☾ LINDSAY ☉
To był ten dzień, dzień zawiązania kręgu. Nie mogłam uwierzyć, że zaraz mieliśmy skończyć naszą przygodę. Nie wiem jak Ceres zdołał przekonać Plutona, ale dzięki temu wydawał się być bardziej niż chętny do zamknięcia kręgu. Przygotowania i nauka całego schematu trwały jakieś dwa miesiące, ponieważ niektórzy mieli trudności z opanowaniem pewnych elementów.
- Jesteś gotowa? - zapytał Nathan patrząc na mnie tymi swoimi bursztynowymi oczami, na których widok zawsze miękły mi nogi.
- Na coś takiego chyba nie da się być gotowym. - odpowiedziałam zgodnie z własnymi odczuciami. - Tyle się zmieniło w czasie tych kilku miesięcy, ale jestem wdzięczna za to, że dzięki kręgowi jesteśmy razem. Z jednej strony cieszę się, że to już koniec, ale z drugiej, boję się co nas czeka.
- Czasem chciałbym zatrzymać te moce na zawsze. Miały swoje plusy. - powiedział chłopak.
- Jakie niby? - zaśmiałam się, mimo, że czułam podobnie.
- Nie potrzebowałem tostera, bo mogłem ugrzać sobie tost w rękach. - wzruszył ramionami.
Stanęliśmy ramię w ramię przed bramą znanego mi już cmentarza. Niecały rok wcześniej stałam przed nią zaniepokojona i roztrzęsiona, nie wiedząc co za chwilę miało nadejść. Zmieniłam się od tego czasu. Ceres miał rację, stałam się lwem.
- To tu wszystko się zaczęło. - powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
- Niechlubne wspomnienie, które zaprowadziło mnie do wspaniałej dziewczyny. - Nathan złapał mnie za rękę i ścisnął ją pokrzepiająco.
Bez słowa wkroczyliśmy na teren cmentarza, gdzie czekali już pozostali. Wszystko było gotowe, mogliśmy zaczynać. Ustawiliśmy się na swoich pozycjach. Zewnętrzne koło od północy tworzyła Emma, dalej stali Daniel, Nathan, Cassidy, Abigail, Nina, Josh i Bradley. W wewnętrznym kole byłam ja, mając po bokach Ceresa i Plutona, a na przeciw stał Jayden. Ustaliliśmy, że całą ceremonię poprowadzi Ceres. Chłopak odkaszlnął, a następnie omiótł nas wszystkich swoim srebrzystym niczym gwiazdy spojrzeniem.
- Całe wieki czekałem na ten moment, jednak teraz, aż czuję łzy napływające mi do oczu. Jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi, ponieważ was poznałem i w takim składzie zaraz zamkniemy krąg i zakończymy klątwę. Nie ważne, co się wydarzy, jestem z was dumny. Pokonaliście swoje uprzedzenia, rozwinęliście się, znaleźliście przyjaźń na całe życie, a nawet miłość. Daliście mi lekcję człowieczeństwa, jakiej nigdy nie zapomnę. - Jego przemowa sprawiła, że poczułam ukłucie żalu w sercu. - Zacznijmy. - Na jego słowo złapaliśmy się za ręce. - Ja, strażnik kręgu, na ziemię zesłany, Ceres, zwracam Ci Galaktyko moce twoich dzieci. Niechaj moce te wrócą do swoich opiekunów i oczyszczą Ziemię z klątwy. Niechaj moce Słońca i Księżyca, Merkurego, Wenus, Ziemi, Marsa, Jowisza, Saturna, Neptuna, Urana i Gwiazd zajaśnieją na nowo z jeszcze większą mocą.
Połączyliśmy nasze moce manipulacji czasem i odwróciliśmy bieg planet. Cofaliśmy się do przeszłości, dokładnie do dnia, w którym wszystko się zaczęło.
I wtedy, tak po prostu, nastąpiła ciemność, jak gdyby wszystkie gwiazdy na raz wybuchły, a Ziemię spowił nieskończony mrok. A w mojej głowie kołatał jeszcze znajomy szept, mówiący "żegnaj".
***
Kiedy odzyskałam przytomność, wszyscy leżeli na ziemi niczym ludzka rozsypanka. Aczkolwiek, coś się nie zgadzało. Nigdzie nie widziałam Plutona, ani Ceresa.
- Ceres? - wyszeptałam rozglądając się na boki. - Ceres! - krzyknęłam głośniej. - CERES!!!! - wykrzyczałam rozpaczliwie poszukując chłopaka.
- On nie wróci Lindsay. - usłyszałam łamiący się głos Abigail.
- Co? - Poczułam się jakby całe powietrze nagle ze mnie uleciało.
Wtedy w mojej głowie jeszcze raz rozbrzmiał ten sam, pożegnalny szept.
- On wiedział... - wyszeptałam i poczułam, jak bolesne łzy uformowały się w moich oczach.
Spojrzałam na Abigail, z nadzieją, że dziewczyna zaprzeczy, ale ona jedynie sztywno pokiwała głową. Nie powstrzymałam już nadchodzącego potoku łez. Gorąca gula w gardle paliła mnie niemiłosiernie. Wybuchłam krzykiem i niekontrolowanym płaczem. Całe moje ciało trzęsło się od wielkiego szlochu. Czułam spływające po moich policzkach łzy, ale nie obchodziło mnie to. Odczuwałam tak wielki ból w sercu, że nic już mnie nie obchodziło.
Odszedł. On odszedł. Ta myśl nie mieściła mi się w głowie. To nie docierało do mnie. Mój najlepszy przyjaciel odszedł. Wiedział, że odejdzie i już nigdy go nie zobaczę. Nigdy nie zażartuje sobie ze mnie jak zwykł to robić. Nie wkradnie się znienacka do mojego pokoju. Nie zabierze mnie w żadną podróż. Nie powie mi nic głupiego na poprawę humoru. Nie... Po prostu go nie będzie.
Tak po prostu... Ceresa już z nami nie było, jak gdyby nigdy nie istniał.
Jednak wiedziałam, że nadal będzie istniał już na zawsze w naszych sercach.
MOI DRODZY!!! POZOSTAŁ JUŻ TYLKO EPILOG!
CZYTASZ
Niechciany Dar ✅
ParanormalLindsay Donovan była cichą i nieśmiałą dziewczyną, wyśmiewaną przez elitę szkolną. Kiedy dziewczyna otrzymała od nich zaproszenie na imprezę w halloweenową noc, była zaskoczona. Uznała to za dobry znak i zaakceptowała ich propozycję. Nie wiedziała j...