Powrót do nowocześnie urządzonego salonu państwa Harringtonów, był doświadczeniem, dokładnie takim jakim się spodziewałam, że będzie - rażąco nieprzyjemnym. Emma rozparta w fotelu spoglądała na mnie spode łba. W jej oczach i kpiącym uśmieszku na ustach z błyszczykiem, czaiła się groźba rychłego wrednego komentarza.
- Dziwadło narobiło wokół siebie szumu i zwabiło Nathana w swoje sidła. Brawo! - mruknęła lekceważąco do siedzącej u jej stóp Abigail.
- Uspokój się. - odparła łagodnie i bez jakiejkolwiek złośliwości brunetka.
- Mylę się? Gdybyś nie przytrzymała tego głupka Ceresa, on też złapałby się na jej sztuczki i ruszył w pogoń jak wierny piesek. - dodała z irytacją.
- Już? Odzyskałaś swoją cenną uwagę. Skończysz być zazdrosną jędzą? - Nathan zmierzył blondynkę spojrzeniem, które jednak nie mówiło mi zbyt wiele.
- Dobra drużyno wystarczy tego. - wtrącił Ceres nim Emma zdążyła odpowiedzieć. - Może przejdźmy dalej. - zaproponował. - Następne wspomnienie, które wam udostępnię dzielę z Emmą.
Powietrze wokół nas zdawało się narastająco gęstnieć. Wiedziałam, że w tamtym momencie rozpoczęła się wizja, gdyż doświadczałam czegoś takiego po raz czwarty tego dnia. Moim oczom ukazała się szczupła sylwetka blondynki. Scena rozgrywała się tuż przed domem, w którym miałam już okazję gościć w swoim życiu. Była to elegancka willa rodziny Young, utrzymana w kolorze białym. Emma trzymała w ręku kluczyki do nowego samochodu swojego ojca, który na dodatek stał na podjeździe tuż przed nią. Jako motoryzacyjna ignorantka wiedziałam tylko, że pojazd był srebrny.
- Emmo zostaw tego szanownego mercedesa. Jest młody i ma przed sobą wiele perspektyw. Nie niszcz mu dzieciństwa. Pewnego dnia może zostać królem szos. Czy ty w ogóle umiesz prowadzić? - Dopiero po usłyszeniu męskiego głosu zdałam sobie sprawę z obecności Ceresa, opierającego się o maskę auta.
- Pytał cię ktoś o zdanie? - warknęła blondynka.
- Twój ojciec! - krzyknął oburzony, lecz gdy zobaczył niezrozumienie na twarzy Emmy szybko się zreflektował. - Jowisz!
- Mój ojciec nazywa się Thomas Young, a na dodatek jest burmistrzem tego miasta. Radziłabym ci więc dziwaku, abyś zostawił mnie w spokoju. - Dziewczyna rzuciła te słowa z jawną wyższością, po czym wsiadła do samochodu machając Ceresowi na pożegnanie.
- Co za idiotka. - jęknął, dzięki czemu wiedziałam, iż nie zastosował cenzury pewnych elementów historii, tak jak to zrobił w moim przypadku starannie selekcjonując materiał.Ceres z wizji zniknął znienacka, aby zaraz pojawić się na nowo, tym razem jednak w srebrnym mercedesie na miejscu pasażera. - Gdzie jedziemy?
Zaskoczona Emma upuściła kluczyki i z niedowierzaniem wpatrywała się w chłopaka, który radośnie potrząsał złotymi lokami na swojej głowie.
- Ty nigdzie. - warknęła, kiedy odzyskała równowagę.
- Taką miałem nadzieję. - odparł Ceres machając podniesionymi kluczykami tuż przed twarzą Emmy.
Oburzona blondynka wyrwała przedmiot z rąk strażnika i szybko włożyła kluczyk do stacyjki, jak gdyby goniło ją samo piekło. Znając Emmę, zabijali się tam o nią, albo przez nią.
Samochód zalał dźwięk jednego z najnowszych hitów radiowych. Dziewczyna nie oglądając się i łamiąc prawdopodobnie wszystkie przepisy dotyczące bezpieczeństwa, ruszyła z podjazdu.
- A może byś tak zapięła pas księżniczko? Sprzątanie zwłok to coś czego w życiu nie miałem jeszcze przyjemności próbować, aczkolwiek wolałbym uniknąć takiego zajęcia jeśli to możliwe. Wydaje mi się, że worki na zwłoki ostatnio nieco podrożały. - Ceres wpadł w swój słowotok, kurczowo trzymając się fotela, a jego kłykcie zbielały z nadmiaru siły jaką w to wkładał.
- A może byś tak wysiadł? - odparła cierpko.
- Jak niby to sobie wyobrażasz? Pojazd jest w ruchu. Wcale nie takim wolnym na dodatek.
- Możesz wyskoczyć, nie obchodzi mnie to.
- Powinno jednak obchodzić cię patrzenie na drogę zamiast poprawianie makijażu w lusterku wstecznym! - wykrzyczał Ceres. - Uważaj pieszy! - Faktycznie na pasach właśnie znajdowała się starsza, lekko przygarbiona, krucha kobieta, która nie miała szans z nadjeżdżającym samochodem.
Przerażona Emma gwałtownie skręciła w stronę stawu i straciła panowanie nad pojazdem. Dzięki magii Ceresa nic się nie stało, a pojazd zatrzymał się kilka centymetrów od krawędzi jeziora.
- O mój Boże. - jęknęła Emma chowając twarz w dłoniach.
- Zaczniesz ty się w końcu mnie słuchać? - burknął Ceres przybierając swój oficjalny ton.
Emma niezdolna do jakichkolwiek słów skinęła głową.
- Wysiadaj z auta i przykucnij nad brzegiem. Zaczniemy lekcję od kontaktu z żywiołem skoro już tak ochoczo nas tu przyprowadziłaś.
- Dobra dziwaku mów co mam teraz robić. - rozkazała Emma mącąc ręką przejrzystą taflę jeziora.
- Skup się na wodzie, ona jest twoim żywiołem i cię poprowadzi.
Na czole Emmy pojawiła się niewielka zmarszczka symbolizująca stan głębokiego skupienia. Jezioro zdawało się wibrować. Nagle z wody wysunął się niewielkich rozmiarów bąbelek. Jednakże zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Widziałeś? - wykrzyknęła uradowana dziewczyna, zapominając w tamtym momencie o tragedii, która mogła mieć miejsce przed chwilą.
- Tak jest. Będziesz więc bardziej skłonna do współpracy? - Ceres spojrzał na nią pełen nadziei.
- Niech będzie. - skapitulowała po chwili milczenia.
Wizja zaczęła się rozmywać, a moja głowa pękała od nadmiaru magii krążącej w powietrzu. Nie zauważyłam, aby ktoś odczuwał równie dotkliwie jej skutki co ja, więc nie chcąc zwracać na siebie uwagi zacisnęłam zęby i skupiłam się na słowach Ceresa.
- Najlepsze zostawiłem na koniec. Spośród was wszystkich największe postępy poczyniła Abigail. Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż w przeciwieństwie do pozostałych była skłonna do pracy od samego początku. Dlatego właśnie chciałbym ją wyróżnić jako przykładną uczennicę w dziedzinie magii żywiołów.
Przez pokój przeszedł pomruk niezadowolenia. W tym chaosie wychwyciłam słowo "kujon". Ceres nie zważając na protesty rozpoczął ostatnią projekcję.
CZYTASZ
Niechciany Dar ✅
ParanormalLindsay Donovan była cichą i nieśmiałą dziewczyną, wyśmiewaną przez elitę szkolną. Kiedy dziewczyna otrzymała od nich zaproszenie na imprezę w halloweenową noc, była zaskoczona. Uznała to za dobry znak i zaakceptowała ich propozycję. Nie wiedziała j...