*57*

431 34 4
                                    

...Definitywnie jestem bardzo leniwą autorką... 

Ale wróciłam do roboty, więc nie robię sobie więcej miesięcznych przerw!


♃ EMMA ♃

Lista rzeczy do zrobienia:

☑  Iść do domu f̶r̶a̶j̶e̶r̶k̶i̶  Lindsay.

☑  Zignorować głupie komentarze  ̶t̶e̶g̶o̶ ̶i̶d̶i̶o̶t̶y̶, brata Abi, Nathana.

☑  Usiąść razem z resztą  ̶p̶r̶z̶e̶g̶r̶a̶n̶y̶c̶h̶  kręgu.

Wykonałam wszystkie zadania z listy, którą stworzyłam w swojej głowie. Jednak ostatni punkt był najtrudniejszy do wykonania. Przez chwilę, po wejściu do domu Lindsay, stałam niepewnie w progu salonu. Kiedy jedyna przyjazna twarz w pomieszczeniu, tu mam na myśli Abigail, zauważyła mnie, rozpromieniła się. Następnie szybkim ruchem ręki, dziewczyna wskazała, abym usiadła obok niej na kanapie. Bez ociągania się, tak właśnie uczyniłam. To nie tak, że jestem nagle całkowicie potulna i posłuszna. Po prostu czuję się nieco niekomfortowo ze świadomością, że nikt nie stanąłby po mojej stronie. Josh miał teraz Cass, która rzucała mi powątpiewające spojrzenie odkąd przekroczyłam próg salonu. 

- Nie wiem czy znasz takie słowo jak "kultura"... - rudowłosa nakreśliła w powietrzu cudzysłów - ale przejawia się to poprzez przywitanie się, gdy przychodzi się w nowe miejsce. 

Przez moment wcisnęłam się mocniej w kanapę, jednak nie mogłam się wycofać. Uniosłam więc podbródek i z udawaną pewnością siebie spojrzałam Cassidy prosto w brązowe oczy. 

- Cześć - rzuciłam tonem pełnym sarkazmu, jak gdybym rzucała dziewczynie wyzwanie.

Możliwe, że tak właśnie było. Już od dawna moja maska żyła własnym życiem. Straciłam kontrolę nad własnymi emocjami i zachciankami. Teraz ta udawana Emma była tą prawdziwą i właśnie taką widział mnie świat. Nie mogłam zmienić już obrazu mojej osoby, który wypracowałam przez wszystkie lata szkoły średniej. Nawet nie wiem, czy gdybym mogła, to bym to zrobiła. Przecież pasowało mi to, że nikt nie znał prawdy o mnie, nikt mnie nie żałował, a wręcz budziłam respekt. Stałam się osobą, z którą trzeba się liczyć. Dlaczego więc odczuwałam wewnętrzną pustkę i samotność? 

Cassidy chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz powstrzymała ją ręka Josha poklepująca jej ramię. Para wymieniła porozumiewawcze spojrzenia, a następnie Cass zrezygnowała z próby upokorzenia mnie. To dziwne, ale nigdy nie miałam z Joshem takiej więzi. Zazwyczaj tylko wydawałam polecenia. Chłopak wydaje się być szczęśliwy z tym rudzielcem, więc chyba zerwanie było najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć. 

- Gdzie jest Bradley? - zwrócił się do Cassidy niski okularnik, którego imię chyba brzmiało Daniel.

- Póki Jayden jest po stronie układu, mój kuzyn go nie opuści. - westchnęła  ciężko.

- Musicie go do nas ściągnąć. - wtrącił Ceres, który właśnie wszedł do salonu. 

- Gdzie Lindsay? - usłyszałam głos Abigail.

- Pobiegła walczyć o miłość. - Na twarzy Ceresa znów pojawił się ten głupi uśmiech, którego szczerze nie znoszę. - Teraz jednak muszę porwać na chwilę Emmę. 

Moje serce ścisnęło się boleśnie przez moment. Czyżbym jednak nie była tu mile widziana? Podniosłam się z kanapy, a następnie ruszyłam za strażnikiem kręgu w stronę kuchni. 

- Czego chcesz? - zapytałam wyniośle. 

- Zmień nastawienie, - rzucił patrząc mi przy tym prosto w oczy - bo z takim przyjaciół tutaj nie zyskasz.

Przygryzłam niepewnie wargę, a dłoń zacisnęłam w pięść. Wzięłam głęboki oddech, a moje ciało ogarnął spokój.

- Ciężko się pozbyć starych nawyków. - powiedziałam szczerze.

- Nikt nie mówił, że zmiany są łatwe, ale niektóre sytuacje ich wymagają. - przyznał kładąc dłoń na moim ramieniu. - Mam dla ciebie jednak zadanie. Mówię o nim tutaj, ponieważ nikt nie może się o nim dowiedzieć. - Na jego słowa niepewnie skinęłam głową. Nie wiedziałam jeszcze, z czym przyjdzie mi się zmierzyć, jednak wiedziałam, że cokolwiek by to nie było, zrobię to. - Lindsay ci zaufała, więc ja też zamierzam ci uwierzyć. Zapoznam cię z całym planem i mam nadzieję, że tego nie spieprzysz. - powiedział ostrzegawczym tonem. 

- Będę trochę jak taka odlotowa agentka. - zaśmiałam się pod nosem. 

- W końcu są z ciebie ludzie. - odparł ze śmiechem Ceres.

- Dawaj Jerry, co dla mnie masz?

- Sytuacja wygląda następująco: Pluton wierzy, że Nathan dla niego szpieguje. Ponadto, może podsłuchiwać rozmowy, w których uczestniczą Cassidy i Daniel. Bradley nie dołączy do kręgu bez Jaydena. Grupa spróbuje przekonać Ninę, o czym pozwolimy, aby Pluton wiedział. Będzie tym zbyt zajęty, by zauważyć nasz prawdziwy plan. Tu wchodzisz ty. Twoją misją jest Jayden. Zrób cokolwiek, żeby do nas dołączył. Sposób wykonania zadania pozostawiam twojej wyobraźni. - puścił do mnie oczko. 

- Dlaczego nie Lindsay? - zapytałam niepewnie. - Myślałam, że na nią leci. 

- Jedyne na co leci, to wizja zamknięcia układu, do czego Linds jest potrzebna. - W jego oczach widziałam wściekłość. - Natomiast ty, jako była członkini układu, masz moc i argumenty, aby go przekonać. Może sama w to nie wierzysz, ale masz silną osobowość i siłę przebicia, nie tylko taką grasz, ale taka właśnie jesteś, więc użyj tego. 

Ze łzami w oczach skinęłam głową. W tym momencie do kuchni weszła Abigail. 

- To ja was zostawię same. - powiedział Ceres, a swoje kroki skierował do salonu.

- Co się stało? - zapytała z przejęciem Abi.

- Przepraszam - Nie potrafiłam już dłużej trzymać łez i pozwoliłam im płynąć. 

- Już wszystko dobrze, nie jestem przecież zła. - Dziewczyna przytuliła mnie pozwalając, aby moje łzy spływały na jej ramię. 

- Zrobiłam tyle głupich i złych rzeczy, że powinnaś być. 

- Jesteś moją przyjaciółką i cię kocham z całego serca. - powiedziała miękko, a sekundę później poczułam na policzku łzę, która spadła na mnie z policzka Abigail. 

- Ostatnie lata były dla mnie trudne i podjęłam kilka złych decyzji, ale nigdy nie powinnam była cię odtrącać. - wyszeptałam.

- Wiem, że uciekanie od problemów i udawanie, że nie istnieją, wydaje się łatwiejszym rozwiązaniem, ale na dłuższą metę, nigdy takim nie jest. Przestań uciekać, ponieważ jestem tu dla ciebie i jako twoja przyjaciółka wesprę cię w każdym momencie. - Jej słowa wbiły się w moje serce dosyć boleśnie. 

Dlaczego ja wcześniej tego nie rozumiałam? Zbyt bardzo skupiałam się na swoim bólu, aby zauważyć, że mam przy sobie tak wspaniałą osobę. Dlatego przytuliłam mocno Abigail i pozwoliłam, żeby ta chwila odnawiania więzi trwała. Uznałam, że ogarniać się zacznę od jutra.


Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz