnych par)
CZYTASZ
Niechciany Dar ✅
ParanormalLindsay Donovan była cichą i nieśmiałą dziewczyną, wyśmiewaną przez elitę szkolną. Kiedy dziewczyna otrzymała od nich zaproszenie na imprezę w halloweenową noc, była zaskoczona. Uznała to za dobry znak i zaakceptowała ich propozycję. Nie wiedziała j...