Danger V

17 3 0
                                    

****Perspektywa Mii****

"Jesteś w ciąży.. w ciąży... w ciąży... w ciąży z gwałtu...gwałtu...gwałtu..." te słowa odbijały się w mojej głowie, niszcząc we mnie każdy skrawek szczęścia i kompletnie niszcząc mi serce. Nie potrafię sobie tego wyobrazić...ja prawie 17-letnia dziewczyna, chodząca z brzuchem, ojciec dziecka to psychopata, będący w pierdlu. Miałoby pewnie jego oczy....nie potrafiłabym tego dziecka pokochać...to jest jakiś żart. Zaczęłam się śmiać...jak psycholka a po policzkach ciekły mi łzy. Chad chwycił mnie za twarz i mówił do mnie, że będzie dobrze i że wszystko się ułoży. Nie ułoży się, bo niby jak??!!! Będę cudowną mamą, bez tatusia, kochającą swoje dziecko nad życie? To niemożliwe. Za jakie grzechy to wszystko?

****Perspektywa Chada****
Mia siedziała jak słup, zrobiła się cała biała i nie odzywała się. Siadłem jak najbliżej i złapałem ją za dłoń. Zaczęła się śmiać, tak psychopatycznie a po policzkach strumieniami leciały jej łzy. Chciałem myśleć że to nie moja wina, że wszystko będzie dobrze, jednak wiedziałem że to raczej niemożliwe. Zrobię dla niej wszystko, zadbam o nią. Choćbym musiał zginąć za nią, zabić tego fiuta to to zrobię, dla niej. Dziecko... odbija mi się to od głowy. Czy ona będzie chciała je urodzić? Odwróciłem głowę do pozostałych. Spojrzeli na mnie zmartwionymi twarzami i wyszli ze spuszczonymi głowami. Ująłem jej delikatne dłonie i pocałowałem czubki palców. Spojrzała na mnie i spytała się mnie cienkim głosem:
- Co... Co ja mam zrobić?- zagryzła wargę, żeby się nie popłakać. 
- Cokolwiek zrobisz ja będę przy tobie i ci pomogę. Kocham Cię, nawet jeśli ty mnie nie. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko.- spojrzała na mnie smutnymi oczami i przytuliła się. Zaczęła szeptać w kółko to samo słowo: "Dziękuję". Nie rozumiałem dlaczego to wszystko musiało się jej przytrafić, pękało mi serce widząc ją w takim stanie. Po chwili zasnęła w moich ramionach. Ułożyłem ją na poduszce i trzymając ją za rękę siedziałem i wpatrywałem się w nią. Siedziałem tak kilka godzin. Już dawno minął czas odwiedzin. Jednak Doktor widząc jej stan i to jak ja się zachowuje pozwolił mi zostać, miałem położyć się na wolnym łóżku obok. Zrobiłem to niechętnie i zasnąłem. W nocy obudziły mnie krzyki. Podniosłem się szybko na łóżku, nie zdążyłem nic zrobić, pielęgniarki odepchnęły mnie. Mia krzyczała i rzucała się. Zabrali ją na salę operacyjną. Wybiegłem z sali i siedziałem czekając wiele godzin. 

**** Kilka Godzin Później****

Po kilku godzinach zasnąłem z wykończenia. Obudziłem się koło 7. Z sali wychodził Dr Halley. Był przygnębiony. Spojrzał na mnie i westchnął. Wszedł na salę, a ja za nim. Czułem się tak jakby ktoś przypiął mi do nóg łańcuchy. Dr Halley kazał mi usiąść na łóżku i na siebie czekać. Wykonałem rozkaz obracając się w stronę ściany i patrząc na nią tępo, w mojej głowie była kompletna pustka, byłem pusty, wyssany ze wszystkiego. Po chwili nade mną stanęła znana mi sylwetka. Dostałem do ręki pojemniczek z jakimiś tabletkami i szklankę wody. Spytałem:

- Co to takiego? Po co mi to? Ja jestem zdrowy.

- Chad, spokojnie. To tabletka nasenna i uspokajająca. 

- Dobra, niech będzie. Mam nadzieję, że mnie pan nie oszukał i nie dał jakiegoś gówna.

Po jakimś czasie zasnąłem. Obudziłem się koło południa. Na sali była Mia, leżała nieprzytomna w łóżku. Miałem dosyć tego miejsca. Wyszedłem z sali i ze szpitala. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Nie zwracając uwagi na matkę siedzącą w swoim pokoju poszedłem do swojego pokoju, wziąłem szybki prysznic, przebrałem się w porozdzierane na kolanach jeansy i białą koszulkę. Chwyciłem telefon, portfel, klucze i moją ulubioną czarną, skórzaną kurtkę po czym w biegu napisałem na pierwszej lepszej kartce że wyszedłem ale żeby mnie nie szukać. Podrzuciłem ją do kuchni i wyszedłem. Wsiadłem do samochodu i pojechałem za miasto. Niedaleko Lincoln była piękna łąka z urwiskiem. Lubiłem tam przesiadać na starym leżącym tam od lat drzewie. Zaparkowałem niedaleko i siadłem oglądając pobliskie widoki. Gdy zrobiłem się głodny wróciłem do samochodu. W bagażniku znalazłem kilka butelek wody i opakowań kanapek ze stacji benzynowej. Wszystko było jeszcze przed końcem daty spożycia. Chwyciłem więc wszystko i ruszyłem z powrotem w stronę drzewa. Jadłem, piłem i myślałem. Dalej czułem się jak pusta szklanka, od której echem odbijała się cisza. Kiedy zaczęło robić się ciemno zdecydowałem, że trzeba się ruszyć. Tylko gdzie? Do szpitala nie pojadę, do domu tez, kumpli zlewam ostatnio. Poimprezowałbym sobie, czyli jasne jadę do klubu. Padło na klub "HOME". Lubiłem tam chodzić. Kiedy siedziałem przy barze i piłem drinki spotkałem paru kumpli, pogadaliśmy, popiliśmy. Spytali mnie czy idę z nimi powyrywać laski, jak zawsze.

- Zastanowię się, jak coś to zaraz przyjdę, czy coś. 

- Okej, do potem stary

Wypiłem jeszcze jednego drinka i dwa shoty wódki. Potem ruszyłem w stronę parkietu. W szatni zostawiłem kurtkę i niepotrzebne rzeczy więc było i wygodnie. Zacząłem poruszać się wśród ludzi, było gorąco, w powietrzu mieszały się perfumy, pot i oddechy. Dużo napalonych lasek gromadziło się wokół mnie, nie było to dla mnie niczym nowym. Ocierały się o mnie a ja tańczyłem. Najbardziej zależały im na ocieraniu się o moje krocze, kłóciły się wręcz o to a ja z każdym otarciem wiedziałem, że hormony mi buzują i mam ochotę na seks. Jednak żadna z tych lasek nie była interesująca, wcale. Z żadną nie chciałbym uprawiać seksu. Odsunąłem się od nich i tańczyłem dalej, nie pomogło bo pojawiły się kolejne. Kiedy trochę się zmęczyłem wróciłem do baru i piłem, w swoje ciało wlałem już ogromną ilość alkoholu. Nagle ktoś się do mnie dosiadł. To była ONA... Olivia....Olivia Blunt, blondynka o szaro-niebieskich oczach, mocno wymalowanych, jak również zrobionych brwiach i ustach pomalowanych plastikową różową szminką. Siedziała przy mnie w skąpych czarnych spodenkach i krótkim białym topie z napisem "PINK". Przysunęła krzesło tak blisko, że dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Chodziłem z nią do poprzedniej szkoły, kilka razy się bzykaliśmy, ona uznała to za coś większego, po czym wchodziła każdemu do łóżka, "bo potrzebowała pocieszenia". 

- Hej Chad.- wymruczała mi do ucha.- Co tam skarbie? Dawno Cię nie widziałam, tęskniłam za tobą... i za nim też- powiedziała, chwytając mnie za krocze.- No no no, dalej mam ochotę na tego potwora.

- Olivia... zostaw mnie i daj mi święty spokój. Idź wyrwij jakiegoś ziomka na parkiecie i zaciągnij do jednego z tych pobocznych pokoików. 

- Ale ja mam ochotę na Ciebie- powiedziała robiąc minę zbitego psa.

- Nie.- odpowiedziałem i poprosiłem barmana o następną kolejkę. Po dłuższym czasie byłem już cholernie pijany. Pozwałem ocierać się o swoje ciało masie lasek, poczułem się wolny, gorący i ostro napalony. Szukałem mojej ofiary, gdy nagle ktoś zaciągnął mnie do jednego z tych pokoików. Poczułem perfumy i bez światła, wiedziałem kto to. Zostałem rzucony na łóżku i przygnieciony ciałem. Moja "napastniczka" zapaliła boczną lampkę i zaczęła mnie całować. Zjadłem chyba całą jej pomadkę, nie opierałem się a wręcz odwrotnie. Alkohol buzował mi w żyłach, chciałem więcej i więcej. Zaczęliśmy się rozbierać. Olivia popchnęła mnie na poduszki i cofnęła się trochę niżej łóżka. Wiedziałem co zrobi, liczyłem na to. Wzięła mojego penisa do ręki i oblizała końcówkę, potem włożyła go sobie do ust, zassała policzki i zaczęła go ssać poruszając się w górę i w dół. Było mi nieziemsko, na zmianę wyciągała go i lizała, ssała i lekko gryzła. Doprowadzała mnie do szaleństwa. W końcu siadła na nim i zaczęła się poruszać, w przód i w tył, zataczała kręgi, wyciągała go i wkładała. Podobało mi się. Zeszła ze mnie a ja napalony jak dzikie zwierze, wziąłem ją od tyłu, robiłem to bardzo szybko i na ostro, poruszałem się w przód i w tył, łapałem ją na piersi, szczypałem za nie. Przywierałem do niej jak zwierzę i brałem ile miałem sił. Oboje dyszeliśmy i jęczeliśmy z rozkoszy. Było nam dobrze w tej pozycji więc już jej nie zmienialiśmy. Olivia krzyczała do mnie:

- Chad, szybciej, mocniej błagam. Nie przestawaj.

- Nie mam zamiaru

- Oh.. dalej błagam... Jezu kocham się z tobą bzykać. Oh... jak dobrze.... CHAD!!!!!

Doszliśmy w tym samym momencie na szczęście miałem prezerwatywę. Nie wiem jak ją założyłem ale na pewno ją miałem. Kiedy skończyliśmy padłem wycieńczony i zasnąłem. 

**** Następnego Dnia****

Kiedy się obudziłem byłem zdziwiony gdzie jestem,  okropnie bolała mnie głowa a ja sam mało pamiętałem z wczoraj. Na stoliczku obok lampki zobaczyłem karteczkę z tekstem:

" Dzięki za wspaniały i ostry seks Chad. Noc była nieziemska. Mam dla ciebie info. Od przyszłego tygodnia będziemy chodzić do tej samej szkoły. Buziaczki, twoja idealna partnerka do seksu i nie tylko: Oliwia ♥"

Co? Jak to? Seks? Z Oliwią? Szkoła? Cholerna jasna... no to wpadłem. 

Mia Rain- Czas powiedzieć to na głos.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz