Zacznę od podziękowań, miało być za 10k wyświetleń, ale nie zdążyłam, więc będzie za ponad 11k, a także za pierwszy tysiąc gwiazdek! Dziękuję wam bardzo! Jestem zachwycona, że "Niechciany Dar" spotyka się z tak pozytywnym odbiorem.
Wybaczcie, że tak długo nie było nic nowego, ale walczyłam z lenistwem. Teraz do rozdziału...
☾ LINDSAY ☉
Rzeczy, którę planuję okazują się często być rzeczami, których absolutnie nie robię. Świetnym przykładem jest rozmowa z Nathanem. Bardzo chciałam z nim pogadać, ale nałożyło się kilka czynników. Po pierwsze, za każdym razem, gdy go widziałam tchórzyłam i uciekałam w inną stronę. Po drugie, kiedy już zebrałam się na odwagę padało imię "Nina". Niestety nie mogłam mieć do nikogo pretensji, prócz siebie samej i mojego idiotyzmu.
Takim sposobem przebrnęłam przez szkołę, aż do piątku. Tego dnia po prostu się poddałam. Rezygnacja przyszła mi dosyć łatwo, gdyż jak powszechnie wiadomo, łatwiej jest nic nie robić niż czegoś dokonać. Nie jest trudno wegetować sobie i tkwić w panującej sytuacji. Byłam już zmęczona wszystkim co mnie otaczało. Skupiłam się jednak na rozwijaniu swoich zdolności, aby odciągnąć się od złych myśli. Nie rozumiałam mocy widzenia przyszłości, więc nic dziwnego, że się jej bałam. Na początek wolałam opanować moją pierwszą zdolność, czyli widzenie aur. Uznałam, że przydałoby się umieć użyć jej, gdy tylko czuję potrzebę, zamiast oglądać kolory w niespodziewanych momentach.
Siedziałam właśnie na lekcji matematyki, która dłużyła się w nieskończoność, ponieważ była najmniej interesującym przedmiotem na świecie. Przyglądając się nauczycielce, pani Williams, miałam okazję poćwiczyć. Kobieta była zaangażowana w opowiadanie o figurach przestrzennych, chyba. Nawet nie wiedziałam do końca o czym mówiła, ale w każdym razie, napewno dotyczyło to matematyki.
Wyciszyłam myśli i wzięłam kilka głębokich oddechów. Zamknęłam na chwilę oczy, aby oczyścić umysł, a następnie je otworzyłam, aby zobaczyć aurę. Jednak nie do końca wyszło tak jak chciałam, ponieważ zobaczyłam mieszające się kolory wszystkich osób obecnych w sali lekcyjnej. Moja głowa od nadmiaru aur zaczęła pulsować boleśnie. Natychmiast zamknęłam oczy i skupiłam się na konkretnej osobie. Kiedy znów zobaczyłam otaczającą mnie klasę, kolory zniknęły. Jedynie pani Williams otoczona była jasno-żółtą aurą. Wiedziałam, że kolor ten oznaczał koncentrację, myślenie i zaangażowanie, lecz wydawało się, iż było tam coś innego. Właściwie, to brakowało czegoś, co widziałam w innych aurach, którym przyglądałam się do tej pory. Brakowało złotej obwódki. Sądziłam, że jest ona czymś standardowym, co każdy posiada.
- Donovan, co ty wyprawiasz? - Dopiero, gdy matematyczka zwróciła mi uwagę, zauważyłam jak zabawnie musiałam wyglądać.
Siedziałam pochylona w przód na krześle, łokciami opierałam się o ławkę, a palce środkowe i wskazujące obu dłoni przykładałam do skroni.
- Wytężam umysł. - odpowiedziałam.
- Jeśli pomoże ci to na sprawdzianie... - Kobieta przewróciła oczami i kontynuowała zajęcia.
To, co robiłam, zdecydowanie nie pomoże mi na sprawdzianie, ale pomoże mi przeżyć kolejne lata. Zrobiłam w myślach spis osób, których aury wcześniej widziałam i doszłam do wniosku, iż wszystkie te osoby należały do grupy nosicieli mocy galaktyki. Jednakże, musiałam sprawdzić moją teorię, ponieważ jeśli się nie myliłam, byłby to niesamowity przełom.
Po zajęciach pobiegłam do domu tak szybko, jak gdyby goniło mnie samo piekło. Chciałam przetestować moją teorię i zobaczyć aurę mamy. Kobietę zastałam w salonie, przyglądającą się dwóm sukienkom, leżącym na kanapie.
- Co robisz? - zapytałam zaciekawiona, a mama podskoczyła zaskoczona.
- Jesteś szybciej niż zazwyczaj. Urwałaś się z lekcji? - uniosła brew.
- Przybiegłam. - odparłam dumna z siebie, ponieważ z własnej woli wykonałam jakąś aktywność fizyczną.
- Muszę ci coś powiedzieć, może usiądźmy. - W tym momencie przez moją głowę przebiegło trzydzieści tysięcy najróżniejszych scenariuszy. - Wybieram się na randkę.
- Jeny, już się bałam, że to coś złego. - odetchęłam z ulgą. - Myślałam, że chcesz się przeprowadzić albo coś w ten deseń. - Mama zaśmiała się. - Wybierz tą kremową. - wskazałam na prostą sukienkę z długim rękawem.
- Czyli nie masz nic przeciwko? - zapytała, aby się upewnić.
- Jesteś dorosłą kobietą i myślę, że na tyle dojrzałą, iż wiesz co robisz. - wzruszyłam ramionami.
Mama uściskała mnie ze łzami w oczach, a następnie zabrała się za dobór butów. Wykorzystałam ten moment na zerknięcie na jej aurę. Była pomarańczowa, co oznaczało zadowolenie i pozytywne uczucia, jednak brakowało złotej obwódki.
- Osz kurtynka... - westchnęłam.
- Ile razy mówiłam ci, że masz nie przeklinać? - Matka spojrzała na mnie spodełba.
- Przecież nie przeklnęłam. - obruszyłam się.
- Dobrze wiem, że zastępujesz słowo na"k" słowem "kurtynka". - przewróciła oczami.
Niestety znała mnie zbyt dobrze. Kiedy już miałam odpowiedzieć, rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Dostałam wiadomość od Abigail.
"Abi: Ceres wzywa zebranie, ma coś ważnego do ogłoszenia."
"Ja: Świetnie!"
Dzięki mojemu odkryciu, w końcu będę przydatnym członkiem kręgu, tak przynajmniej myślałam. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że nie było ono już potrzebne.
![](https://img.wattpad.com/cover/65885453-288-k13343.jpg)
CZYTASZ
Niechciany Dar ✅
ParanormalLindsay Donovan była cichą i nieśmiałą dziewczyną, wyśmiewaną przez elitę szkolną. Kiedy dziewczyna otrzymała od nich zaproszenie na imprezę w halloweenową noc, była zaskoczona. Uznała to za dobry znak i zaakceptowała ich propozycję. Nie wiedziała j...