**** Perspektywa Mii****
Wróciłam do domu z zakupów, odłożyłam torby w kuchni pobiegłam do pokoju odłożyć torebkę. Drzwi od garażu były otwarte na oścież, co się nigdy nie zdarza. Poszłam sprawdzić o co chodzi i ..... zauważyłam moją mamę nieprzytomną na ziemi, biegiem wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. W trakcie dzwonienia sprawdzałam jej oddech, ale niestety ciężko szło mi to będąc roztrzęsioną przez tą sytuację.
Kiedy stałam na korytarzu, a moje ręce trzęsły się bez opamiętania z tyłu głowy krążyła mi myśl, że to wszystko moja wina. Gdyby nie moja osoba tyle rzeczy byłoby inaczej, zaczynając od tego że mój tata by żył, Danny by żył. Moja mama miałaby normalne życie, Ronnie miałaby lepsze życie. Tak bardzo martwiłam się się o stan mamy, że ni mogłam przestać płakać. Tak bardzo się bałam. Sprawdzałam co chwila czy karetka już jedzie i co jest z moją mamą, niby oddychała ale bardzo słabo, bałam się, że może umrzeć. Nie wytrzymałabym tego. To wszystko moja wina, to ja powinnam tu leżeć w takim stanie a nie ona, to ja powinnam leżeć pod ziemią a nie mój ojciec. Nikt z moich bliskich nie zasłużył na tyle cierpienia, nikt.
*** 20 minut później***
Moment przyjazdu karetki pamiętam jak przez mgłę, trzask drzwi, krzyki ratowników, zabranie mamy w noszach, zabranie naszych toreb, wejście do karetki. Robili jej jakieś badania w karetce ale nie wiem jakie, to był zbyt duży szok. Pamiętam zostawienie mnie na korytarzu i zabranie mamy na operację. Kiedy zamknęli drzwi sali nagle się przebudziłam, biegiem ruszyłam w stronę drzwi, krzycząc i szlochając próbowałam otworzyć drzwi sali ale na marne. Zjechałam po nich na podłogę i szlochałam. Przyszła do mnie jakaś obeznana w sytuacji pielęgniarka i podała mi leki uspokajające. Ciepłym i współczującym głosem dodała, że gdy leki zadziałają muszę iść do rejestracji podać dane mamy. Pocieszyła mnie, że wszystko będzie dobrze i za niedługo zobaczę się z mamą. Kiedy przestałam szlochać ruszyłam w stronę wskazanej rejestracji z dokumentami mamy. Pani tam pracująca była dla mnie bardzo wyrozumiała i z niczym mnie nie poganiała. Po wypełnieniu wszystkich dokumentów siadłam naprzeciwko sali operacyjnej.... i czekałam...
**** Perspektywa Davida****
Podjechałem pod dom mojej ukochanej przyjaciółki, chciałem spytać się jej o radę co mam robić, ale co ważniejsze sprawdzić co z nią, bo Naomi powiedziała mi o jej dziwnym zachowaniu i oboje bardzo się tym zmartwiliśmy. Pukałem, dzwoniłem..nikogo nie było. w drodze do samochodu spotkałem ich sąsiadkę, która wspomniała mi, że pojechały karetką do szpitala. W drodze do szpitala na pewno złamałem całą listę przepisów ale nie to było teraz ważne.
Gdy tylko zobaczyłem ją siedzącą na krześle, dokładnie naprzeciwko sali operacyjnej z pustym, załamanym wzrokiem nie mogłem nie przytulić jej i nie zacząć płakać. To ile te dwie dziewczyny przeżyły w przeciągu ostatnich paru miesięcy jest nie do zniesienia. Mało kto byłby w stanie to wszystko wytrzymać. Tak bardzo chciałem, zabrać od Mii ból i poczucie winy. Nie musiała mi nic mówić, wiedziałem jak się czuła, była mi jak siostra. W myślach błagałem Boga o pomoc, o siłę i wsparcie. Błagałem go, żeby to wszystko się już skończyło.
****Perspektywa Chada****
Myślałem, że to koniec moich problemów, nie chciałem skończyć jak Ben. Myliłem się, tym razem mieli już na mnie haka. Obserwowali ją, śledzili. Mia była w niebezpieczeństwie. Wiedzieli, że zrobię wszystko, żeby ją bronić. Miałem nadzieję, że będą chcieli mnie znowu zaangażować w dealerkę. Czy ja muszę się tyle razy mylić? Tym razem to była dosyć gruba sprawa, wiedziałem, że każdy możliwy scenariusz skończy się źle. Nie mam wyjścia, muszę tam pojechać bo zrobią coś Mii. Dobrze, że nie wyrzuciłem pistoletu. Teraz przeżegnać się i w drogę.
CZYTASZ
Mia Rain- Czas powiedzieć to na głos.
JugendliteraturMia Rain to nastoletnia dziewczyna rozpoczynająca naukę w liceum. Mieszka w Lincoln w stanie Nebraska. Ma małe grono przyjaciół i bliskich, nie szuka niczego na siłę. Przed rozpoczęciem szkoły przechodzi przemianę. W szkole w której miało być szaro...