*21*

899 61 8
                                        

Od autorki: Z okazji wielkiego powrotu po dwóch latach obijania się, powinnam wygłosić jakąś wielką przemowę, ale jestem na to zbyt leniwa. Dlatego jedynie podziękuję wszystkim, którzy kopnęli mnie w cztery litery i zmotywowali do dalszego pisania. Miłego czytania :)

__________________________________________________________


Niedzielę jak zwykle spędzałam sama, zamknięta w swoim pokoju, słuchając smętnych piosenek, które miały na celu pogłębienie mojego wewnętrznego smutku. Chociaż, jeśli mam być szczera, ten zdawał się być bezdenny. Dni pełne apatii jednak zdarzały mi się coraz rzadziej, głównie dzięki nieustannej obecności Ceresa. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby ten roztrzepany blondyn nie pojawił się w moim życiu. Był najlepszym przyjacielem jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Mimo, że jako strażnik niemal nieustannie nawalał, stał się ważnym elementem mojego życia. Podobnie jak Nathan, z którym budowałam coraz bliższą relację. Oczywiście nie mogłam powiedzieć tego samego o Emmie, która nadal utrudniała mi życie jak tylko mogła. Nastąpił jednak mały rozłam w ich małej elicie i na tym polu królowa została sama. 

- Córko Słońca i Księżyca! - usłyszałam nagle chrapliwy głos odrywający mnie od rozmyślań, ponieważ dobiegał z wnętrza mojej głowy. - Wyjdź ku twojemu przeznaczeniu. - Hipnotyzujący ton sprawił, że natychmiast ociężale podniosłam się z łóżka i bez ociągania ruszyłam do drzwi. 

Mama, będąca pod prysznicem, nie słyszała jak niczym pijana obijałam się o wszystko, co stało mi na przeszkodzie. Szłam przed siebie nie do końca świadoma sytuacji. Czułam czyjąś obecność w głowie. Nawet moje myśli nie były już do końca moje. Chciałam powstrzymać dłoń sięgającą klamki, lecz ciało zdawało się nie reagować już na moje polecenia. Mogłam tylko obserwować jak władzę nade mną przejmuje obca siła. Nie odczuwałam nawet chłodnego, listopadowego powietrza na mojej odsłoniętej skórze. Wszystko dookoła zdawało się nie istnieć. Nic już nie było ważne, oprócz tego jednego, nieznanego mi celu. Nie wiedziałam dokąd prowadzą mnie własne nogi, lecz one zdawały się doskonale wiedzieć dokąd zmierzają. Ulica była opustoszała, co było nietypowe dla tej pory dnia. Słońce wysoko na niebie, schowało się za ciemnymi chmurami, zwiastującymi deszcz. Nawet jesienny wiatr podpowiadał, że wydarzyć się może coś złego. Jednakże, nie potrafiłam zatrzymać tego co miało się stać. Moje nogi przyspieszyły kroku, jak gdybym obawiała się spóźnienia. Znienacka, tuż przede mną pojawiła się dobrze zbudowana sylwetka męska, którą mogłam podziwiać tylko przez chwilę, nim z impetem na nią wpadłam. Kiedy tylko zderzyłam się z nieznajomym, obca siła opuściła moje ciało i na nowo odzyskałam kontrolę nad sobą. Niepewnie zadarłam głowę w górę, aby spojrzeć na chłopaka i przeprosić. Gdy jednak napotkałam spojrzenie niebieskich oczu zatraciłam się w głębi morskiego odcienia, a żadne słowa nie wydobyły się z moich ust. W tym momencie poznałam definicję słowa ideał. Musiałam wyglądać na solidnie stukniętą, gdy tak stałam wgapiając się w chłopaka. Po jego twarzy muśniętej słońcem przebiegł uśmiech. Przesunął dłonią po swoich zmierzwionych włosach w kolorze jasnego brązu i westchnął. Tak, on zdecydowanie też nie miał pojęcia jak się teraz zachować. 

- Przepraszam. - Mój głos zabrzmiał jak pisk. W odpowiedzi chłopak się zaśmiał, a moją twarz pokrył czerwony rumieniec. Moje zażenowanie było tak wielkie, że pragnęłam schować się w najgłębszej króliczej norze, aby nawet słońce, świadek mojego upokorzenia, już nigdy mnie nie zobaczyło. 

- Nic się nie stało. - W uśmiechu chłopak ukazał rząd prostych, śnieżnobiałych zębów. Rozważałam przez chwilę zapytanie go o sekret jego idealnego stanu uzębienia, ale naprawdę wystarczyło mi upokorzeń na jedno spotkanie. Postanowiłam przestać się błaźnić i odejść z resztkami godności ludzkiej, jakie mi pozostały. Odwzajemniłam więc jego uśmiech lekkim uniesieniem kącików ust, po czym skinęłam głową i odwróciłam się na pięcie, aby uciec, gdzie pieprz rośnie. - Czekaj! - Kiedy usłyszałam jego melodyjny, głęboki głos, wszystkie komórki w moim mózgu stwierdziły, że pora opuścić pokład. Stanęłam jak słup i sztywno odwróciłam głowę w kierunku chłopaka. Gdy spojrzałam na niego z pewnego dystansu, okazał się być jeszcze przystojniejszy. Niedobrze. - Nie myśl, że jestem jakimś dziwakiem, albo natrętem, ale bardzo mi się spodobałaś i... - powiedział lekko zmieszany, pocierając ręką o potylicę. - pomyślałem, że może zechciałabyś się kiedyś ze mną umówić. Nazywam się Jayden Stone. - Chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Lindsay Donovan. - odpowiedziałam, ze ściśniętym gardłem, podając Jaydenowi rękę. Nie wiem gdzie podziało się całe powietrze z moich płuc, ale na pewno nie było go tam, gdzie być powinno. To musiał być kolejny z moich romantycznych snów, ponieważ takie rzeczy nie zdarzały się w rzeczywistości, a przynajmniej nie mojej. Chociaż, biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich paru tygodni... odwołuję, moje życie jest o wiele bardziej poplątane, a to najnormalniejsza z sytuacji jakie mnie spotkały w tym miesiącu.

- Nie jest ci zimno w tym... ubraniu? - Dopiero gdy Jayden zwrócił uwagę na mój strój zdałam sobie sprawę, iż tak zmarzłam, że nie czuję już nawet chłodu. Kiedy zaś spojrzałam w dół zrozumiałam, że stoję przed najprzystojniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkałam, w zapoconym, starym podkoszulku z dwiema dziurami na grubych ramiączkach i zakurzonych dresach, którymi przetarłam całą podłogę w domu, podczas mojego leniwego turlania się do łazienki. Na stopach nie miałam nawet butów, a jedynie różowe skarpetki w króliczki. No cóż, przynajmniej tak mi się wydaje, że jeszcze godzinę temu były różowe. 

- Postawmy sprawę jasno, wyglądam jak bezdomna, a ty właśnie zaprosiłeś mnie na randkę. Nie wiem, z którym z nas jest coś bardziej nie tak. - Jayden zaśmiał się, o matko nawet nie wiedziałam, że ktoś może się tak pięknie śmiać. Następnie zdjął swoją czarną, skórzaną kurtkę i zarzucił ją na moje zmarznięte ramiona. 

- Możliwe, że oboje mamy źle w głowach.- wzruszył ramionami, po czym poprosił, abym wstukała swój numer do pamięci jego telefonu. - Pozwól, że odprowadzę cię do domu. - zagaił, gdy zwróciłam mu komórkę. 

- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. - odparłam speszona. 

- Masz rację, a na razie zatrzymaj kurtkę. Będę miał wymówkę, aby znów się z tobą spotkać. - Na pożegnanie rzucił mi jeszcze jeden uśmiech i ruszył w swoją stronę. 

Roztrzęsiona nie tylko przez zimno, ale i wydarzenia, które namieszały mi w głowie postanowiłam zwrócić się do Ceresa. Gdy tylko przemknęłam niezauważona do swojego pokoju, zmieniłam ubranie oraz wzięłam kąpiel, wezwałam strażnika kręgu, aby wytłumaczył mi co się ze mną działo. Ceres oczywiście pojawił się w nanosekundę, wraz z pomarańczowymi kłębami dymu, czy jak to niedawno zostało mi przedstawione, otoczony był pomarańczową aurą, która oznaczała wzmożony przepływ energii. 

- Czyż to nie najsłoneczniejsza dziewczyna w całej galaktyce? Cóż może ona chcieć od takiego zwykłego wiejskiego chłopca jakim jestem? 

- Nie czas na twoje popisy. - rzuciłam. - Przejdźmy do konkretnego tematu, a mianowicie, czy ty wiesz co się ze mną dzisiaj stało?

- Zdradzasz Milczka, oczywiście, że wiem. - wzruszył nonszalancko ramionami, jak gdyby to była najoczywistsza prawda.

- Nie zdradzam, a poza tym nawet ze sobą nie jesteśmy. Mówię o tej dziwnej sytuacji, kiedy ktoś jakby przejął kontrolę nad moim ciałem... - Nim zakończyłam wypowiedź, twarz Ceresa przybrała poważny wyraz. To był bardzo nietypowy widok.

- Układ zaczął działać. - szepnął jakby do siebie. - Muszę powstrzymać tego głupca Plutona, zanim wszystko zniszczy. 

- Nie waż się teraz mi zniknąć! - Podniosłam głos, a Ceres spojrzał na mnie z uznaniem.

- Mówisz jak rasowy lider drużyny zbawienia! - Po powadze nie został ani ślad, gdy Ceres uniósł ręce do góry i zaczął wykonywać zmutowany taniec hula. - Jednakże muszę uciąć sobie sympatyczną pogawędkę ze strażnikiem układu. Wyjaśnię wszystko po naszym małym projekcie edukacyjnym, który zaczyna się już jutro. - Takim sposobem, jak zwykle miałam więcej pytań niż odpowiedzi.




Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz