*41*

565 51 8
                                        

Dzień imprezy, godzina 18:00

Tym razem mój dom okazał się miejscem zbiórki, ponieważ znajdował się najbliżej części miasta, w której mieszkał Jayden. Od kilku minut bezskutecznie walczyłam z doborem ubrań. Nie wiedziałam, co założyć, gdyż nigdy nie byłam na normalnej imprezie. 

- Lindsay, ktoś przyszedł! - zawołała mama, więc natychmiast zbiegłam do salonu. 

Na kanapie rozgościli się Abigail, Josh oraz Nathan, a ku mojemu zażenowaniu mama zadawała im mnóstwo pytań.

- Abigail, ty chyba jesteś dziewczyną Aarona, po waszemu Ceresa. - Widziałam, że ciemnowłosej nadal było trudno rozmawiać na ten temat, więc jedynie skinęła głową, aby uniknąć dalszej konwersacji. Mama przyjęła to do wiadomości i przerzuciła się na Josha. - Ty jesteś Joshua Spencer, pracuję z twoją matką, jesteś do niej niesamowicie podobny.

- Wiedziała pani, że jeśli wykorzystywalibyśmy sto procent naszego mózgu, to już dawno moglibyśmy mieszkać na innych planetach. Mógłbym się na przykład urodzić na księżycu i nigdy byśmy się nie spotkali. - Brawo Josh, uciszyłeś Marie Donovan. 

Wykorzystując moment ciszy weszłam do salonu, a wszystkie pary oczu skupiły się na mnie. 

- Lindsay, w związku z tym, że cię uwielbiam, nie pozwolę ci pójść tam w białych spodniach. - powiedziała pełna powagi Abigail.

- Dlaczego? - zapytali równocześnie chłopcy.

- Wszyscy wiemy, że nie ma szczęścia. Prawdopodobnie obleje się, usiądzie na czymś i już po spodniach. - Jej argumenty były bardzo logiczne. - Chodź, pomogę ci wybrać coś innego. - zaproponowała, więc ruszyłyśmy w stronę mojej sypialni.

- Nathan, jesteś bratem Abigail, a co sądzisz o... - Niestety pewna osoba uniemożliwiła mi dalsze podsłuchiwanie, wpychając mnie do mojego pokoju.

- Zmień spodnie na czarne, różowa koszulka może zostać. - powiedziała Abigail. - Musiałam stamtąd uciec, bo jeszcze jedno słowo o Ceresie i się rozpłaczę, a nie mogę, bo spłynie mi makijaż. 

- Wybacz, moja mama i Ceres bardzo się lubią... - zaczęłam, jednak dziewczyna mi przerwała.

- Co ja przed chwilą mówiłam? - zacisnęła usta w wąską kreskę. 

- Przepraszam, już idę się przebrać. 

***

Minęło pół godziny, zanim opuściliśmy mój dom. Oczywiście nie obyło się bez wymuszenia na moich znajomych obietnicy, iż przyjdą kiedyś na herbatę. Jednak, gdy wyruszyliśmy w drogę atmosfera zdawała się być jeszcze bardziej napięta. 

- Siostrzyczko kochana, wytłumacz mi jeszcze raz, dlaczego ja się na to zgodziłem? - zapytał Nathan. To był pierwszy raz, kiedy nie robił słoniowych kroków, a wręcz spowalniał grupę.

- Ponieważ, drogi bracie, nasikałeś do mojej kosmetyczki. - Z trudem powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.

- Po pierwsze, byłem wtedy pijany, a po drugie trzeba było jej nie zostawiać na umywalce.

- Teraz zadam jedno, proste pytanie. Kto normalny sika do umywalki? Wybacz, że nie przewidziałam twojego debilizmu. - Abigail przewróciła oczami.

- To dosyć powszechna męska praktyka. - wzruszył ramionami Josh.

- Jesteście obrzydliwi! - skwitowała.

- A my jesteśmy na miejscu. - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się przed bramą punktu docelowego.

Nacisnęłam guzik, przy którym widniało nazwisko Stone, a już chwilę później drzwi budynku otworzyły się. Stanął w nich Jayden i pilotem otworzył bramę. 

- Jak super, że jesteście! - wykrzyknął chłopak, wpuszczając nas do domu. - Ceres już jest i powiem wam, dzisiaj ma nastrój smutnego clowna.

Abigail stanęła jak wryta, a jej oczy się rozszerzyły w szoku i niedowierzaniu. 

- Lindsay, czy chciałabyś o czymś powiedzieć? - spojrzała na mnie spode łba.

- Mogło mi się coś napomknąć... - Wina była niemal wypisana na mojej twarzy.

- Nie martw się siostra, jesteśmy w tym razem. Linds ma ostatnio problem ze zrozumieniem ludzkich uczuć. - Nathan objął dziewczynę ramieniem.

- Chodźcie, poznam was z resztą ekipy. - Jayden próbował rozluźnić towarzystwo. 

Możliwe, że faktycznie lepiej nam zrobi poznanie nowych ludzi. Jednak nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam po wejściu do salonu. Na kanapie siedziało sześć osób, z czego nie znałam tylko czterech. Obok Ceresa, siedziała Emma Young.

- Co ona tu robi? - szepnęłam do Jaydena, spojrzeniem wskazując na znienawidzoną blondynkę. 

- Przyszła z Cassidy, popularne laski trzymają się razem, czy coś  w tym stylu. - wzruszył ramionami, ponieważ sam nie był do końca pewny o co chodziło. - Ludziska, to są Lindsay, Abigail, Nathan i Josh. - Odpowiedziało nam grupowe "cześć". 

Po przedstawieniu się, wiedziałam już kim byli pozostali znajomi Jaydena. Cassidy, która najwyraźniej była nową przyjaciółką Emmy, okazała się być rudowłosą pięknością o brązowych oczach w kształcie migdałów. Mimo swojego niskiego wzrostu wyglądała jak wyjęta prosto z okładki magazynu. Jak się później okazało, moje przeczucie mnie nie zawiodło, dziewczyna pracowała jako fotomodelka. Przyszła razem ze swoim kuzynem, który był najlepszym kumplem Jaydena. Bradley Newman i gospodarz wieczoru znali się od najmłodszych lat. Chłopak był wysokim blondynem, a jego zielone oczy posyłały nam przyjazne spojrzenie. Josh od razu złapał kontakt z niskim, czarnowłosym okularnikiem. Był to Daniel Marshall, najlepszy młody informatyk w naszym mieście. Na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić, że jest nerdem. Ja zaś dosiadłam się obok wysokiej dziewczyny o pięknych, zielonych oczach, których od razu jej pozazdrościłam. Nina Cooper była blondynką, a jej puszące się loki były trudne do okiełznania i żyły własnym życiem. Jeden z jej pukli postanowił wskoczyć do szklanki z moim sokiem. 

- Wybacz, one nie wiedzą kiedy przestać robić żarty. - uśmiechnęła się przepraszająco.

- To trochę tak jak Ceres. - wzruszyłam ramionami, szukając wzrokiem wspomnianego chłopaka.

- Wydaje mi się, że poszedł zwiedzać dom. - podziękowałam za podpowiedź, a następnie poszłam szukać mojego niereformowalnego przyjaciela.

Znalazłam go w łazience. Siedział w wannie, na szczęście nie był na tyle szalony, by brać kąpiel.

- Co robisz? - zapytałam niepewnie.

- Próbuję żeglować, ale nie mam na czym zahaczyć masztu, żeby się trzymał. - wskazał na niebieski ręcznik leżący na podłodze. 

Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę o jego problemie. Jeszcze nigdy nie widziałam przybitego Ceresa. Kojarzył mi się raczej z wulkanem pozytywnej energii i głupimi żartami. Jednak, gdy tego zabrakło, zdałam sobie sprawę, iż on również posiada serce, które można złamać.

- Co się wydarzyło z Abigail? - rzuciłam pytanie wprost. 

- Dużo się wydarzyło w mojej głowie, jeśli wiesz o czym mówię. - sugestywnie poruszył brwiami.

- Nie o tym mówię, nie musisz udawać. - zapewniłam.

- Uznała, że nie warto ciągnąć relacji, która nie ma racji bytu, bo i tak jesteśmy skazani na porażkę. Nie ważne co zrobimy, już za niecały rok jedno z nas opuści ten świat. 

- Myślę, że dlatego właśnie powinniście wykorzystać ten czas jak najlepiej. - poklepałam Ceresa po ramieniu.

Chłopak spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, a następnie mnie przytulił.

- Obiecaj, że posłuchasz własnej rady i przestaniesz odpychać Milczka. - wyszeptał wprost do mojego ucha.

- Obiecuję. - odpowiedziałam, gdyż wiedziałam, że to właściwy wybór.


Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz